Żurek i Kierwiński w Świnoujściu – polityczna wycieczka na koszt podatników i paraliż pracy służb
Świnoujście – Wizyta dwóch ministrów w nadmorskim mieście miała być pokazem troski o bezpieczeństwo i sprawy regionu. W praktyce stała się jednak symbolem politycznej pokazówki, dezorganizacji pracy służb i marnowania publicznych pieniędzy. Żurek i Kierwiński pojawili się w Świnoujściu, by – jak twierdzą urzędnicy – „przeprowadzić spotkania robocze”. Problem w tym, iż cała akcja kosztowała i sparaliżowała pracę lokalnych instytucji na co najmniej dwa dni.
Dezorganizacja w służbach granicznych i mundurowych
Świnoujście jest jednym z kluczowych punktów bezpieczeństwa Polski – tu funkcjonuje granica z Niemcami, strategiczny port oraz istotne węzły komunikacyjne. Codziennie policja, straż graniczna, służby celne i portowe realizują dziesiątki zadań. Tym razem jednak większość ich uwagi została przekierowana na… przygotowania do wizyty dwóch dygnitarzy.
Panika w sądach i urzędach
Jednym z gości był nowy minister związany z wymiarem sprawiedliwości, co wywołało niepewność w środowisku sędziowskim i prokuratorskim. – Nie wiadomo, czy nowy minister będzie zwalniał, czy może awansował. Taka wizyta zawsze rodzi nerwową atmosferę – mówi jeden z urzędników.
W efekcie w sądach, prokuraturach i urzędach zamiast skupienia na codziennej pracy, dominowały spekulacje i przygotowania do „wizyty kontrolnej”.
Sesja zdjęciowa zamiast pracy?
Oficjalnie spotkania miały na celu omówienie sytuacji w regionie i współpracy służb. Jednak zdaniem wielu uczestników i obserwatorów, całość wyglądała raczej na polityczną sesję zdjęciową.
– o ile pan minister jeden czy drugi chciałby skonsultować się ze służbami, można to zrobić przy pomocy telekonferencji. A o ile chce zobaczyć, jak to wygląda, mogę mu wysłać zdjęcia – ironizuje jeden z lokalnych pracowników administracji.
Ile to kosztuje podatników?
Organizacja wizyty ministrów to nie tylko koszt przejazdu rządowych kolumn, paliwa,. To także koszty pośrednie – dziesiątki godzin pracy funkcjonariuszy i urzędników, którzy zamiast wykonywać swoje codzienne obowiązki, muszą zajmować organizacją „cyrku” dla mediów
– To jest po prostu żart. Wszyscy wiedzą, jak pracują służby na granicy i ile mają zajęć. Tymczasem przyjazd tylko po to, żeby udawać, iż wszystko jest pod kontrolą, to strata czasu i pieniędzy – komentuje jeden z mieszkańców.
Stracone dwa dni w strategicznym mieście
Świnoujście to miasto o ogromnym znaczeniu strategicznym – zarówno w kontekście bezpieczeństwa, jak i gospodarki morskiej. Dwa dni poświęcone na przygotowania i obsługę wizyty ministrów oznaczają realne straty w pracy służb, które w tym czasie mogły zajmować się pilnymi sprawami.
Dla wielu obserwatorów wizyta była dowodem na to, iż rządzący wciąż traktują wyjazdy w teren bardziej jako element kampanii PR niż faktyczną, merytoryczną pracę.
Wnioski
Choć rządowi politycy podkreślają wagę takich spotkań, część urzędników ma wątpliwości. W dobie nowoczesnych narzędzi komunikacji, kiedy można błyskawicznie organizować wideokonferencje i konsultacje online, wysyłanie dwóch ministrów w podróż, która kosztuje i dezorganizuje pracę instytucji, wydaje się rozwiązaniem najmniej efektywnym.
- Kąpiel w Bałtyku w Międzyzdrojach znów możliwa – sanepid zniósł zakaz
- Czy Donald Tusk jest poważnie chory? | Komentarz i analiza – Film
- Świnoujście Ministrowie Kierwińki „POGŁOS” i Żurek na granicy – Czy już wam otworzyli Drogę Ku Morzu