W założeniu kara czasowa nie zastępowałaby grzywny czy punktów karnych, ale funkcjonowałaby jako czwarty rodzaj mandatu. Czas trwania przymusowego zatrzymania byłby zależny od skali przekroczenia prędkości:
- poniżej 16 km/h – 10 minut,
- od 16 do 30 km/h – 15 minut,
- od 31 do 50 km/h – 20 minut,
- powyżej 51 km/h – 30 minut.
Zatrzymanie nie obejmowałoby czasu samej kontroli ani momentu wystawiania mandatu. „Kierowcy przekraczający prędkość zwykle tłumaczą się pośpiechem. Przymusowy postój miałby niwelować potencjalny zysk czasowy z nadmiernej prędkości – czego nie osiąga się przy obecnym systemie karania finansowego” – zaznaczają autorzy petycji.
Co w tej chwili grozi kierowcy za wykroczenia?
Zgodnie z aktualnym prawem, kierowcy mogą otrzymać trzy typy mandatów:
- gotówkowy – stosowany wobec cudzoziemców lub osób bez stałego adresu w Polsce, płacony na miejscu,
- kredytowany – wręczany z 7-dniowym terminem zapłaty,
- zaoczny – wydawany, gdy sprawca nie został zatrzymany, ale jest znany z tożsamości.
Odmowa przyjęcia mandatu lub brak opłaty w terminie skutkuje skierowaniem sprawy do sądu, gdzie poza grzywną można otrzymać również obowiązek pokrycia kosztów procesu.
Eksperci parlamentarni mają zastrzeżenia
Biuro Ekspertyz i Oceny Skutków Regulacji Kancelarii Sejmu negatywnie oceniło przedstawioną petycję. W uzasadnieniu podkreślono kilka istotnych braków:
- nieprecyzyjnie określone warunki wystawiania mandatu czasowego,
- brak informacji o konsekwencjach odmowy jego przyjęcia,
- niejasne zasady nadzoru nad kierowcą w czasie odbywania kary,
- brak wskazania procedury uchylenia decyzji.
O dalszym losie propozycji zdecyduje Komisja ds. Petycji.
Grzywny i punkty karne pozostają bez zmian
Projekt nie przewiduje zmiany aktualnych taryfikatorów. Stawki, obowiązujące od 2022 roku, są następujące:
- do 10 km/h – 50 zł,
- 11–15 km/h – 100 zł,
- 16–20 km/h – 200 zł,
- 21–25 km/h – 300 zł,
- 26–30 km/h – 400 zł,
- 31–40 km/h – 800 zł (1600 zł przy recydywie),
- 41–50 km/h – 1000 zł (2000 zł przy recydywie),
- 51–60 km/h – 1500 zł (3000 zł przy recydywie),
- 61–70 km/h – 2000 zł (4000 zł przy recydywie),
- powyżej 70 km/h – 2500 zł (5000 zł przy recydywie).
Punkty karne naliczane są w zależności od skali wykroczenia – od 1 do 15. Limit wynosi 20 punktów dla młodych kierowców i 24 punkty dla pozostałych. Po roku punkty wygasają automatycznie, a istnieje możliwość ich redukcji o 6 poprzez odpłatny kurs reedukacyjny, dostępny raz na pół roku dla osób, które mają prawo jazdy co najmniej rok i nie przekroczyły limitu.
Kiedy pouczenie zamiast mandatu?
Nie wszystkie wykroczenia kończą się mandatem. Policjant może zdecydować się na pouczenie, jeżeli uzna, iż przewinienie było mało szkodliwe społecznie i nie stwarzało zagrożenia. Nie ma takiej możliwości, jeżeli przepis przewiduje środek karny, taki jak: zakaz prowadzenia pojazdów, przepadek przedmiotów czy obowiązek naprawienia szkody.
Rząd planuje zaostrzenie przepisów
Równolegle do tej propozycji realizowane są prace nad poważniejszą nowelizacją przepisów drogowych. Planowane zmiany zakładają:
- do 5 lat więzienia za organizację nielegalnych wyścigów i „driftowanie”,
- do 10 lat więzienia za spowodowanie śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu,
- grzywnę co najmniej 10 000 zł za utrudnianie ruchu w czasie nielegalnych zgromadzeń,
- możliwość przepadku pojazdu choćby przy trzeźwym kierowcy,
- dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów dla recydywistów,
- wyższe dolne granice kar pieniężnych i świadczeń.
Statystyki są alarmujące
W 2024 roku na polskich drogach wydarzyło się 21 519 wypadków, czyli o 3% więcej niż w 2022 roku. Zginęło 1896 osób, a 24 782 zostały ranne, z czego aż 7796 doznało ciężkich obrażeń. Kolizji było 390 580 – o 7% więcej niż dwa lata wcześniej. Dane te pokazują, iż obecny system karania nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Główna przyczyna zdarzeń? Nadmierna prędkość.
Nowe podejście do dyscyplinowania kierowców?
Czas, nie pieniądze – tak można streścić sens nowej propozycji. Choć projekt przymusowego postoju wzbudza wątpliwości, nie da się zaprzeczyć, iż wymuszenie pauzy może bardziej oddziaływać na kierowców niż kolejny mandat finansowy.