Podejrzana spółka
Śledztwo w sprawie posła Łukasza Mejzy, obecnego członka klubu PiS, zostało wszczęte jeszcze za rządów Prawa i Sprawiedliwości i dotyczy działalności firmy Future Wolves. Sprawę prowadzi Prokuratura Regionalna w Poznaniu, koncentrując się na unijnych szkoleniach organizowanych przez tę firmę. Mejza założył Future Wolves w czerwcu 2019 roku, a jej działalność zawiesił w październiku 2021 roku, tuż przed objęciem stanowiska wiceministra sportu. Firma specjalizowała się m.in. w szkoleniach dla przedsiębiorców, na które uzyskała prawie 1 mln zł dofinansowania z funduszy unijnych.
W ramach programu mali i średni przedsiębiorcy mogli ubiegać się o bony, które następnie realizowali w firmach oferujących usługi szkoleniowe. Po zakończeniu szkoleń przedsiębiorstwo, które za nie odpowiadało, rozliczało bony z operatorem programu. Z oferty firmy Łukasza Mejzy skorzystało łącznie 52 przedsiębiorców, w tym salon fryzjerski, studio fotograficzne i firmy handlowe. Zgodnie z oświadczeniem majątkowym złożonym w Sejmie, Mejza zarobił na działalności Future Wolves 961 tysięcy złotych.
Jednak kontrola przeprowadzona przez lubuski Urząd Marszałkowski wykazała, iż szkolenia w firmie Mejzy w dużej mierze miały charakter fikcyjny. Urzędnicy stwierdzili szereg nieprawidłowości.
Zmiana władzy spowodowała działanie
Jak przypomina Wirtualna Polska, początkowo sprawą zajmowała się Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze. Na jej polecenie agenci CBA przeprowadzili m.in. przeszukanie domu rodziców posła. Gdy śledczy planowali postawienie zarzutów, sprawa została przekazana do Prokuratury Regionalnej w Poznaniu, gdzie działania straciły na intensywności.
Dopiero po zmianie rządu potwierdzono wcześniejsze ustalenia urzędników. 31 października 2024 roku zarzuty usłyszało trzech współpracowników Łukasza Mejzy: jego obecny asystent Franciszek P., były asystent oraz były współpracownik firmy Future Wolves.
Wirtualna Polska dodaje także, iż kolejne dwie osoby związane z Mejzą, w tym jeden były asystent poselski, zostały oskarżone łącznie o pięć podobnych przestępstw. Żaden z podejrzanych nie przyznał się do winy ani nie złożył wyjaśnień, odmawiając odpowiedzi na pytania.
Wyznania asystenta
Wirtualna Polska dotarła do byłego asystenta Mejzy, który prosił o anonimowość. Jak przyznał:
Nie chciałbym być kojarzony z jego osobą, bo to w oczywisty sposób negatywnie oddziałuje na każdą sferę mojego życia. Wystarczy mi wstydu, gdy ktoś mnie kojarzy z Łukaszem.
W dalszej części wypowiedzi asystent wymienia liczne zadania, jakie powierzał mu polityk PiS-u.
Przez bardzo długi czas za ułamek minimalnej krajowej, a przez pierwsze kilkanaście miesięcy za równe zero i benefity pracownicze typu kebab na mieście, sprzątałem mu mieszkanie, woziłem z imprezy na imprezę i znosiłem autorytarny styl zarządzania oraz wiele mało śmiesznych, ćwierćinteligenckich żartów, bo jak wielu innych uwierzyłem mu w to, iż przy nim odniosę sukces.
Mężczyzna został również zapytany o zarzuty dotyczące oszustwa i fałszowania dokumentów w ramach szkoleń w firmie Future Wolves. Odpowiedział, iż lepiej wyszedłby, gdyby pracował w kebabie, ponieważ nie ciążyłyby na nim wówczas żadne zarzuty. Sam określił się jako osoba uczciwa i zadeklarował, iż w razie potrzeby udowodni, iż taki jest.