Dzień przed jedną z najbardziej wstrząsających zbrodni w historii Małopolski, 57-letni Tadeusz Duda pojawił się na komisariacie policji. Był czwartek, 26 czerwca. Mężczyzna chciał zapoznać się z aktami sprawy dotyczącej przemocy domowej, w której figurował jako podejrzany. Jeszcze wtedy nikt nie przypuszczał, iż czytając zeznania córki, przeglądając dowody swojej agresji, zacznie w nim kiełkować coś, co następnego dnia eksploduje brutalnością.
W aktach znalazły się m.in. zeznania 26-letniej Justyny – córki Dudy – oraz nagrania, które miały jednoznacznie potwierdzać stosowanie przez niego przemocy fizycznej i psychicznej. Z dokumentów wynika, iż oskarżano go nie tylko o bicie żony, ale również o wielomiesięczne groźby kierowane wobec jej rodziców.
– Zapoznawał się z aktami dotyczącymi przemocy, której miał się dopuścić w kwietniu, oraz gróźb wysyłanych od stycznia – potwierdziła prokurator Małgorzata Odziomek.
Śledczy nie mają wątpliwości – właśnie w tym momencie coś w Tadeuszu Dudzie pękło. Wiedział, iż może zostać pozbawiony praw, reputacji, a choćby wolności. Wersja prokuratury zakłada, iż przełom psychiczny, który miał miejsce podczas przeglądania akt, mógł być początkiem jego krwawego planu.
Dzień później, 27 czerwca, zabrał nielegalną broń i dokonał makabry. Ranił 73-letnią teściową, która cudem przeżyła i trafiła do szpitala. Chwilę później wtargnął do domu córki i zięcia. Justynę i Zbigniewa zastrzelił na oczach ich rocznej córki.
Po zbrodni porzucił samochód – niebieskie Audi A4 – w pobliżu miejsca masakry i zniknął w lesie. Od tamtej chwili trwa bezprecedensowa obława. W działania zaangażowano ponad 500 funkcjonariuszy, policyjnych kontrterrorystów, psy tropiące, drony wojskowe i śmigłowiec Black Hawk. Obszar poszukiwań – zalesiony teren Beskidu Wyspowego – to blisko 200 hektarów.
Policja przyjęła taktykę przeszukiwania terenów etapami – od najbliższych zabudowań, przez kamieniołomy i gospodarstwa, aż po gęste lasy. W całym regionie uruchomiono punkty kontrolne i blokady drogowe. Równolegle działa system ostrzegania RCB – mieszkańcy dostają powiadomienia, by nie opuszczali domów i nie utrudniali pracy służb.
W sobotnią noc policjanci zauważyli osobę odpowiadającą wyglądem poszukiwanemu. Mężczyzna miał oddać strzał, po czym zniknął w zaroślach. Funkcjonariusze nie otworzyli ognia – zbyt blisko byli cywile.
– Nie mogliśmy ryzykować życiem mieszkańców. Działaliśmy zgodnie z procedurami, stawiając bezpieczeństwo ludzi na pierwszym miejscu – mówi rzeczniczka małopolskiej policji.
Z każdym dniem powraca pytanie, które wisi nad tą tragedią jak cień: czy tej zbrodni dało się zapobiec? Czy wizyta Dudy na komisariacie nie była sygnałem alarmowym, którego nikt nie odczytał? Czy przeglądanie akt – zawierających dramatyczne relacje bliskich – nie powinno było skutkować dodatkowymi środkami bezpieczeństwa?
Tadeusz Duda wciąż pozostaje na wolności. I choć każda godzina działa na jego korzyść, służby podkreślają: nie spoczną, dopóki nie zostanie zatrzymany.
W Starej Wsi – osadzie, która jeszcze kilka dni temu była oazą ciszy – trwa jeden z najbardziej dramatycznych rozdziałów w historii regionu.
To też może cię zainteresować:
Zobacz, o czym jeszcze pisaliśmy w ostatnich dniach: