To nie efekt wykroczenia drogowego, ale niepisana zasada stosowana przez Służbę Ochrony Państwa (SOP), która od dzisiaj przejmuje pełną kontrolę nad transportem głowy państwa.
SOP odbiera kluczyki każdemu prezydentowiJak przypomina Business Insider, żaden prezydent III RP nie prowadził osobiście auta w trakcie kadencji – choćby podczas krótkich przejazdów. Zasada ta obowiązuje od czasów BOR i jest elementem specjalnych procedur bezpieczeństwa.
Celem jest nie tylko ochrona głowy państwa przed ewentualnym atakiem, ale także uniknięcie ryzyka wypadku spowodowanego przez samego prezydenta, co mogłoby mieć poważne konsekwencje polityczne i wizerunkowe.
Prezydencka kolumna – od trzech do sześciu autKażdy wyjazd prezydenta to skomplikowana operacja logistyczna. Kolumna liczy zwykle od trzech do sześciu samochodów, z których każdy ma przypisaną rolę – od ochrony bliskiej, przez pojazdy blokujące ruch, aż po jednostki gotowe do ewakuacji.
Sam Nawrocki podróżuje w opancerzonym BMW serii 7 Protection wartym około 2 mln zł. Auto wyposażono w kuloodporne szyby, system ochrony przed atakiem chemicznym i wzmocnienia pozwalające przetrwać eksplozje czy ostrzał z broni maszynowej.
Pod maską znajduje się potężny silnik V8 o mocy 530 KM, który rozpędza ciężką limuzynę do 100 km/h w 6,6 sekundy.
Kierowcy jak komandosiZa sterami prezydenckiej limuzyny zasiadają wyłącznie funkcjonariusze SOP po specjalnym szkoleniu. Uczą się oni jazdy w kolumnie, reagowania na próby ataku, a choćby technik ucieczki w przypadku zasadzki.
Każdy przejazd głowy państwa jest planowany z wyprzedzeniem – trasy są sprawdzane, a ryzyka analizowane przez sztab specjalistów.
Symboliczny zakaz, realne bezpieczeństwoChoć „zakaz prowadzenia auta” nie wynika z żadnych przepisów prawa, SOP od lat konsekwentnie go stosuje. Dzięki temu prezydent ma pełne wsparcie i może skupić się na obowiązkach, nie martwiąc się o bezpieczeństwo na drodze.