„Zagadka zamkniętego pokoju”. Sprawa morderstwa milionera do dziś nie została rozwiązana

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Joseph Elwell miał kilkadziesiąt kochanek i miliony na koncie. Jego beztroskie życie zakończyło się jednak niespodziewanie i tragicznie
  • Popularny brydżysta zginął w swojej willi od postrzału w głowę
  • Na miejscu zbrodni śledczy nie znaleźli śladów walki ani narzędzia zbrodni. Potencjalny zabójca milionera rozpłynął się w powietrzu
  • Sprawa zabójstwa z 1920 r. do dziś nie jest rozwiązana i stała się inspiracją dla autorów kryminałów
  • Więcej ciekawych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Joseph Elwell już w szkolnych czasach zorientował się, iż ma karciany dryg. Z łatwością pokonywał kumpli, a jego pasja po latach stała się sposobem na życie. I choć zawodowo zajmował się sprzedażą ubezpieczeń, zdawał sobie sprawę, iż jego droga na finansowy szczyt nie wiedzie przez biuro firmy, a przez stół do brydża i wista. Tym bardziej iż wieści o jego talencie do kart zataczały coraz szersze kręgi. Jednak przełomowa w jego karcianej karierze okazała się znajomość z Helen Derby.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Joseph Elwell trafił na salony

Kobieta z wyższych sfer (i niedługo później żona) wprowadziła na salony pochodzącego z nizin społecznych Elwella. Ten najpierw zdobył serce Helen, a później — dzięki jej znajomościom — przychylność polityków i przedsiębiorców, którzy byli oczarowani jego brydżowym talentem. Grał z nimi, uczył ich i podpowiadał im, a przede wszystkim pomnażał majątek. Sprzedaż ubezpieczeń była już tylko wspomnieniem. Został znanym i szanowanym ekspertem od kart, a przy okazji miał nosa do inwestycji.

Elwell kochał też kobiety, co doprowadziło do separacji z Helen Derby. Brydżysta gwałtownie dorobił się łatki playboya, a jego popularność, majątek i urok okazały się połączeniem, któremu kolejne damy nie potrafiły się oprzeć. Beztroskie życie zostało jednak brutalnie przerwane 1 czerwca 1920 r.

Siedział w fotelu bez włosów i zębów

Do jego rezydencji, jak co dzień o poranku, weszła gosposia Marie Larsen. Otworzyła kluczem zamknięte od wewnątrz drzwi i weszła do środka. Gdy kątem oka zobaczyła siedzącego w salonie Elwella mocno się zdziwiła, ponieważ nigdy wcześniej nie widziała go na nogach przed ósmą rano. Rzuciła jednak „dzień dobry”, ale ten nie odpowiedział. Podeszła bliżej i zamarła. W fotelu siedział łysy mężczyzna bez zębów ubrany w piżamę Elwella. Po jego czole ciekła krew.

Dopiero po chwili zorientowała się, iż to postrzelony Elwell, którego zobaczyła po raz pierwszy bez bujnej peruki i sztucznej szczęki. Jeszcze żył. Marie Larsen pobiegła więc po pomoc, ale było już za późno. Zmarł godzinę po przyjęciu do szpitala.

Policjanci, którzy przybyli na miejsce tragedii, stwierdzili wstępnie, iż było to samobójstwo. Jednak lekarz przeprowadzający autopsję obalił tę tezę. Wystrzelona przez niego kula nie mogłaby w taki sposób przeszyć czaszki. Skoro więc nie samobójstwo to… morderstwo? Śledztwo i oględziny miejsca zbrodni rodziły kolejne pytania.

Nie ma śladu, został nabój

Jeżeli ktoś zabił Josepha Elwella, to dlaczego drzwi do jego willi były zamknięte od środka? Co więcej, na miejscu zbrodni nie było śladów walki, a analiza wykazała, iż strzał został oddany z ok. 1-2 m. Jakby tego było mało, sąsiedzi nie słyszeli strzałów, z rezydencji niczego nie skradziono, a poza tym brydżysta nigdy o tak wczesnej porze nie przyjmował gości. A przecież gdyby miał spotkać się z kimś znajomym, to na pewno założyłby perukę i sztuczną szczękę. Na miejscu zbrodni detektywi nie znaleźli też broni. Znaleźli za to nabój, który leżał na stoliku w sposób wykluczający pojawienie się go tam w wyniku rykoszetu.

Policja nie trafiła choćby na najmniejszy ślad mordercy, a wszystkie podejrzane osoby (jego kochanki, ich mężowie, brydżowi przeciwnicy) mieli świetne alibi. Sprawa zabójstwa milionera gwałtownie trafiła do prasy. „The New York Times” pisał nawet, iż to „jedna z najniezwyklejszych zbrodni w przestępczych annałach tego kraju”. I nie było w tym stwierdzeniu krzty przesady, bo tajemnica jego śmierci pozostaje nieodgadniona do dziś.

Morderstwo Josepha Elwella i jego okoliczności dały początek nowej odmianie powieści kryminalnych. Chodzi o tzw. zagadkę zamkniętego pokoju, czyli zbrodni doskonałej. Dokonanej w miejscu, do którego morderca nie mógł mieć dostępu, i z którego nie mógł uciec.

Źródła: historicmysteries.com, vocal.media, ciekawostkihistoryczne.pl

Idź do oryginalnego materiału