Zabójstwo dzieci w Czarnowąsach. „Oby zgniła w pudle na wieki wieków”

2 dni temu

Do wstrząsającej zbrodni doszło pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Zakrwawione ciała martwych wnuków znaleźli ich dziadkowie, którzy przyszli na umówioną wizytę do mieszkania w Opolu-Czarnowąsach. Przy wnukach znaleźli także ich nieprzytomną matkę po próbie samobójczej. Krystyna Sz. nie zdołała jednak odebrać sobie życia i teraz odpowiada za swój czyn. Prokuratura zarzuca jej zabójstwo dzieci w Czarnowąsach.

Śledczy ustalili bowiem, iż to Krystyna Sz. zabiła dwójkę swoich dzieci: 3-letniego Gabrysia i 4-letnią Natalkę. Oskarżona byłą poddana kilkutygodniowej obserwacji psychiatrycznej. Biegli orzekli, iż w chwili popełnienia zbrodni była poczytalna.

Obrońca oskarżonej nie chciał rozprawy z sędziami neo-KRS

Zanim ruszył proces, mecenas Bartłomiej Filek, obrońca oskarżonej o zabójstwo dzieci w Czarnowąsach, najpierw wnioskował o wyłączenie jawności rozprawy z uwagi na dobra osobiste Krystyny Sz. Sędzia Małgorzata Marciniak nie przychyliła się do wniosku. Ustalono jednak, iż zeznania ojca zamordowanych dzieci – Tomasza D. oraz jego rodziców – będą odbywały się bez obecności mediów.

Wydawało się, iż będzie to jedyna przerwa na naradę sądu. Później takich przerw i wniosków było jeszcze kilka – wszystkie ze strony obrońcy oskarżonej. Sąd ogłosił najdłuższą przerwę w rozprawie podczas gdy mecenas Bartłomiej Filek wnioskował o wyłączenie sędziów Małgorzaty Marciniak oraz Magdaleny Woźniak z rozprawy. Chodziło o „neo-KRS”.

Ruszył proces matki oskarżonej o zabójstwo dzieci w Czarnowąsach – fot. KOZ

– Wniosek ten został złożony na 5 minut przed rozprawą. Został on rozpoznany w sposób negatywny dla pana mecenasa. Sędzia Mateusz Świst rozpoznał wniosek i go nie uwzględnił. Na tym procedura się kończy, nie ma od niej odwołania. Proszę nie insynuować, iż istnieją ograniczenia co do kontaktu z klientką – tłumaczyła sędzia Małgorzata Marciniak.

– Zarówno jedna, jak i druga sędzia zostały powołane przez neo-KRS, który w ocenie obrońcy i oskarżonej jest podmiotem niewłaściwym do wybierania sędziów. Chcę, by proces odbył się przed bezstronnym, niezawisłym sądem. To nie opóźnianie sprawy, ja chcę tylko zapewnić pani proces, który nie będzie mógł zostać podważony na jakimkolwiek etapie postępowania. Nie obawiam się, iż zaszkodzi to mojej klientce. Domagamy się swoich praw, nic więcej – mówił podczas przerwy mecenas Bartłomiej Filek, obrońca oskarżonej.

Prokuratura: Krystyna Sz. planowała zabójstwo swoich dzieci w Czarnowąsach

Zapisy monitoringu miejskiego, ale również sklepu budowlanego i zeznania świadków wskazują, iż oskarżona planowała tę zbrodnię.

– W dniu 29 sierpnia 2023 roku w Opolu działając w zamiarze bezpośrednim pozbawiła życia swojego 3-letniego syna życia, Gabriela. Krystyna Sz. zadała mu cios nożem tapicerskim w szyję, czym spowodowała obrażenia ciała skutkujące obrzękiem mózgu, a w następstwie śmiercią. Pozbawiła też życia swoją córkę, 4-letnią Natalię w ten sam sposób – odczytywała akt oskarżenia prok. Agnieszka Charciarek.

Oskarżona nie przyznała się do zarzutów i skorzystała z przysługującego jej prawa do nieskładania wyjaśnień. Odmówiła też odpowiedzi na zadawane pytania.

„Bardzo kocham moje dzieci, nigdy nie chciałam zrobić im krzywdy”

Podczas postępowania przygotowawczego Krystyna Sz. mówiła, iż wiecznie zabiegała o względy swojego partnera, Tomasza D. W dniu zdarzenia ona była sama z dziećmi w Czarnowąsach, a partner remontował spalone mieszkanie przy ulicy Jagiellonów.

– Mieszkałam z Tomkiem, ale nie układało nam się i byliśmy ze sobą tylko ze względu na dzieci. Mówił mi, iż za gwałtownie wydaję pieniądze, wiecznie się o nie kłóciliśmy. Pojechałam z nim do Castoramy, a w drodze cały czas się kłóciliśmy – odczytywała sędzia Marciniak.

Ruszył proces matki oskarżonej o zabójstwo dzieci w Czarnowąsach. Na sali sądowej nie okazywała emocji – fot. KOZ

– Pamiętam, jak lekarz klepał mnie po policzku. Pamiętam srebrny nożyk i dzieci, które leżały na moim ramieniu. Cięłam sobie ramię i przytulałam dzieci. Nie wiem skąd miałam ten nożyk. Bardzo kocham moje dzieci, nigdy nie chciałam zrobić im krzywdy, ale nie pamiętam całego zdarzenia. Pamiętam dopiero, jak obudziłam się w szpitalu. Tylko ja byłam z nimi w domu, więc ja musiałam to zrobić – mówiła Krystyna Sz. podczas postępowania przygotowawczego.

Dodawała, iż od dawna myślała, iż nie chciała już żyć.

– Wiemy, iż w relacjach między matką o ojcem dzieci nie układało się dobrze. Wypowiadała ona groźby, iż pozbawi go tego, co dla niego jest najważniejsze. Przyjmujemy więc, iż w jakimś stopniu ta zbrodnia była planowana. Choć sama oskarżona nie mówiła o motywacji swoich czynów, nie potwierdziła, iż zabiła dzieci, by odegrać się na partnerze – mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Zabójstwo dzieci w Czarnowąsach. „Żeby zgniła w pudle na wieki wieków”

Pan Tomasz, ojciec bestialsko zamordowanych dzieci mówi wprost, iż stracił sens życia. W rozmowie z dziennikarką „O!Polskiej” przyznał, iż nie ma choćby słów by opisać to co się stało.

– Jeszcze po pożarze między nami było dobrze. Jak się skończył cały ten szum medialny, cała akcja pomocowa i każdy wracał do swojego życia, to jej zaczęło brakować atencji. Nie miała uwagi i zaczęła świrować. To taka narcystyczna osobowość – mówi.

– Chciałbym dziś cokolwiek usłyszeć od niej, ale obawiam się, iż to niemożliwe. Nie wyobrażam sobie, iż można coś takiego zrobić, bo to się nie mieści w głowie. choćby wśród zwierząt matki chronią swoje młode, więc brak mi porównania. Zabić własne dzieci? Mógłbym sobie wiele tragicznych zdarzeń wyobrazić, ale coś takiego absolutnie nie – mówił Tomasz, ojciec dzieci.

– To był nasz pierwszy kontakt od 10 miesięcy i bardzo się go obawiałem. Obawiałem się swojej reakcji, bo nie wiedziałem czy będę odczuwał złość, czy żal. Nic we mnie nie drgnęło, tylko czysta nienawiść, taka ludzka. To rzeczy, których się już nie cofnie, a kupa ludzi przy tym ucierpiała. Straciłem swoje marzenia, plany i nadzieje. Gdybym mógł jej dziś coś powiedzieć, to żeby zgniła w pudle na wieki wieków – mówił.

Rodzina miała zarejestrowaną niebieską kartę. Ojciec dzieci twierdzi, iż to też była próba zwrócenia na siebie uwagi jego partnerki.

– Od 10 miesięcy jestem na zwolnieniu, jakoś trzeba sobie radzić, dawałem sobie radę sam. Niedługo będzie trzeba wrócić do pracy i nie wiem jak sobie z tym poradzę. Żyję w takim bardzo zamkniętym gronie, unikam kontaktów z ludźmi – mówił.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.

Idź do oryginalnego materiału