Wyznania właścicieli pensjonatów. "Mam ochotę odpisać: czy może mi pani zwrócić gaśnicę, którą ukradliście z korytarza?"

4 godzin temu
Zdjęcie: Właściciele pensjonatów czasem żałują, że się zdecydowali na taki biznes (zdj. ilustracyjne)


— Nauczyłam się, iż klienci bywają dwulicowi — mówi Urszula, która prowadzi pensjonat w Łebie. — Żegnam rodzinę w dniu wyjazdu, pytam, co chcieliby ulepszyć. Oni, iż nic, jest cudownie. A potem czytam: "Animacje dla dzieci słabe, za duży hałas" albo: "Jedzenie do poprawy". — Czasem mam ochotę im odpisać: "Dziękuję za ocenę, a czy może mi pani zwrócić gaśnicę, którą ukradliście z korytarza" albo: "Wszystko rozumiem, ale mam nadzieję, iż wykradzione kubki się przydają" — Martyna z Mazur rozkłada ręce, opowiadając o niektórych klientach, kórych zdarza się jej gościć.
Idź do oryginalnego materiału