24-letnia matka dwojga dzieci wyszła z mieszkania po bułki i ślad po niej zaginął. Karolina Wróbel czuła, iż ktoś jej zagraża, pytała siostrę, czy zaopiekuje się jej dziećmi. Gdy zaginęła, głównym podejrzanym został Patryk B. Współlokator Karoliny najpierw przyznał się do zabójstwa i wskazał, iż ciało ukrył w stawie. Później odwołał zeznania. Materiał "Interwencji".
Wyszła po bułki i zaginęła. Podczas poszukiwań wypompowali wodę ze stawu

Karolina Wróbel z Czechowic-Dziedzic ma 24 lata. Ma dwóch małych synów. Mieszkała razem z bratem oraz jego kolegą - Patrykiem B.
- Patryk ma opinię imprezowicza, narkomana, nie stroni od używek… Sam temat Patryka budzi lęk. Ludzie z okolicy nie chcą o nim rozmawiać. Karolina miała podobać się Patrykowi, pojawiają się spekulacje, iż miała być w jego oczach kimś więcej niż tylko koleżanką – mówi Dagmara Pakuła, dziennikarka portalu Interia.
ZOBACZ: Budynek zaczął pękać. Analiza ekspertów brzmi jak wyrok
Jest 3 stycznia tego roku. Wieczorem brat Karoliny urządza w mieszkaniu imprezę. Około godziny dwudziestej pierwszej Karolina oznajmia mu, iż wychodzi do sklepu po bułki dla dzieci. Ma wrócić za kilka minut. Chwilę później znika bez śladu.
Od sprzedawczyni w sklepie słyszymy, iż tego dnia pani Karolina na miejsce nie dotarła. Policyjny pies tropiący stracił trop w rejonie okolicznych garaży. Z tego miejsca niedaleko do drogi oraz stawu.
- Córka albo wsiadła do jakiegoś auta, o ile była taka hipoteza, albo została do niego wciągnięta, no i uprowadzona – uważa Piotr Wróbel.
- Karolina w ostatnim czasie przed zaginięciem czuła się zagrożona. Zapytała siostrę, czy w razie potrzeby zajmie się jej dziećmi - wskazuje Pakuła.
Zaginięcie Karoliny Wróbel. Co zeznał Patryk B.
Zaginiona miała opowiadać, iż jeździ za nią jakiś samochód, iż jest śledzona.
- o ile takie rzeczy się pojawiają, także w rozmowach z rodziną, to ten wątek należy brać pod uwagę – mówi Rafał Bargiel, były pełnomocnik rodziny zaginionej.
ZOBACZ: Zainwestowali w remonty, a wykupu nie będzie. Lokatorzy protestują
Tydzień po zaginięciu w sprawie następuje zwrot. Policjanci zatrzymują 29-letniego Patryka B. - współlokatora Karoliny. Mężczyzna przyznaje śledczym, iż zamordował zaginioną kobietę. Twierdzi, iż jej ciało ukrył w pobliskim stawie.
- o ile chodzi o treść wyjaśnień, to w tym momencie nie mogę udzielać bardziej szczegółowych informacji. jeżeli chodzi o możliwy motyw zbrodni, to także muszę się zasłonić dobrem postępowania – powiedział Aleksander Duda, prokuratora okręgowego w Katowicach.
- Jest takie prawnicze powiedzenie, iż przyznanie się jest koroną dowodów. Ale przyznać się można w różnych okolicznościach, z różnych powodów – zauważa Rafał Bargiel, były pełnomocnik rodziny zaginionej.
Poszukiwania Karoliny Wróbel. Nietypowa akcja policji
O spekulacje na temat ewentualnego wymuszenia przez śledczych przyznania się do winy pytamy prokuratora.
- Podejrzany przyznał się na początku przed policją, później przed prokuratorem, następnie przed sądem – odpowiada Aleksander Duda.
ZOBACZ: Twierdzi, iż partnerka go truła. "W każdej kapsułce była połówka jakiejś tabletki"
- Chłopak, który miał być rzekomo w stanie znacznego upojenia alkoholowego, byłby w stanie ukryć ciało w taki sposób, iż do dzisiaj byśmy go nie znaleźli… Śmiem wątpić w taką hipotezę – komentuje Łukasz Tusiński z Kanału Kryminalnego Extra.
Sam Patryk B. później wycofał się ze swoich słów. Staw, w którym miało znajdować się ciało pani Karoliny, został kilkukrotnie przeszukany. W akcji brało udział kilkaset osób. Wykorzystano w niej najnowocześniejszy sprzęt, jakim dysponuje polska policja. Mimo to nie udało się niczego odnaleźć. W tej sytuacji kilka tygodni temu Patryk B. został zatem wypuszczony na wolność. Mężczyzna odmówił nam wypowiedzi.
- Moim zdaniem to świadczy o braku dowodów, o bezsilności wymiaru sprawiedliwości, śledczych w tym momencie – komentuje dziennikarka Interii.
Kilka dni temu wskazany przez Patryka B. staw przeszukano po raz kolejny. Tym razem wypompowano z niego całą wodę. To była pierwsza tego typu akcja w historii polskiej policji. Poszukiwania po raz kolejny nie przyniosły jednak żadnego skutku.
- Policjanci, ratownicy, strażacy musieli dosłownie brodzić w tym, co jest na dnie stawu. A to jest gęsto zalegający muł, którego głębokość sięga od pół metra do metra – opowiada Sławomir Kocur z policji w Bielsku-Białej.
- Nie ma żadnych poszlak, dowodów, nie ma niczego, co by nas na tym etapie mogło przybliżyć do rozwiązania tej sprawy. To mógł być ktoś obcy, to mógł być ktoś znajomy. To mógł być Patryk, który został głównym podejrzanym, ale niekoniecznie – podsumowuje Dagmara Pakuła.
Materiał wideo "Interwencji" można obejrzeć TUTAJ.
Widziałeś coś ważnego? Przyślij zdjęcie, film lub napisz, co się stało. Skorzystaj z naszej Wrzutni


5 godzin temu










English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·