Wynajęła mieszkanie i pożałowała. Lokatorka doszczętnie je zniszczyła. Szkody są ogromne

2 dni temu
Zagraniczne media obiegła historia kobiety, która wynajmowała turystce swoje mieszkanie w Phuket. Właścicielka apartamentu nie była gotowa na to, co zastanie w środku po wyprowadzce lokatorki. Jak się okazało, mieszkanie było w opłakanym stanie. Szkody wyceniono na ogromną kwotę.
Sytuacja miała miejsce pod koniec kwietnia, jednak sprawa wciąż nie została rozwiązana. Właścicielka jednego z mieszkań w Phuket (Tajlandia) złożyła właśnie skargę przeciwko 39-letniej Ukraince, której wynajmowała nieruchomość od 15 kwietnia 2024 roku. Między kobietami doszło do sprzeczki, w efekcie czego lokatorka doszczętnie zniszczyła cały apartament.


REKLAMA


Zobacz wideo "Wy tu tak żyjecie?". Mieszkalnictwo w Polsce [Co to będzie odc.13]


Phuket. Wynajem mieszkania skończył się ogromnymi stratami
Umowa została podpisana na rok, co oznacza, iż najemczyni miała się wyprowadzić 15 kwietnia 2025 roku. Jak czytamy na portalu Khaosod English, kobieta jednak odmówiła opuszczenia lokalu, w efekcie czego doszło do poważnej kłótni między nią a zarządczynią. Kością niezgody były nie tylko warunki umowy, ale też kwestia depozytu w wysokości 32 tysięcy bahtów (około 3600 złotych). Właścicielka mieszkania nie chciała od razu oddać lokatorce pieniędzy, ponieważ ta zalegała z rachunkami za prąd i wodę. 39-latka ostatecznie wyprowadziła się kilka dni później, nie regulując tych opłat, ale postanowiła dokonać zemsty - zniszczyła niemal całe wnętrze apartamentu. Na zdjęciach opublikowanych w mediach społecznościowych widać, iż w każdym pomieszczeniu panuje ogromny bałagan, zasłony zostały pocięte, a ściany i meble są pomazane kolorowymi farbami. W kilku miejscach lokatorka napisała słowa "swindler", co w języku angielskim oznacza "oszust".
Zobacz też: Coraz więcej polskich restauracji w Przewodniku Michelin. Dołącza kolejne miasto


Co zrobić, gdy lokator niszczy mieszkanie? Sprawa trafiła na policję
Jak podają zagraniczne media, straty w mieszkaniu oszacowano na 350 tysięcy bahtów, czyli około 40 tysięcy złotych. Sprawa została zgłoszona na policję, a władze w Phuket wystosowały już pierwsze wezwanie do lokatorki o stawienie się na komisariacie. Ta jednak zignorowała apel.


Podejrzana nie odpowiedziała na nasze pierwsze wezwanie. niedługo wystosujemy drugie wezwanie, a jeżeli nie stawi się ponownie, wystąpimy o zatwierdzony przez sąd nakaz aresztowania


- powiedział pułkownik Somsak Thongkliang, nadinspektor posterunku policji w Wichit, cytowany przez Khaosod English. Właścicielka nieruchomości wyjaśniła również mediom przebieg całej awantury o niezwróconą kaucję. Wiele osób oskarżyło ją bowiem o oszustwo. Jak się jednak okazuje, najemczyni nie tylko zalegała z rachunkami, ale też nielegalnie zajmowała lokal. W umowie podano bowiem dane pewnego Rosjanina. Gdy pojawił się temat zwrotu depozytu, Ukrainka podała swoje konto bankowe, choć w dokumentach nie została choćby zarejestrowana jako współmieszkaniec w okresie wynajmu.


Nie mogłam zwrócić 32 000 bahtów depozytu komuś, kto nie był objęty umową. Czy zwróciłbyś pieniądze komuś, kogo nie znasz? Chcę, aby władze gwałtownie sprowadziły najemcę na przesłuchanie, aby opinia publiczna mogła poznać prawdę. Stałam się ofiarą w oczach opinii publicznej, mimo iż nie zrobiłam nic złego, a moja własność została uszkodzona


- powiedziała kobieta wynajmująca apartament.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału