Wycieczka do Doliny Śmierci. To miała być wyprawa życia czteroosobowej rodziny. Wszyscy zniknęli w tajemniczych okolicznościach. Po całej rodzinie zostało tylko auto i tajemnica, która 13 lat zalegała w policyjnej kartotece. Co stało się z zaginionymi? Czy można było odnaleźć tę rodzinę żywą? Czy śledczy popełnili ogromny błąd w poszukiwaniach?
Wycieczka do Doliny Śmierci
Był lipiec 1996 rok czteroosobowa rodzina wyruszyła w podróż życia. Egbert Rimkus (34 l.), Georg Weber (11 l.), Cornelia Meyer (27 l.) oraz najmłodszy uczestnik wycieczki Max Meyer (4 l.). Cała czwórka turystów pochodziła z Drezna w Niemczech.
Egbert i Cornelia od jakiegoś czasu byli parą i o wyprawie do Doliny Śmierci marzyli od lat. choćby przez krótką chwilę nie pomyśleli, iż będzie to ich ostatnia podróż.
Do Stanów Zjednoczonych przylecieli samolotem 8 lipca 1996 roku. Tuż po przylocie postanowili wynająć samochód i w ten sposób wyruszyć w dalszą drogę. Tutaj jednak ślad się urywa i przez 13 lat ich dalsze losy pozostawały zagadką dla śledczych.
Odnalezienie wypożyczonego samochodu
21 października 1996 roku niejaki Ranger Brenner przelatując helikopterem nad południową częścią kalifornijskiej Doliny Śmierci zauważył w dole zielonego minivana.
Miejsce gdzie znajdował się samochód był trudnym terenem i poruszanie się tam pojazdem osobowym było niezbyt dobrym pomysłem. To miejsce kilka lat temu zostało całkowicie zamknięte w związku z ustawą o ochronie środowiska, która sprawiła, iż ta część Doliny Śmierci stała się rezerwatem przyrody.
Ranger Brenner znał ten teren i znajdujący się tam pojazd wzbudził w nim niepokój. Mężczyzna wylądował w pobliżu i sprawdził podejrzany samochód.
Zielony Plymouth Voyager z kalifornijskimi tablicami rejestracyjnymi był całkowicie pokryty kurzem pustynnym. Pojazd był zamknięty. Wszystko wskazywało na to, iż auto utknął w grząskim podłożu.
Brenner natychmiast powiadomił o wszystkim policję.
Mundurowi bardzo gwałtownie ustalili, iż samochód został wynajęty z wypożyczalni przez czteroosobową rodzinę. Kiedy samochód nie został zwrócony na czas właściciel zgłosił jego kradzież.
Z ustaleń śledczych wynika, iż zaginiona rodzina miała zaplanowany lot powrotny do Niemiec na 27 lipca. Jak się okazuje nie wrócili do swojego kraju. Po zebranych informacjach śledczy rozpoczęli poszukiwania. Mówi się, iż w przypadku zaginięcia najważniejsze są pierwsze 24 godziny, tutaj jednak minęły miesiące nim zaczęto badać tę tajemniczą sprawę.
Przez jeden błąd śledczy na przełom czekali 13 lat
Mundurowi nie dysponowali wieloma śladami. Mieli tylko odciski butów odnalezione w pobliżu opuszczonego samochodu, które jak się później okazało należały do Rangera Brennera. Obok pojazdu leżało kilka opakowań po żywności, a wewnątrz zielonego minivana znajdowały się bagaże, mapy, złożony namiot, śpiwór oraz pusty worek po drugim, aparat fotograficzny, butelki po wodzie i sokach, skórzany pokrowiec z kartami bankowymi i dokumentami oraz zabawki dla dzieci.
Zaginiona rodzina była w ogromnym niebezpieczeństwie. W tym czasie w Dolinie Śmierci panowała fala potwornych upałów. Po dokładnym przeszukaniu pojazdu policjanci nie znaleźli biletów lotniczych oraz kilku innych dokumentów, które rodzina miała ze sobą.
Śledczy nie wykluczali, iż mogło dojść do zainscenizowaniu własnego zaginięcia i taką też hipotezę przyjęli. Mimo to nie mogli zbagatelizować tej sprawy. W poszukiwaniach wzięło udział ponad 250 osób oraz grupa poszukiwawczo ratownicze, która dokładnie przeczesała teren.
Podróżnik
Poszukiwania zakończyły się klęską. Mijały dni, tygodnie, miesiące i lata, a losy zaginionej rodziny były nieznane. Śledztwo tkwiło w miejscu, aż do momentu kiedy w 2009 roku zaginięciem Niemieckiej rodziny zainteresował się podróżnik niejaki Tom Mahood.
Według niego śledczy popełnili ogromny błąd już na samym początku, twierdząc, iż turyści nie kierowali się w stronę południa. Dlatego też tamten teren nigdy nie został przeszukany, a wręcz ominięty, wykluczony z poszukiwań.
Jak się okazało, teoria podróżnika była trafna. Po kilkudniowych poszukiwaniach w odległości 8 kilometrów od porzuconego pojazdu odnaleziono dwa ludzkie szkielety. Badania wykazały, iż jeden z nich należał do Egberta. Drugi szkielet należał do kobiety. Ciał zaginionych dzieci nigdy nie odnaleziono. Jednak uznano, iż tak jak ich rodzice z pewnością nie żyją. Jaka była przyczyna śmierci turystów? Czy gdyby policjanci przeszukali na początku ten teren udałoby się odnaleźć rodzinę żywą?
Ustano, iż do śmierci pary nie przyczyniły się osoby trzecie. Przyczyną ich śmierci były ekstremalne warunki pogodowe, które panowały w Dolinie Śmierci. To najgorętsze miejsce na ziemi dla osób, które zabłądzą staje się zabójcze. W czasie zaginięcia Niemieckich turystów temperatury sięgały do 51 stopni Celsjusza.
Rodzina błądząc bez dostępu do wody nie miała żadnych szans na przetrwanie.