Wraca sprawa tragedii w Egipcie. Zgłosił się nowy świadek ws. śmierci Polki

1 tydzień temu
Od tragicznej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie minęło już 7 lat. Śledczy ciągle nie rozwiązali tej koszmarnej tajemnicy. Nie pomaga w tym przerażająca opieszałość egipskich służb. Pojawiła się jednak nadzieja: wiadomo, iż na policję zgłosił się nowy świadek, który może rzucić nowe światło na tę sprawę.


Tą sprawą żyła cała Polska. 7 lat temu ze szpitalnego okna w Egipcie wyskoczyła Polka, Magdalena Żuk. Niejasności wokół jej śmierci narastały w tempie lawinowym, praktycznie żadne nie zostały wyjaśnione. Śledczy przesłuchali kilkaset osób i nie znaleźli rozwiązania zagadki jej śmierci.

Ale to może się w końcu udać. Jak pisze portal SE.pl, w Egipcie ostatnio pojawił się świadek, który twierdzi, iż ma istotną wiedzę na temat dramatu sprzed lat.

– Skierowaliśmy do organów Arabskiej Republiki Egiptu wniosek o pomoc prawną w postaci przesłuchania w charakterze świadka kolejnej osoby, która deklaruje, iż ma wiedzę w zakresie objętym postępowaniem – tłumaczy prok. Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Problem polega na tym, iż sprawa niemiłosiernie się ślimaczy. SuperExpress tłumaczy, iż strona polska nie otrzymała jeszcze odpowiedzi na swój wniosek. Portal dodaje, iż kooperacja ze stroną egipską nie należy do najłatwiejszych. "Egipscy śledczy zamiast wyników przeprowadzonych badań, albo wysyłali tylko ich omówienia, albo przekazali ponownie te same dokumenty" – czytamy w SE.pl.

Prokurator Czułowski tłumaczy na przykład, iż śledczy z Jeleniej Góry, którzy zajmują się sprawą, musieli ostatnio wysłać do strony egipskiej notę ponaglającą.

– Ponownie zwróciliśmy się w niej o przesłuchanie biegłych odpowiedzialnych za raport toksykologiczny – mówi prok. Tomasz Czułowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze.

Jest to niezbędne do wydania kompleksowej opinii toksykologicznej i zakończenia postępowania. Polscy śledczy nie mają też wiedzy, co zeznał nowy świadek, który zgłosił się do egipskich służb.

Śledztwo trwa już przerażająco długo


Przypomnijmy: 30 kwietnia minęło siedem lat od tragicznej śmierci Magdaleny Żuk w Egipcie. Pod koniec kwietnia 2017 roku Polka udała się na wakacje do Egiptu, gdzie pierwotnie miała lecieć z chłopakiem. Okazało się jednak, iż ten ma nieważny paszport. Po kilku dniach kontakt z Magdaleną zaczął się urywać, a następnie dziewczyna zadzwoniła do partnera, prosząc, aby ten jak najszybciej zabrał ją do Polski.

Polka miała wrócić do kraju, jednak nie została wpuszczona do samolotu ze względu na swoje dziwne zachowanie. Dziewczyna została przewieziona do szpitala, gdzie wyskoczyła z balkonu. Zmarła na oddziale intensywnej terapii.

Od tego czasu trwa śledztwo prokuratury ws. śmierci Magdaleny Żuk.

Jak informowaliśmy w lutym tego roku, według polskich śledczych nie ma dowodów, aby 27-latka była ofiarą przemocy (w tym o podłożu seksualnym), wykluczono też, by padła ofiarą handlu ludźmi. Ustalono, iż bezpośrednią przyczyną śmierci Magdaleny Żuk były obrażenia odniesione w wyniku upadku z dużej wysokości.

Z kolei pełnomocnik rodziny Polki, mec. Andrzej Ceglarski pod koniec grudnia udzielił wywiadu "Faktowi". Stwierdził wówczas, iż "zgłosiły się osoby, które twierdzą, iż posiadają wiedzę na temat tej sprawy".

– I podają pewne konkrety. Powinno się je zweryfikować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, iż coś jest na rzeczy. I śmiem twierdzić, iż o ile zostaną przeprowadzone zgłoszone przez nas czynności dowodowe, to znajdziemy się o krok od wyjaśnienia tej sprawy – podkreślił adwokat. Zdaniem Ceglarskiego chodzi o osoby, które "towarzyszyły Magdalenie Żuk w ostatnich chwilach życia".

Idź do oryginalnego materiału