Można to określać na różne sposoby, ale nie wolnym rynkiem mediów. Jednak i zamknięcie ust takim ośrodkom propagandowym poprzez ich za kne blowanie i eliminację jest zaprowadzaniem wolności bardzo szczególnej. Przed takim wyborem jednak wszyscy nie tyle stanęliśmy, ile zostaliśmy do niego wciągnięci jako widzowie, którzy najlepiej z całej oferty widzą to, czego nie chcą im pokazać; choć jest to stale co innego.
Radykalizm zastosowanych środków spowodował, iż upiory propagandowej przeszłości uznały się za nowych bojowników wolności. Goebbels otruł wszystkie swoje liczne dzieci, kiedy nastąpił jego koniec, a nasi jego kontynuatorzy swoje liczne dzieci porozsyłali w świat i poumieszczali w różnych ośrodkach nadawania. Porównywanie przez tych tępych propagandystów ich usunięcia z mediów publicznych do aktu stanu wojennego z 13 grudnia 1981 roku jest choćby prawdziwe w tym sensie, iż przed zamachem Jaruzelskiego też przecież był PRL, i to niejednokrotnie bardziej niż po. Tym samym intencja, z jaką nowa władza zastępuje toksyny lejące się poprzednio z mediów rządowych wyważeniem i uspokojeniem, jest mało skuteczna.