Włochy sparaliżowane protestami

bejsment.com 1 godzina temu

Poniedziałek we Włoszech upłynął pod znakiem demonstracji solidarności z mieszkańcami Strefy Gazy i sprzeciwu wobec polityki premier Giorgii Meloni. Manifestacje odbyły się w około 80 miastach, w tym w Rzymie, Mediolanie, Trieście i Bolonii. Organizatorzy, głównie lewicowe związki i organizacje, ogłosili całodobowy strajk generalny, zapowiadając, iż chcą „zatrzymać cały kraj”.

Największe zgromadzenie miało miejsce w stolicy, gdzie według Rai News protestowało ok. 30 tys. osób. Tam jednak nie doszło do poważniejszych incydentów. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w Mediolanie, gdzie kilkuset demonstrantów szturmowało dworzec Milano Centrale. Uczestnicy zamieszek rzucali ciężkimi przedmiotami i świecami dymnymi, policja odpowiedziała armatkami wodnymi. Z powodu protestów wstrzymano kursowanie jednej linii metra, a uczniowie jednego z liceów okupowali szkołę.

W Bolonii manifestanci weszli na obwodnicę i zablokowali autostradę A14, w Trieście dochodziło do starć z policją, która użyła gazu łzawiącego. W Neapolu spalono zdjęcia premierów Włoch i Izraela, a w Margherze funkcjonariusze rozpraszali tłum strumieniami wody. W Genui tysiące osób zablokowały bramy portu, a w Turynie utrudniono ruch drogowy i pracę transportu publicznego.

„Zatrzymać ludobójstwo, wolna Palestyna, zatrzymajmy machinę wojenną” – to hasła, które dominowały na transparentach. Do strajku nie przyłączyły się trzy największe centrale związkowe CGIL, CISL i UIL, ale organizatorzy podkreślają, iż mobilizacja i tak była rekordowa.

Na podst. Polsat News

Idź do oryginalnego materiału