„Wiemy, kto za tym stoi”. Wysadzenie rurociągów Nord Stream 2 na Morzu Bałtyckim. Niemieccy śledczy oskarżają Polaków o „utrudnianie śledztwa”

news.5v.pl 5 godzin temu

Krótko po godzinie drugiej w nocy 26 września 2022 r. eksplozja wstrząsnęła Morzem Bałtyckim. Powodem wybuchu, do którego doszło na południowy wschód od wyspy Bornholm, była detonacja ładunków wybuchowych przymocowanych do jednej z dwóch nitek gazociągu Nord Stream 2. 17 godzin później doszło do kolejnej eksplozji, która tym razem uszkodziła zarówno pierwszą, jak i drugą nitkę.

Polskie służby wywiadowcze już dwa lata temu przekazały BND (Federalna Służba Wywiadu) dokument zawierający wskazówki, ale niemiecka policja uznała je jednak za nieprzydatne. Tymczasem tydzień przed wybuchami polscy i amerykańscy agenci mieli być obecni w porcie w Kołobrzegu podczas kontroli jachtu, który został wykorzystany do wysadzenia rurociągów — przekonuje informator w Warszawie, z którym rozmawiali dziennikarze „Die Welt”. Nagrania wideo z kontroli nie zostały do dziś przekazane niemieckim śledczym.

Wiemy, kto jest winny — twierdzi z kolei urzędnik zaznajomiony z postępowaniem.

U wybrzeży Norwegii, w malowniczych fiordach i archipelagu, pływa w tej chwili jacht żaglowy „Arctic Wisdom”. realizowane są na nim pełne przygód wyprawy, podczas których można podziwiać wieloryby, zorzę polarną i formacje skalne. Pocztówkowa idylla na dalekiej północy. Nic nie wskazuje na to, iż ten 15-metrowy jacht Bavaria Cruiser 50 był kiedyś centrum największego zamachu na niemieckie dostawy energii od zakończenia II wojny światowej.

W spokojnym mieście Tromso jacht zyskał drugie życie. Śledczy z federalnej policji i federalnego urzędu kryminalnego są przekonani, iż w swoim pierwszym życiu był on punktem wyjścia dla ataku na rurociągi Nord Stream. We wrześniu 2022 r. ukraiński instruktor nurkowania miał podłożyć ładunki wybuchowe w trzech z czterech rur, aby sabotować dostawy gazu z Rosji do Niemiec. Sześcioosobowa załoga wynajęła jacht w Rostock-Warnemuende i według śledztwa popłynęła do rurociągów przez stacje w Niemczech, Danii, Szwecji i Polsce.

Wówczas jacht, oferowany przez wynajmującego na Rugii, nosił jeszcze nazwę „Andromeda”. Według informacji „Welt am Sonntag” został sprzedany wiosną ub.r. i znalazł nowego właściciela w Norwegii. W Niemczech łódź była wprawdzie uznawana za główny „nośnik śladów”, ale została tylko tymczasowo skonfiskowana. Ślady, takie jak resztki materiałów wybuchowych i DNA w kabinie, zabezpieczono w ciągu kilku dni.

Wiemy, kto jest winny — twierdzi urzędnik zaznajomiony z postępowaniem. Sprawcy ukryli się w Ukrainie.

— Nie dziwi mnie to. Nie jest jasne, kto faktycznie stoi za zamachem na rurociągi – mówi Johannes Peters. Szef działu strategii morskiej i bezpieczeństwa w Instytucie Polityki Bezpieczeństwa Uniwersytetu w Kilonii doskonale zna region Morza Bałtyckiego. — Podczas rozmów z ekspertami z innych państw wielokrotnie pojawiały się wątpliwości co do teorii dotyczącej jachtu żaglowego. Prawdopodobnie tylko służby specjalne wiedzą, kto jest odpowiedzialny — tłumaczy.

Były prezes BND Gerhard Schindler jest sceptyczny. — jeżeli śledztwo jest zbyt proste, jak w tym przypadku, nie można mieć wątpliwości, trzeba je mieć — mówi Schindler. Dlatego błędem jest wykluczanie „rosyjskiego autorstwa” na podstawie dotychczasowych ustaleń.

Z dochodzenia przeprowadzonego w Warszawie wynika, iż polscy agenci wywiadu intensywnie współpracują z kolegami z BND w tej sprawie. Badane jest między innymi, z jakich zasobów pochodzi użyty materiał wybuchowy. Niemieccy policjanci przyznają, iż „ustalenie pochodzenia” jest trudne przy użyciu dostępnych środków.

Polskie służby wywiadowcze już dwa lata temu przekazały BND dokument zawierający wskazówki dotyczące Rosji jako potencjalnego zleceniodawcy. Niemiecka policja uznała je jednak za nieprzydatne. W lutym BND i AW oświadczyły na Facebooku, iż ściśle współpracują w zakresie zagrożenia hybrydowymi atakami rosyjskimi. Jest to niezwykłe postępowanie dla służb wywiadowczych.

W sprawie Nord Stream dziwna jest również liczba wydarzeń związanych ze służbami wywiadowczymi i śladów pozostawionych przez załogę. Należą do nich czarter jachtu w Niemczech, pozostałości materiałów wybuchowych w kabinie, zdjęcie głównego podejrzanego z fotoradaru na Rugii oraz podejrzane zachowanie w portach.

Już trzy miesiące przed wybuchami holenderski wywiad wojskowy ostrzegł CIA i BND przed scenariuszem ataku z użyciem łodzi. Tydzień przed wybuchami polscy i amerykańscy agenci mieli być obecni podczas kontroli jachtu w porcie w Kołobrzegu, poinformował informator w Warszawie. Nagrania wideo z kontroli nie zostały do dziś przekazane niemieckim śledczym.

” Nie należy też zapominać, kto jest znany z aktów sabotażu na Morzu Bałtyckim”

Były dyrektor BND Gerhard Conrad, biorąc pod uwagę obecny stan śledztwa, ma skojarzenia z dramatem Bertolta Brechta. „Stoimy zasmuceni i poruszeni / Kurtyna opada, a wszystkie pytania pozostają otwarte” – czytamy w „Dobrym człowieku z Seczuanu”.

Conrad, który niegdyś jako agent wykonywał naznaczone wysokim ryzykiem misje, a ostatnio koordynował pracę analityczną europejskich służb wywiadowczych w Brukseli, również nie wierzy w ukraińską odpowiedzialność za zamach. — Służby wywiadowcze mają inne spojrzenie niż policja. To, co na pierwszy rzut oka wydaje się wyjaśnionym przestępstwem, może wyglądać zupełnie inaczej, jeżeli spojrzeć na sprawę z innej perspektywy.

— Kto mógłby mieć interes w zrzuceniu odpowiedzialności za zamach na Ukrainę? — pyta. Jest mało prawdopodobne, aby Ukraina wysadziła rurociągi, ponieważ w momencie zamachu nie były one już eksploatowane. — Było to w pewnym sensie zabicie trupa — wyjaśnia Conrad. Nie widzi on żadnej korzyści dla Ukrainy. Rosji natomiast groziły wysokie kary za jednostronne wstrzymanie dostaw.

Ponadto Moskwie na rękę przyszłoby obarczenie winą Ukrainy. Wątpliwa stałaby się wówczas dostawa zachodniej broni i innej pomocy. Nie można zatem wykluczyć, iż rosyjskie służby przeprowadziły operację dezinformacyjną. — Nie należy też zapominać, kto jest znany z aktów sabotażu na Morzu Bałtyckim — Rosja — podsumowuje Conrad.

— Już samo zdobycie wojskowych materiałów wybuchowych jest możliwe tylko przy pomocy służb specjalnych — podkreśla. Wiele wskazuje na to, iż za tym stoi Rosja.

Udział Polski i USA w zamachu uważa za mało prawdopodobny. USA, jako bliski sojusznik Niemiec, nie podjęłyby ryzyka zniszczenia linii, które i tak nie były w użyciu.

– jest przekonany ekspert.

Czarterowanie „Andromedy” w Niemczech, gdyby jego kraj był w to zamieszany, nie miałoby sensu. — W takim razie wynajęto by ją w Polsce, gdzie niemieckie władze nie mogą prowadzić śledztwa — argumentuje.

Zarzuty niemieckich śledczych wobec Polski

Tak samo uważają niemieccy śledczy, którzy zarzucają jednak Polsce ochronę głównego podejrzanego poszukiwanego na podstawie europejskiego nakazu aresztowania. Ukraiński instruktor nurkowania Wołodymyr Ż., który miał należeć do załogi „Andromedy” i mieszkał w pobliżu Warszawy, latem ub.r. zdołał uciec do swojego kraju. Ponieważ Ukraina nie wydaje swoich obywateli, nie musiał on dotychczas odpowiadać przed sądem.

— Uwolnienie instruktora nurkowania było utrudnianiem śledztwa przez funkcjonariusza publicznego — przez cały czas oburza się niemiecki urzędnik. Rzeczniczka polskiej straży granicznej odrzuciła takie zarzuty. Twierdzi, iż służby nie miały ani informacji, ani podstaw do aresztowania Wołodymyra Ż., ponieważ nie był on wpisany do rejestru osób poszukiwanych w systemie Schengen. Śledczy mają jednak nadzieję, iż pewnego dnia uda się złapać sprawców. Niemiecki Trybunał Sprawiedliwości miał już wydać kolejne nakazy aresztowania.

Idź do oryginalnego materiału