Wiadomo, co czeka schwytanych w Kłodzku szabrowników. To dopiero początek ich kłopotów

3 godzin temu
Zdjęcie: Szabrownicy, źródło: YouTube/Uwaga! TVN


Trwa wielkie sprzątanie i przygotowanie do odbudowy miast. w Lewinie Brzeskim, w mieście najbardziej poszkodowanym w tym momencie, jak i innych miejscowościach, wciąż stoi woda.

Problem jest potężny, gdyż trzeba czekać, aż woda opadnie. Powstał problem z dostarczaniem elementarnej pomocy dla wielu mieszkańców, co sprawia, iż sytuacja jest naprawdę ciężka.

Mieszkańcy walczą ze skutkami powodzi, a szabrownicy czekają w krzakach, by okraść powodzian

Miasta leżące nad rzeką Odrą mają nieco lepszą sytuację, dlatego iż zbiornik Racibórz Dolny oddany kilka lat temu do użytku bardzo wydajnie spłaszczył falę powodziową w ten sposób, iż woda zarówno w Koźlu, Krapkowicach, Opolu jak i w Brzegu w większości utrzymała się w wałach, w tak zwanym międzywalu, w związku z tym nie zalała głównej części miasta.

Oczywiście najtrudniejsza sytuacja jest w tym momencie w Brzegu, gdzie została zalana oczyszczania ścieków, która znajdowała się przy samej rzece Odrze. W zasadzie nie było możliwości uratowania tejże oczyszczalni. Efekt jest taki, iż zanieczyszczenia dzisiaj na niektórych ulicach brzegu wylewają.

Tymczasem powstało także zagrożenie spowodowane szabrownikami, którzy włamują się do samochodów i domostw osób ewakuowanych z terenów powodziowych. Przebierańcy podający się za członków służb, jak straż pożarna, żołnierz, czy policjant, skutecznie sprawiają, iż mieszkańcy zalanych budynków wolą pozostać i pilnować dobytku własnego i sąsiadów.

Co grozi schwytanym złodziejom?

Goniec natomiast donosi, co grozi schwytanym w Kłodzku szabrownikom, którzy usiłowali okraść stację benzynową.

Nic dobrego ich nie czeka, o ile chodzi o nastawienie społeczności. Szabrownictwo jest odbierane jako coś niezwykle ohydnego. Ludzie, którzy są z warstw biedniejszych, zubożałych cierpią najbardziej, bo ich dobytek był skromny. Wskutek powodzi stracili dużo i mają kłopot ze stanięciem na nogi. To mogą być rodziny i bliscy osadzonych - wyjaśnił profesor Paweł Moczydłowski.

Złodzieje usłyszeli zarzuty kradzieży zuchwałej. W przypadku jednego ze sprawców sąd podjął decyzję o karze sześciu miesięcy za kratami, drugi natomiast został umieszczony w areszcie, gdyż był osobą poszukiwaną za popełnione wcześniej przestępstwa.

Profesor Moczydłowski nie ukrywa, iż za murami więzienia każdy wie o każdym tyle, by móc "ukarać" w odpowiedni sposób konkretnych osadzonych. Za szabrowanie podczas klęski powodziowej, dwaj panowie z Kłodzka nie będą mieli chwili spokoju, wedle przypuszczań profesora.

Ci drobniejsi przestępcy pochodzą z biedniejszych rodzin, dobrze często się znających i jest to kwestia wymiany plotek. Kontaktują się ze znajomymi ze świata zewnętrznego i się dowiadują. Ktoś, kto umoczył się w rzeczywistości kryminalnej, jest w tej bańce informacyjnej. Czasami osadzeni dostają też manto od innych i się przyznają. W więzieniu nie ma tak, iż jedni nie wiedzą o drugich, za co siedzą - wyjaśnił.
Idź do oryginalnego materiału