W sklepach zaczęła się prawdziwa plaga. Tak klienci kradną i oszukują na potęgę

2 godzin temu
Przedświąteczny maraton w sklepach to koszmar zarówno dla kupujących, jak i pracowników. Ci drudzy nie dość, iż muszą obsługiwać tłumy chętnych, to jeszcze powinni być czujni na próby kradzieży i oszustw. A sposoby na przechytrzenie obsługi czy ochrony bywają wyjątkowo perfidne.


O tym, co potrafią wyprawiać klienci w sklepach, kiedy zaczyna się okres przedświąteczny, właściciele i pracownicy opowiedzieli w rozmowie z portalem WP Kobieta. W zasadzie to oczywiste, iż kiedy jest wzmożony ruch, oszustom łatwiej próbować dopuszczać się kradzieży.

– To jest bardzo przykre, co się dzieje, ale coraz więcej ludzi nie płaci za swoje zakupy. Co ciekawe, są to ludzie, którzy wcale nie są biedni. Mają dobre, często markowe ciuchy, są zadbani – przekonuje Agnieszka Nowak, właścicielka sklepu franczyzowego.

Kradzieże i oszustwa w sklepach. Przed świętami to prawdziwa plaga


Najbardziej perfidne sposoby na kradzież? – Podchodzą do kasy, przykładają kartę, a w momencie odmowy po prostu uciekają. W tym tygodniu miałam już osiem takich sytuacji, z czego w jednym przypadku dotyczyło to naszej stałej klientki, która często u nas kupuje – opowiada rozmówczyni WP.

Są też tacy, którzy przychodzą do sklepu i liczą na to, iż uda im się coś... ugrać. – Włoży batona do kieszeni, "zapomni" skasować pomidorów na kasie samoobsługowej albo "przypadkowo" zważy je jako te tańsze. Niektórzy nie mają wstydu. Nagimnastykują się, by zaoszczędzić kilka złotych – wylicza pracownica sieci popularnych, małych sklepów franczyzowych.

Inny sposób, który wskazuje kasjerka w supermarkecie, to "zapominanie" o skasowaniu drogich produktów. – Najczęściej są to drogie sery, owoce lub bombonierki. Kiedy zwróciłam uwagę pewnemu klientowi, stwierdził, iż myślał, iż chowane w kieszeni czekoladki to "świąteczne gratisy" – wspomina.

Albo inna historia, już chyba w skrajnie absurdalnym wydaniu, o której mówi rozmówczyni WP. – Klient próbował wynieść całą zgrzewkę napojów gazowanych pod puchową kurtką. Ledwo mógł się ruszać, a mimo to był przekonany, iż nikt go nie zauważy – relacjonuje.

I z tego wynika, iż złodziejem lub oszustem może okazać się dosłownie każdy. – Wbiega grupa trzech lub czterech osób, zabiera towar i wychodzi. Czasami wyjeżdżają całymi wózkami albo wychodzą z produktami w rękach. Rekordziści robią to choćby w 30 sekund. Jako ochroniarze musimy być gotowi na wszystko – nie ukrywa Katarzyna Hamal, menadżerka ochrony w firmie Seris Konsalnet.

Idź do oryginalnego materiału