W Sądzie Rejonowym w Radomiu rozpoczął się proces o handel ludźmi. Oskarżeni to Polka i dwoje Ukraińców

mojradom.pl 2 dni temu

Rozprawa toczy się przed Sądem Rejonowy w Radomiu

Jak już pisaliśmy, oskarżeni to obywatelka Polski, pracownica agencji pośrednictwa pracy w Radomiu, która zajmowała się werbunkiem pracowników, i dwoje obywateli Ukrainy, którzy koordynowali i nadzorowali pracę Kolumbijczyków w radomskim zakładzie. - Z ustaleń śledczych wynika, iż zakładzie mięsnym w Radomiu stosowano wobec Kolumbijczyków przemoc fizyczną i słowną, przymuszano do wykonywania obowiązków niezależnie od stanu zdrowia, pozbawiono ich paszportów i zabierano pieniądze. Nie mogli swobodnie opuszczać miejsca zamieszkania - informował szef Prokuratury Rejonowej Radom Wschód Cezary Ołtarzewski.

Podejrzani nie przyznali się do winy. Według nich cudzoziemcy wiedzieli, w jakich warunkach mieli pracować i dobrowolnie się na to zgodzili. Nie była też wobec nich stosowana żadna forma przemocy. Za zarzucane przestępstwa grozi kara więzienia od 3 do 20 lat.

Wobec trojga podejrzanych zastosowano środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji i zakazu opuszczania Polski.


Bez prawa pobytu

W lutym 2023 r. Kolumbijczycy zostali wylegitymowani w Radomiu przez funkcjonariuszy Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej. Cudzoziemcy mieli pozwolenie na pracę w naszym kraju, ale nie posiadali prawa pobytu na terenie Polski. Jak się okazało, do Polski przedostali się przez Hiszpanię. Śledczym wyjaśniali, iż zdecydowali się przyjechać do naszego kraju, bo obawiali się o swoje bezpieczeństwo w zawładniętej przez kartele narkotykowe Kolumbii. Wyszło też wtedy na jaw, w jakich warunkach przyszło im żyć i pracować w radomskim zakładzie.

W znalezieniu pracy pomogła im biegle władająca językiem hiszpańskim Polka, pracownica agencji pośrednictwa pracy w Radomiu. Kobieta zajmowała się wyszukiwaniem chętnych do pracy w Polsce poprzez fora internetowe. Przedstawiła im ofertę i warunki pracy oraz zakwaterowania, które jednak na miejscu okazały się zupełnie inne. Prokuratura ustaliła też, iż Karina W. przyjęła od trójki poszkodowanych Kolumbijczyków po tysiąc złotych. Miała załatwić im za to karty stałego pobytu, z czego się jednak nie wywiązała.

Zdaniem śledczych, Kolumbijczycy znaleźli się w Polsce w trudnym położeniu. - Wykorzystano ich bezradność, bo byli w obcym kraju, nie znali języka polskiego, mieli problemy w komunikacji także z osobami nadzorującymi ich pracę – wyjaśniał prokurator.

Groźby, wulgarny język i przymus pracy

Kiedy cudzoziemcy przyjechali do Polski, na kilka miesięcy pozbawiono ich paszportów. Stosowano groźby, używano słów wulgarnych, przymuszano do pracy niezależnie od aktualnego stanu zdrowia. Jeden z cudzoziemców doznał w pracy urazu nogi, gdy nadzorujący go inny pracownik rzucił mu na stopę skrzynkę wypełnioną mięsem. Jedna z Kolumbijek miała problemy związane z ciążą, a mimo to musiała stawić się w pracy. Pracownikom przysługiwała tylko 15-minutowa przerwa w ciągu dnia, gdy mogli odejść od linii produkcyjnej. Za pracę otrzymywali średnio około 1,5 tys. zł miesięcznie. Ograniczono im też możliwości opuszczania hostelu, w którym byli zakwaterowani.

bdb

Idź do oryginalnego materiału