W przebraniu klauna odwiedzał szpitale i rozweselał dzieci. Potem znaleziono 33 ciała. Mówił, iż ma trzy oblicza

1 rok temu
Zdjęcie: Wuju Planet / Shutterstock


John Wayne Gacy był uwielbiany przez najmłodszych. Jako klaun o imieniu Pogo odwiedzał szpitale i hospicja, niosąc uśmiech chorym dzieciom. Nikt nie spodziewał się, iż ten zabawny mężczyzna skrywa mroczną tajemnicę. Do czasu, gdy odkryto, iż pod jego domem zakopane są 33 ciała.
Więcej wiadomości przeczytasz na Gazeta.pl.

REKLAMA





John Wayne Gacy urodził się 17 marca 1942 roku w Chicago. To, co przeżył jako dziecko, na zawsze odcisnęło na nim piętno. Jego ojciec często nadużywał alkoholu. Twierdził przy tym, iż jego obowiązkiem jest wychowanie syna na "prawdziwego mężczyznę". W ich domu na porządku dziennym było stosowanie przemocy, John był bity i upokarzany. Miał zaledwie 9 lat, kiedy padł ofiarą gwałtu ze strony przyjaciela ojca. Nigdy nikomu o tym nie powiedział.


Zobacz wideo
Małgorzata Rozenek przygotowuje się już do Świąt. Co ma gotowe? Mówi też o Halloween



Kiedy skończył 11 lat, doszło do wypadku na placu zabaw. Chłopiec spadł z huśtawki i uderzył się w głowę, co spowodowało krwiaka mózgu. Częste pobyty w szpitalu w wieku nastoletnim zaowocowały tym, iż kiedy po ukończeniu 18 lat postanowił się usamodzielnić, pracy szukał właśnie w placówkach medycznych. Jego niepokojące fascynacje ujawniły się, gdy został asystentem ratownika.
John Wayne Gacy. Fascynacja zwłokami
W czasie dyżurów w karetce John zaczął zauważać, iż fascynuje go przebywanie ze zwłokami. Początkowo go to przeraziło i rzucił pracę, aby powrócić do rodzinnego domu. W 1964 roku pozostawił przeszłość za sobą i rozpoczął normalne życie u boku żony - Marilyn Myer. Zaczął pracę w KFC i gwałtownie został kierownikiem. Z pozoru mieli idealne życie, ale niestety były to tylko pozory.
Mężczyzna nie tylko nie mógł zapomnieć o tym, co spotkało go w młodzieńczych latach, ale również coraz silniej odczuwał pociąg do młodych chłopców. Jako kierownik restauracji, wykorzystywał swoich nastoletnich pracowników. Najpierw proponował im grę w bilarda, potem upijał ich w piwnicy swojego domu. Zwykle kończyło się na niemoralnych propozycjach i odrzuceniu. Wówczas kontrolował jeszcze swoją mroczną stronę, obracając dwuznaczne sytuacje w niesmaczny żart.



Pierwsze ofiary
Koszmar rozpoczął się tuż po tym, kiedy żona urodziła mu dziecko. Choć wydawał się idealnym mężem i ojcem, a swoim zaangażowaniem zaskoczył własnego ojca, druga strona jego osobowości coraz częściej dawała o sobie znać. Gacy coraz częściej dopuszczał się wizyt w domach publicznych i zdrady. Oficjalnie w 1968 roku pojawiły się pierwsze zarzuty dotyczące molestowania seksualnego nieletnich. Wtedy wyszło na jaw, iż wykorzystał seksualnie 15-letniego Donalda Voorhesa. Potem pojawiły się kolejne ofiary. Żona wystąpiła o rozwód, a John usłyszał wyrok: 10 lat pozbawienia wolności. Ostatecznie wyszedł z więzienia po 18 miesiącach.
Po wyjściu na wolność podjął kolejną próbę normalnego życia. Poślubił koleżankę z klasy Carole Hoff i założył firmę budowlaną. To małżeństwo również zakończyło się niepowodzeniem. Kobieta odkryła kolekcję gejowskiej pornografii w garażu. Połączyła też fakty, kiedy przypomniało jej się, iż John przyprowadza tam czasem nastoletnich chłopców. Nigdy nie odważyła się jednak dowiedzieć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Kiedy się rozstali, John wstąpił do klubu klaunów "Jolly Joker". W stroju klauna odwiedzał hospicja i szpitale. Najpierw zabawiał dzieci, a potem w tym samym przebraniu szedł do baru. Tam upijał się w upiornym, ostrym makijażu. Jak twierdził później, klaun był jedną z jego trzech osobowości. Najsympatyczniejszą. Drugą osobowość nazywał biznesmenem. Trzecią był seryjny morderca.
Prawda wyszła na jaw
Prawda wyszła na jaw, kiedy 12 grudnia 1978 roku zaginął Robert Piest, amerykański nastolatek. Świadkowie ostatni raz widzieli go w towarzystwie przebranego za klauna Johna. Policja natychmiast przeszukała jego dom, a tam natknęła się na dowody napaści. John Wayne Gacy przyznał się do winy. Zdradził też, iż pozbawił życia ponad 30 osób. Najpierw wabił swoje ofiary do domu, a potem je upijał. Czasem pokazywał sztuczki, których nauczył się jako klaun. Potem zakładał chłopcom na ręce kajdanki i tłumaczył, iż to jeden z trików. Że zaraz pokaże im, jak się z nich wyswobodzić.
Ale nigdy nie pokazywał. Torturował swoje ofiary i gwałcił przez wiele godzin lub choćby dni. Podczas przesłuchania wyznał, iż czasem zabijał więcej niż jedną osobę dziennie. Pod domem odnaleziono kilkadziesiąt zakopanych ciał. Został skazany na karę śmierci. Egzekucję wykonano 10 maja 1994 roku. Tuż przed śmiercią powiedział: "Pocałujcie mnie w du*ę". Nigdy nie wyraził skruchy.
Idź do oryginalnego materiału