W Piotrkowie Trybunalskim ruszył proces Sebastiana M. Oskarżony jest o tragiczny wypadek na A1

7 godzin temu

Rekordowa prędkość i dramat na A1

Jak wynika z ustaleń śledczych, Sebastian M. poruszał się z prędkością 329 km/h, a hamowanie rozpoczął zaledwie sekundę przed zderzeniem. – Z „czarnej skrzynki” samochodu wynika, iż w chwili uderzenia prędkość wynosiła od 253 do 260 km/h – podała Prokuratura Okręgowa w Katowicach, cytowana przez tvn24.pl.

Kia, w którą uderzyło rozpędzone BMW, stanęła w płomieniach. Cała rodzina zginęła na miejscu.

Ucieczka z kraju i ekstradycja

Po wypadku Sebastian M. nie udzielił pomocy ofiarom. Jak wynika z aktu oskarżenia, miał ograniczyć się do telefonów do swojego ojca i obserwowania sytuacji zza barier energochłonnych. „Zachowywał się tak, jakby wjechał w kosz na śmieci” – zanotował świadek, którego zeznania przytoczyła prokuratura.

Niedługo po tragedii mężczyzna uciekł z Polski. Przez Niemcy i Turcję dotarł do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, skąd został sprowadzony do kraju dopiero 26 maja 2025 roku. Dzień później usłyszał zarzuty w prokuraturze w Katowicach.

Pełnomocniczka Sebastiana M. wnioskowała o utajnienie rozpraw, argumentując m.in. sprzeciwem wobec nagrywania wyjaśnień oskarżonego. Wniosek został jednak odrzucony przez sąd.

– Niezależenie od tego przepisu, sama nie znajduję żadnej podstawy do tego, żeby wyłączyć jawność procesu – podkreśliła sędzia Renata Folkman.

Rodziny ofiar i oskarżonego

Jak podaje TVN24, na pierwszej rozprawie nie pojawili się bliscy ofiar.

– To zbyt duże obciążenie psychiczne, ponad ich siły. w tej chwili bliscy zmarłych przechodzą terapię. Ich udział został wykluczony przez biegłego psychologa - przekazał dla TVN24 przed rozpoczęciem rozprawy mecenas Łukasz Kowalski, ich pełnomocnik.

Na sali byli natomiast członkowie rodziny oskarżonego, którzy nie chcielu udzielać komentarzy w sprawie.

Areszt do Wigilii

Sebastian M. został doprowadzony na rozprawę z aresztu śledczego w Piotrkowie Trybunalskim. Najsurowszy z możliwych środków zapobiegawczych sąd przedłużył do 24 grudnia 2025 roku.

– Istnieje poważna obawa, iż oskarżony ponownie spróbuje ucieczki – uzasadniała decyzję rzeczniczka sądu, sędzia Agnieszka Leżańska, cytowana przez Radio Łódź.

Oskarżony nie przyznał się do winy. Grozi mu kara do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Idź do oryginalnego materiału