W południe rozpoczął się pogrzeb 34-letniego Mateusza Biernackiego, policjanta postrzelonego podczas akcji na warszawskiej Pradze, który zmarł w szpitalu.
W samo południe w całym kraju zawyły syreny aut policyjnych, oddając hołd zmarłemu funkcjonariuszowi.
Tragiczna w skutkach akcja przy Inżynierskiej
Do śmiertelnego postrzelenia policjanta przez innego funkcjonariusza doszło w sobotę na Pradze na ul. Inżynierskiej. Dwa patrole policji interweniowały w sprawie agresywnego mężczyzny. Jeden z policjantów użył broni służbowej, wskutek czego drugi funkcjonariusz został ranny, a potem zmarł w szpitalu.
Prokuratura oskarżyła strzelającego funkcjonariusza o przekroczenia uprawnień i nieuzasadnione użycie broni służbowej, a także o spowodowanie choroby realnie zagrażającej życiu, a w następstwie spowodowanie śmierci innej osoby. Wnioskowała też o areszt tymczasowy, jednak sąd we wtorek nie przychylił się do tego wniosku. Wobec policjanta zastosowano dozór policji.
– Pięć razy w tygodniu mężczyzna musi zgłaszać się na komendę, ma zakaz zbliżania się do świadków i do miejsca, gdzie doszło do zdarzenia – powiedział we wtorek po wyjściu z sali rozpraw prokurator prowadzący sprawę.
Sąd orzekł także poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł i zawiesił funkcjonariusza w czynnościach służbowych.