Uzależnieni od związków, uwięzieni w potrzebie kochania

11 miesięcy temu

Uzależnienie od związków, nie jednej, konkretnej miłości staje się, tuż obok samotności, coraz bardziej powszechną „chorobą” XXI wieku. Jak to się dzieje, iż porzucamy swoją godność i poczucie wartości, by żyć z emocjonalnym przywiązaniem, które jest zarówno toksyczne, jak i destrukcyjne?

Ludzie uzależnieni od związków uczuciowych nigdy nie stworzą zdrowej i szczęśliwej więzi: tworzą jedynie układ, w którym partner staje się ich zakładnikiem. Na co dzień, sami budują sobie więzienia z poczucia bycia niedocenianym, z cierpienia, które dawno już sprawiło, iż pozbyli się zasad moralnych i swoich wartości.

Jak to zwykle bywa z wszystkimi innymi rodzajami uzależnień, niełatwo jest zrezygnować z nawyku, który staje się ostrą potrzebą: być częścią czyjegoś życia, sprawić za wszelką cenę, by dzięki nam ktoś czuł się spełniony i usatysfakcjonowany. Kiedy mózg przyzwyczaja się do tej dynamiki, tego substytutu miłości lub tego zatrutego narkotyku, bardzo trudno jest oderwać się od rutyny.

Jacy są ludzie uzależnieni od związków?

To może być każdy z nas. Uzależnieni mają swoją pracę, swoje osobiste środowisko, swoje upodobania, swoje pasje, zalety, wady. Czasami nie widzimy, iż nasz związek zaczyna przybierać cechy uzależnienia. Istnieją dwa typy ludzi uzależnionych od relacji.

Typ 1 odnosi się do tych, którzy wciąż muszą pozostawać w związku. Ich zasada brzmi: „nie zakochujemy się w tym, kogo chcemy, ale w kim aktualnie możemy; ważne jest, aby kochać, mieć kogoś „.

Typ numer 2 to ci, którzy trzymają się kurczowo związku, od samego początku. Nie porzucą go, i nie ma znaczenia, czy ta relacja jest dla nich bolesna, krzywdząca. W rezultacie uzależnieni typu 1 i 2 mają wspólną cechę: lęk przed samotnością, brakiem wyraźnej tożsamości, brakiem poczucia własnej wartości, ciągłym poszukiwaniem uczuć i brakiem akceptacji innych. To popycha ich w kierunku ekstremalnych zachowań, gotowi są ponieść każdą cenę, by utrzymać relację.

Jak to się dzieje, iż uzależniamy się od miłości? Jest prawie tak samo jak wtedy, gdy nadużywamy uzależniającej dla nas substancji. Mózg potrzebuje tej dawki obsesyjnego przywiązania, tej naszej substancji odżywczej, która przynosi nam ulgę. W ten sposób stopniowo stajemy się niezdolni do regulowania naszych zachowań, zaczynają się zaburzenia lękowe, zaburzenia odżywiania, czy choćby próby samobójcze.

Jak się uwolnić od uzależnienia

Jak w każdym, innym przypadku chorobliwej zależności, musimy zauważyć i zaakceptować problem. Bądźmy szczerzy wobec siebie i zauważmy, iż coś jest nie tak. Otwórzmy oczy i ćwiczmy realizm emocjonalny.

Należy zrozumieć, iż psychiczną i emocjonalną bazą każdego związku jest szacunek dla partnera i szacunek do samego siebie. Bez nich nie zasługujemy ani na miłość, ani na bycie kochanym. Ten, kto nie szanuje samego siebie, zmierza ku katastrofie. Trzeba zrozumieć, iż przywiązanie, obsesyjna potrzeba posiadania kogoś za wszelką cenę i w każdej sytuacji, niszczy nas jako ludzi i niszczy cały nasz potencjał.

Bardzo często zamieniamy nasze pragnienia w potrzeby. Za zwrotem „chcę być kochany” zwykle kryją się więc potrzeby, o które należy zadbać w pierwszej kolejności.


Na podstawie: nospensees.fr

Idź do oryginalnego materiału