USA dziękuje Estonii. Przekaże jej miliony dolarów

1 rok temu

Początek historii sięga 2007 roku, kiedy w estońskim oddziale Danske Banku zaczęto obsługiwać na ogromną skalę klientów niebędących rezydentami kraju. Byli wśród nich zamożni obywatele Rosji, Ukrainy i Azerbejdżanu, osoby z bliskiego otoczenia Władimira Putina i rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W ciągu ośmiu lat przez bank przepłynęły środki o łącznej wartości ponad 230 miliardów dolarów w ponad trzydziestu walutach. Proceder ułatwiał fakt, iż otwarte w republikach bałtyckich filie Danske Banku nie były objęte wewnętrznym systemem informatycznym banku, a co za tym idzie, były poza procedurami zabezpieczającymi przed praniem brudnych pieniędzy. Jeden z ówczesnych pracowników banku przyznał, iż w tym okresie wszyscy starali się obsługiwać jak najwięcej osób niebędących obywatelami Estonii, bo z tego był najlepszy zarobek. Każdy starał się wyrobić cele narzucone przez menedżerów i dla pracowników nie liczyło się nic ponad liczbę obsłużonych transakcji. Zdaniem prokuratury pracownicy banku starali się przyciągać zagranicznych klientów, dając im do zrozumienia, iż mogą oni przesyłać duże sumy pieniędzy przy niewielkim nadzorze. W ten sposób tzw. klienci wysokiego ryzyka uzyskali dostęp do banków w innych krajach, w tym w USA, które w ich imieniu przetwarzały ogromne sumy.

Centrala Danske Banku

została poinformowana o sprawie już w 2014 roku przez anonimowego sygnalistę, a nieprawidłowości w estońskiej filii były widoczne także w wewnętrznych audytach. Sprawę jednak zbagatelizowano, co pozwoliło na kontynuowanie procederu jeszcze przez rok. Skandal wybuchł w latach 2017 – 2018, kiedy sprawa przedostała się do mediów. Śledztwem objęto oddziały banku we Francji, w Estonii, Niemczech, Danii, Wielkiej Brytanii oraz USA. W toku śledztwa podejrzanych było kilkanaście osób, a pracowników lokalnej filii aresztowano pod koniec 2018 roku. We wrześniu 2019 roku, po dwóch dniach poszukiwań, w przydomowym ogrodzie znaleziono ciało Aivara Rehego, który oddziałem Danske Banku w Tallinie kierował w latach, gdy dochodziło do prania pieniędzy. Mężczyzna popełnił samobójstwo. W śledztwie nie był jednym z podejrzanych, a przesłuchiwany był jako świadek.

W 2019 roku dyrektorowi generalnemu Danske Banku Thomasowi Borgenowi oraz dyrektorowi finansowemu Henrikowi Ramlau-Hansenowi postawiono zarzuty niedopełnienia obowiązków. Zostały wycofane dwa lata później. Przeciwko Borgenowi toczył się również proces cywilny z powództwa inwestorów banku, w którym finalnie został oczyszczony z zarzutów. Sam przyznał, ustępując w 2018 roku, iż bank dopuścił się zaniedbań i nie dopełnił wszystkich kroków formalnych. W grudniu ubiegłego roku Danske Bank przyznał się do winy i w porozumieniu z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości oraz Komisją Papierów Wartościowych i Giełd zgodził się zapłacić łączną grzywnę w wysokości ponad dwóch miliardów dolarów.

50 milionów dolarów dla Estonii

Estońskie służby od początku wspierały instytucje zagraniczne w toczącym się kilka lat śledztwie. Sekretarz sprawiedliwości USA wyraził wdzięczność wobec Estonii jako partnera w tym zakresie, ale też generalnie w dziedzinie cyberbezpieczeństwa. Estońskie władze, informując o decyzji przekazania przez USA 50 milionów dolarów w ramach wdzięczności, podkreślają, iż to dobrowolna decyzja instytucji amerykańskich, które nie były do tego zobligowane przez prawo. Decyzja o przyznaniu tak dużej kwoty potwierdza wagę roli estońskich organów ścigania w postępowaniu, które doprowadziło do nałożenia grzywny na Danske Bank. Kwota, którą kraj ma otrzymać od USA, znacznie przekracza karę, jaką mógłby zasądzić sąd, gdyby śledztwo toczyło się w Estonii – tu maksymalna grzywna dla firmy może wynieść 16 milionów euro.

Idź do oryginalnego materiału