Upamiętnienie masakry w Hucie Pieniackiej. Potomkowie kresowiaków mieszkają w Babicach

9 miesięcy temu

W Babicach pod Głubczycami spotkali się wczoraj potomkowie kresowiaków z Huty Pieniackiej. W tym roku mija 80-rocznica mordu Polaków dokonanego tu przez ukraińskich nacjonalistów 28 lutego 1944 roku. W bestialskiej zbrodni zginęło ponad 850 mieszkańców, ocalało ok. 150. Ci, którym się to udało trafili później na teren obecnego województwa opolskiego. Do Babic przesiedlonych zostało wielu ocalałych z Huty Pieniackiej.

– adekwatnie cała wieś, to potomkowie przesiedleńców ze Wschodu – podkreśla ks. Arkadiusz Książek z parafii Dziećmarów i Babice. – Mieli w swoich rodzinach osoby pomordowane w Hucie Pieniackiej i stąd też wzięło, żeby tu upamiętnić te tragiczne wydarzenia. Tu są potomkowie rodzin, które to przeżyły i przeżywają do dnia dzisiejszego.

– Tato stamtąd pochodził. Przyjeżdżamy co roku i chcemy zachować o tym pamięć. Wiele osób z rodziny zostało tam zamordowanych – mówi Irena Święs, potomkini ocalałych z masakry w Hucie Pieniackiej.

– Mama wzięła mnie na ręce jako 7-letnią dziewczynkę i poszła w ziemniaki. Tam obie przenocowałyśmy. Płakałam, bo było zimno. Pamiętam jak mama mi to opowiadała – wspomina Łucja Biłozur.

– Ojciec pochodził z Huty, a mama z miejscowości obok Podhorców. Cała rodzina. Opowiadali o mordach i nieprzespanych nocach, które spędzali w lasach – opowiada Mieczysław Kobylański.

– W Hucie Pieniackiej zginęli moi pradziadkowie. Babcia została zastrzelona, a dziadek spalony w zamkniętej stodole. Była jeszcze ciocia, która przeżyła. Wpadła do rowu i udawała martwą – przekazuje Ewa Świercz, instruktor harcerstwa ze Szkoły Podstawowej w Baborowie.

Zbieraniem takich relacji zajmuje się m.in. Stowarzyszenie Kresowe „Strzelec” w Strzelcach Opolskich. Jego przedstawiciele upamiętniali ofiary organizując wyjazdy na Ukrainę, od dwóch lat robią to w Babicach.

ks. Arkadiusz Książek, Irena Święs, Łucja Biłozur, Mieczysław Kobylański, Ewa Świercz: