Sezon letni zwykle przynosi nadzieję na dobre zarobki i świeże owoce na straganach. Tym razem jednak prognozy nie napawają optymizmem. Sprzedawcy biją na alarm, a kupujący mogą być zaskoczeni tym, co czeka ich w najbliższych tygodniach. Branża mierzy się z poważnymi trudnościami, które odbiją się na całym kraju.

Fot. Warszawa w Pigułce
Dramat zbieraczy i wysokie ceny dla klientów. Sezon na jagody rusza z problemami
Choć lato zwykle przynosi nadzieję na lepsze zarobki dla wielu drobnych sprzedawców, w tym roku prognozy są wyjątkowo złe. Zbieracze owoców alarmują: jagód będzie mało, ceny pójdą w górę, a dochody mogą całkowicie zniknąć. Klienci również nie mają powodów do euforii – za ulubione owoce zapłacą więcej niż kiedykolwiek.
Sezon opóźniony, plony zniszczone
Ubiegłoroczne i tegoroczne przymrozki odcisnęły piętno na wielu uprawach. W regionach takich jak Lubelszczyzna, Małopolska czy Śląsk straty są szczególnie dotkliwe. Handlarze przyznają, iż tak złej sytuacji nie było od lat. Zamiast spodziewanych zysków, grozi im finansowa klęska.
– Nie ma co zbierać. To tragedia dla takich jak ja – mówi pan Marek z Małopolski, który od lat zarabia na zbiorze leśnych jagód. Jak dodaje, sezon ruszył z opóźnieniem, a zbiory są znikome. – jeżeli tak będzie dalej, to za kilka lat jagód może już w ogóle nie być – ostrzega.
Ceny idą w górę, a to dopiero początek
Już teraz ceny jagód na rynku są wysokie. Na Śląsku za kilogram trzeba zapłacić ok. 25 zł, a na Mazowszu choćby 45 zł. Sprzedawcy nie wykluczają, iż stawki mogą jeszcze wzrosnąć – wszystko zależy od pogody i dalszych zbiorów. W przypadku owoców pestkowych – takich jak śliwki, brzoskwinie czy morele – sytuacja również nie napawa optymizmem. W niektórych rejonach za kilogram moreli trzeba zapłacić choćby 30 zł.
Zbierasz sam? Uważaj na przepisy
Część osób, zniechęcona wysokimi cenami, decyduje się na samodzielne zbiory w lasach. Warto jednak pamiętać, iż nie wszędzie jest to legalne. Jagód nie wolno zbierać w parkach narodowych, rezerwatach przyrody ani na terenach, gdzie stanowią pokarm dla dzikich zwierząt. Za złamanie tych zakazów grozi mandat choćby do 250 zł.
Branża na krawędzi
Zbieracze i drobni handlarze owocami sezonowymi nie mają złudzeń – ten rok może być dla nich najgorszy od dekady. Brak plonów oznacza brak dochodów, a wysokie ceny mogą odstraszyć klientów. Dla wielu to nie tylko chwilowe kłopoty, ale realne zagrożenie utraty środków do życia.