Nie ruszaj się! Twój mąż podciął hamulce! krzyknęła służąca do milionerki. Nie zapomnij napisać, z którego kraju nas oglądasz. Zofia, elegancka kobieta o twardym spojrzeniu, opuściła rezydencję ze zmarszczonym czołem po gwałtownej kłótni z mężem, Krzysztofem. On, biznesmen równie wpływowy, co bezwzględny, od tygodni zachowywał się zimno i unikał rozmów, ale tego dnia słowa przekroczyły niebezpieczną granicę. Zofia, zmęczona upokorzeniami i pogardą, z jaką traktował nie tylko ją, ale i służbę, postanowiła wyjechać do miasta bez słowa.
Nie wiedziała jednak, iż ktoś w domu usłyszał coś przerażającego. Jadwiga, służąca pracująca dla rodziny od ponad 15 lat, była dyskretna w domach bogaczy ściany mają uszy, a konsekwencje bywają okrutne. Tego ranka, sprzątając bibliotekę, usłyszała, jak Krzysztof mówił przez telefon lodowatym tonem. Słowa wypadek i podciąć hamulce sprawiły, iż zastygła w miejscu.
Nie wierzyła własnym uszom, dopóki nie usłyszała wyraźnie: To będzie jej ostatnia podróż. Serce waliło jej jak młot, gdy ważyła strach przed działaniem. Krzysztof miał wpływy, pieniądze i historię rozwiązywania problemów. Gdy jednak zobaczyła, jak Zofia wsiada do auta, wiedziała, iż nie może milczeć.
Pobiegła za nią, krzycząc, ale hałas silnika i muzyka zagłuszyły jej słowa. Zofia zatrzymała się, widząc służącą biegnącą w panice. Co się stało? Zwariowałaś? zapytała zirytowana. Jadwiga, ledwie łapiąc oddech, wykrztusiła: Nie ruszaj się. Znam jego plan. Krzysztof podciął hamulce. Cisza, która zapadła, była cięższa niż wszystkie wyjaśnienia.
Zofia spojrzała na rezydencję. Na balkonie stał Krzysztof, obserwując scenę z lekko uniesioną brewą. jeżeli to żart, nie jest śmieszny odparła, choć głos jej drżał. Jadwiga potrząsnęła głową: Słyszałam wszystko. Chce, żebyś zginęła, zanim dojedziesz do miasta. Wtedy wszystko przejdzie na niego. Krew w żyłach Zofii ścięła się lodem.
Nie była naiwna znała ambicje męża i jego manipulacje. Ale to przekraczało wszelkie granice. Jadwiga próbowała otworzyć drzwi auta, ale Zofia wciąż nie dowierzała. Portier obserwował sytuację, ale Krzysztof skinął mu, by się nie wtrącał. To milczące porozumienie przejęło Jadwigę dreszczem.
To nie wszystko szepnęła. Ma ludzi na drodze. choćby jeżeli przeżyjesz, nie dojedziesz. Zofia ścisnęła kierownicę, patrząc na bramę jak na pułapkę. W oddali rozległ się warkot innego auta. Jadwiga cofnęła się o krok, ale jej oczy błagały: Nie ruszaj się.
Krzysztof nie uśmiechał się już jego wzrok był zimnym ostrzeżeniem. Gdy nieznajomy w ciemnej kurtce podszedł do auta, Zofia poczuła, iż powietrze stało się gęste. Wszystko w porządku? zapytał sucho. Jadwiga zasłoniła drzwi, ale mężczyzna zmusił ją do ustąpienia.
Krzysztof zszedł powoli, poprawiając mankiety. Kochanie, uwierzysz histerii służącej? rzekł słodko, ale każde słowo było zatrute. Zofia otworzyła usta, ale nieznajomy zajrzał pod deskę rozdzielczą. Zrobione, jak pan kazał mruknął. Jadwiga krzyknęła: Nie puść jej! Ten auto nie ma hamulców!
Jeszcze słowo, a skończysz w przytułku warknął Krzysztof. Zofia wiedziała już wszystko. Portier stał jak sparaliżowany.
Wtem na podjeździe zatrzymał się policyjny sedan. Otrzymaliśmy zgłoszenie o próbie zabójstwa oznajmił rosły inspektor. Krzysztof zbladł. Mechanik potwierdził: Hamulce celowo uszkodzone.
To absurd! Ktokolwiek mógł to zrobić! krzyknął Krzysztof. Inspektor uśmiechnął się. Ciekawe, bo twój kolega właśnie przyznał, iż działał na twoje zlecenie.
Gdy zakuwano Krzysztofa w kajdanki, Zofia zwróciła się do Jadwigi: Ocaliłaś mi życie.
Odwdzięczyłam się za godność, jaką mi pani okazywała odparła służąca.
W komendzie Zofia zeznała wszystko, nie zostawiając mężowi drogi ucieczki. Wyszły razem, zostawiając za sobą rezydencję i człowieka, który uwierzył, iż jest nie do tknięcia. Maski opadają, a szacunek i godność pozostają.