Na warszawskiej Pradze-Północ doszło do niebezpiecznego incydentu z udziałem trzylatka. Dziecko, poruszające się samotnie na dziecięcym rowerku, gwałtownie wjechało na ruchliwą ulicę, tuż przed nadjeżdżający radiowóz straży miejskiej. Mundurowi zdążyli w ostatniej chwili zareagować i wyciągnąć malca z niebezpieczeństwa.

Fot. Warszawa w Pigułce
Do zdarzenia doszło w poniedziałek po godz. 13 na ul. Korsaka. Funkcjonariusze zmierzający na interwencję zauważyli dziecko jadące rowerkiem bez opieki. Gdy podjęli decyzję o zatrzymaniu się, chłopiec nagle wjechał na jezdnię. Zaskoczeni strażnicy natychmiast wybiegli z radiowozu, by go ratować. Chłopiec był przestraszony i nie rozumiał języka polskiego, co dodatkowo utrudniło komunikację.
Po chwili do funkcjonariuszy podeszła zaniepokojona kobieta, która rozpoznała w chłopcu swojego syna. Jak wyjaśniła, dziecko miało pozostawać pod opieką dziadka, jednak w nieokreślony sposób oddaliło się z podwórka. Funkcjonariusze zweryfikowali dane kobiety i chłopca, a następnie pouczyli matkę o obowiązkach opiekuńczych oraz zagrożeniach, jakie niesie choćby chwilowa nieuwaga.
Sytuacja zakończyła się szczęśliwie, ale była wyraźnym sygnałem ostrzegawczym. Policjanci przypominają, iż małe dzieci nie są świadome zagrożeń i wymagają ciągłego nadzoru. Warto też zaopatrzyć je w opaski z numerem kontaktowym do opiekuna — to proste zabezpieczenie może okazać się bezcenne w kryzysowej sytuacji.