Tragiczny wypadek we Franciszkowie. Kierowca dostawczaka, który śmiertelnie potrącił półtorarocznego chłopca, stanie przed sądem

3 godzin temu

Do tragedii doszło podczas manewru parkowania. Dostawczy samochód, wypełniony po brzegi towarem, potrącił małe dziecko, które znajdowało się na podwórzu posesji. Pomimo natychmiastowej reakcji i udzielonej pomocy, życia chłopca nie udało się uratować.

Z ustaleń śledczych wynika, iż kierowca miał ograniczoną widoczność. Jak podaje portal Asta24.pl, biegli stwierdzili, iż przewożony towar był źle rozmieszczony – część ładunku znajdowała się choćby w kabinie kierowcy, na desce rozdzielczej, częściowo zasłaniając przednią szybę. W takich warunkach kierowca nie miał możliwości dostrzeżenia dziecka, które znajdowało się przed pojazdem.

– Mężczyzna przyznał się do winy. W chwili wypadku był trzeźwy – potwierdziła prokuratura. Kierowcy grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.

Śledczy podkreślają, iż matka chłopca również była trzeźwa i nie ponosi odpowiedzialności za zdarzenie. Nie postawiono jej żadnych zarzutów dotyczących zaniedbania opieki.

Dziecko zginęło praktycznie na oczach matki. Była oddalona od niego o około pięć metrów. Cały dramat zarejestrowała kamera monitoringu znajdująca się na budynku – mówił w marcu prokurator rejonowy w Złotowie, Sebastian Drewicz.

Proces kierowcy ma rozpocząć się jeszcze w tym roku. Sprawa budzi ogromne emocje wśród mieszkańców regionu – zarówno ze względu na skalę tragedii, jak i pytania o bezpieczeństwo przy transporcie towarów oraz odpowiedzialność za adekwatne ich zabezpieczenie.

Idź do oryginalnego materiału