Zaginięcie, które zmieniło się w tragedię
15 czerwca 2024 r. mąż Natalii zgłosił jej zaginięcie na policji. Twierdził, iż kobieta wyszła z domu i nie wróciła. Zostawiła torebkę i klucze, a jej telefon był wyłączony. Jednak po intensywnych poszukiwaniach, policjanci zaczęli podejrzewać, iż 60-latek nie mówił im całej prawdy. Sytuacja zaczęła się komplikować, gdy śledczy dotarli do dokumentów pozostawionych przez kobietę. Natalia zostawiła testament, w którym wszystko zapisała swojemu synowi. Znalazła się także notatka, w której wyraźnie wskazała, iż w razie jej śmierci za sprawcę podejrzewać należy męża.
Wkrótce okazało się, iż 39-latka tuż przed zaginięciem poinformowała swojego nowego partnera, iż boi się swojego męża. To wyznanie, razem z dokumentami i zeznaniami świadków, przyczyniły się do skierowania śledztwa na adekwatne tory.
Makabryczne odkrycie w lesie
Po analizie nagrań z monitoringu i przeprowadzeniu szczegółowego śledztwa, funkcjonariusze odkryli, iż ciało Natalii zostało porzucone w okolicach jeziora Kowalskiego, niedaleko zapory, oddalonej zaledwie o dziewięć kilometrów od jej domu. Na szyi ofiary znajdowały się wyraźne ślady duszenia, a jej zwłoki zostały ukryte w lesie przez jej męża.
Zatrzymanie i przyznanie się do winy
Po zatrzymaniu 60-latka mężczyzna przyznał się do zabójstwa żony. W trakcie wizji lokalnej opisał szczegóły tragicznego wydarzenia. Twierdził, iż doszło do kłótni w kuchni, podczas której to Natalia wyjawiła mu swoją decyzję o rozwodzie. To wywołało w nim silne emocje. Uderzył ją, a następnie, pod wpływem impulsu, udusił. „Coś we mnie pękło” – wyznał mężczyzna podczas przesłuchania.
Po dokonaniu zabójstwa, 60-latek umieścił ciało żony w bagażniku samochodu, a następnie wywiózł je do lasu, gdzie porzucił. Jak twierdził, jego działania były nieprzemyślane i impulsywne, nie planował zabicia Natalii.
Nowe dowody – urwany element nadkola
W trakcie dalszego zbierania dowodów, śledczy odkryli istotny element, który obciążył mężczyznę. Znalazł się urwany fragment nadkola samochodu, który należał do zamordowanej. Okazało się, iż to właśnie tym autem 60-latek wywiózł ciało swojej żony do lasu. Ten dowód stanowi istotny krok w dochodzeniu i pomoże w dalszym wyjaśnianiu sprawy.
Przyszłość sprawy i groźba dożywocia
Śledztwo w sprawie zabójstwa Natalii przez cały czas trwa. Prokuratura niedługo zamierza skierować akt oskarżenia do sądu. 60-latek, który przyznał się do zabójstwa, może zostać skazany na dożywotnie pozbawienie wolności. Choć mężczyzna twierdzi, iż jego działania były wynikiem impulsu, to fakt, iż wszystko miało miejsce po kłótni związanej z decyzją o rozwodzie, a także poszlaki wskazujące na wcześniejsze groźby, czynią jego obronę coraz słabszą.
Wnioski z tragedii
Ta straszna tragedia przypomina, jak ważne są relacje w małżeństwach i jak niewielki krok dzieli od tragedii. Choć mąż twierdzi, iż nie planował zabicia żony, fakt, iż kobieta poinformowała go o rozwodzie i obawach przed nim, wskazuje na problem, który narastał przez dłuższy czas. Śmierć Natalii to niewątpliwie tragedia, która dotknęła nie tylko jej rodzinę, ale także całe środowisko. W najbliższych tygodniach poznamy dalszy bieg sprawy.