Do tragedii na jeziorze Mikołajskim doszło we wtorek (30 lipca). W godzinach popołudniowych rozpoczęto poszukiwania mężczyzny i kobiety, którzy wyskoczyli z łodzi motorowej, gdy ich czteroletnia córka wypadła za burtę.
REKLAMA
Zobacz wideo Chłopiec tonął na środku zatłoczonego basenu. Wokół spokojnie pływali inni ludzie
Ciała pary zostały odnalezione dzień później (środa, 31 lipca) na głębokości 11 metrów. Po przeprowadzeniu sekcji zwłok śledczy przekazali, iż wyłączną przyczyną śmierci małżeństwa było utonięcie. Na ich ciałach nie było żadnych obrażeń. Czteroletnia dziewczynka w chwili zdarzenia miała na sobie kapok, dzięki czemu została dostrzeżona i wyłowiona z wody przez znajdujących się niedaleko żeglarzy. Dziecko trafiło do szpitala. w tej chwili jest pod opieką dziadka.
Tragedia na jeziorze Mikołajskim. Śledczy mają wątpliwości, wszczynają śledztwo
Prokuratura Okręgowa w Olsztynie wszczęła śledztwo w tej sprawie. Śledczy chcą ustalić między innymi to, czy dziecko wpadło do wody, bo łódź zderzyła się z inną jednostką. - Śledztwo zostało wszczęte w kierunku spowodowania wypadku w ruchu wodnym ze skutkiem śmiertelnym - powiedział w rozmowie z "Faktem" prok. Daniel Brodowski.
- W tej chwili nie mamy żadnych wskazań, aby przy tym zdarzeniu brały udział osoby trzecie lub inne jednostki pływające, natomiast chcąc wyjaśnić wszystko, taką podjęto decyzję. Wszystkie okoliczności tego zdarzenia i poprzedzające to zdarzenie będą weryfikowane w najszerszy możliwy sposób - podkreślił rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Przypomnijmy, już wcześniej "Fakt" dotarł do świadka zdarzenia, który twierdził, iż na przesmyku Przeczka między jeziorem Mikołajskim a jeziorem Bełdany miało dojść do kolizji dwóch łodzi. Tej informacji jednak nie udało się potwierdzić.