To oni mieli być na imprezach Diddy'ego. Pojawiła długa "lista" gości z J.Lo i DiCaprio

2 miesięcy temu
Sean Combs jest dziś porównywany do Jeffrey'a Epsteina. Nie bez powodu, bowiem gwiazdor hip-hopu został oskarżony o "handel ludźmi w celach seksualnych" i wiele innych strasznych rzeczy. To, czego miał się dopuszczać Diddy na swoich "słynnych" imprezach mrozi krew w żyłach. Tymczasem w sieci krąży też specjalna "lista" gwiazd, które miały się pojawiać na tych "przyjęciach". Wymieniono m.in. J.Lo i DiCaprio.


W sieci krąży lista celebrytów, którzy mieli być powiązani z budzącymi dziś duże kontrowersje spotkaniami, organizowanymi przez Diddy'ego. Mieli się na niej znaleźć m.in.: Leonardo DiCaprio, Jay-Z, Beyoncé, Ashton Kutcher, Paris Hilton, Howard Stern, Russell Brand, Mariah Carey, Jennifer Lopez, Russell Simmons, Usher i Meghan Fox.



Sprawa stała się jeszcze głośniejsza, gdy z kont Ushera i Pink miały zniknąć dawne posty o "gorących imprezach gwiazdora". Mnoży się też od teorii, według których Justin Bieber mógł być ofiarą Diddy'ego.

Mimo iż lista gwiazd Hollywood jest coraz dłuższa, to na razie nikt nie zdecydował się na komentarz w tej sprawie. Warto zaznaczyć, iż choć skandal z Diddym wywołuje coraz większe emocje, to dokument z wymienionymi celebrytami nie jest oficjalny (nie wiadomo, czy ktokolwiek z nich miał coś wspólnego z "orgiami", do których miało dochodzić u rapera).

Combs został zatrzymany. O co go oskarżono?


Przypomnijmy, iż w ostatnim roku pod adresem Seana Combsa pojawiło się mnóstwo pozwów wytoczonych mu przez osoby, wobec których w latach 90. i na początku 00. miał stosować przemoc fizyczną i seksualną.

Pierwsze oskarżenia padły w pozwie federalnym z ubiegłego roku – dotyczyły one m.in. handlu ludźmi. Była partnerka Diddy'ego, Cassie Ventura, stwierdziła wówczas, iż przymuszano ją do seksu i wbrew jej woli przetrzymywano.

Przełom ws. nastąpił 16 września 2024 roku. Diddy został aresztowany w Nowym Jorku przez oficerów Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego USA. Zatrzymanie nastąpiło po tym, jak w marcu zrobiono nalot na dom Combsa w Los Angeles i Miami, gdzie odkryto karabiny AR-15, narkotyki, tysiąc butelek oliwki dla dzieci i lubrykantu.

Amerykańskiemu muzykowi, który nie przyznał się do winy, odmówiono zwolnienia za kaucją. Objęto go natomiast nadzorem, którym podlegają osoby o skłonnościach samobójczych.

Dzień później (17 września) opinii publicznej przedstawiono liczący 14 stron akt oskarżenia, w którym Diddy'emu zarzuca się m.in. organizację sieci przestępczej. Z sądowego dokumentu dowiaduje się o trzech zarzutach dotyczących "handlu ludźmi w celach seksualnych, wymuszeń i transportu w celu uprawiania prostytucji". Muzyk miał stosować groźby, by inni "spełniali jego seksualne pragnienia".

Co się działo na imprezach, organizowanych przez Diddy'ego?


W akcie kilkukrotnie pada wyrażenie "freak offs", czyli organizowane przez niego imprezy, podczas których dochodziło do przymusowych aktów seksualnych. "Orgie" miały być ściśle dokumentowane dzięki poustawianych w pomieszczeniach kamer.

Akt opisuje, iż wśród kobiet, które zmuszano czynności seksualnych z "męskimi prostytutkami", były również osoby nieletnie. – To, co działo się w wyznaczonych pokojach, mógł oglądać zdalnie na swoim telefonie, wyświetlać na telewizorze. Nie musiał być w pokoju, by uprawiać seks, choć często tam był – przekazało gazecie "The Post" źródło federalne.



– Mamy dowody w postaci nagrań wideo, które pokazują, iż niektóre dziewczęta są wyraźnie nieprzytomne, gdy mężczyźni uprawiają z nimi seks – dodał informator z Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego Stanów Zjednoczonych.

Oficer z DHS, który był obecny podczas rewizji w domach zhańbionego rapera, oznajmił, iż "Diddy jest tak samo zły jak Jeffrey Epstein", czyli "amerykański finansista, którzy został skazany za przestępstwa seksualne".

Idź do oryginalnego materiału