Te fotoradary mierzą nie tylko prędkość. Poszła petycja, by działały w Polsce

13 godzin temu
Fotoradary to w Polsce bat na kierowców, którzy przekraczają prędkość. Do marszałka Sejmu trafiła petycja, by na naszych drogach mógł się pojawić nowy typ takich urządzeń. A wtedy posypałyby się mandaty z zupełnie innych powodów.


O sprawie informuje m.in. serwis money.pl, który cytuje petycję stowarzyszenia Miasto Jest Nasze. To właśnie jego przedstawiciele zwrócili się ws. fotoradarów do marszałka Sejmu. "Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia, hałas emitowany przez ruch uliczny to drugie - po zanieczyszczeniu powietrza - środowiskowe zagrożenie dla życia i zdrowia" – podkreślono w piśmie do Szymona Hołowni.

Apel o nowe fotoradary. Mierzą nie tylko prędkość


W petycji nawiązano do nielegalnie przerabianych motocykli i samochodów, które przekraczają dopuszczalne normy głośności. Tego typu pojazdy potrafią hałasować w środku nocy, często blisko zamieszkałych terenów.

Autorzy petycji mają na to prosty sposób. "Fotoradary akustyczne to krok w stronę cywilizowanego państwa, które dba o swoich obywateli nie tylko w przepisach, ale i w realnym życiu" – stwierdzono.

Sposób działania takich fotoradarów pokazała już w ubiegłym roku stacja TVN Turbo. To urządzenia, które oprócz prędkości monitorują poziom hałasu generowanego przez przejeżdżające pojazdy. jeżeli pojazd przekracza dopuszczalne normy, fotoradar wykonuje zdjęcie lub zapis wideo, by umożliwić identyfikację właściciela pojazdu.

Tego typu fotoradary działają w Holandii, Niemczech czy we Francji. W Polsce jest pewien haczyk, bo brakuje odpowiednich przepisów, żeby mogły być używane. Stąd petycja do marszałka Sejmu, bo żeby legalnie używać tych urządzeń, potrzebne są konkretne zmiany w prawie.

A łapanie kierowców, którzy jeżdżą zbyt głośnymi pojazdami, jest trochę jak... walka z wiatrakami. W teorii samochód czy motocykl, który nie spełnia norm związanych z głośnością wydechu, nie powinien przejść badania technicznego. W praktyce podrasowany wydech można przecież wymienić po badaniu.

Żeby policja złapała takiego kierowcę, musiałaby po prostu zauważyć wykroczenie i zatrzymać go na gorącym uczynku. Skuteczność jest mizerna, bo patrole przydałyby się de facto na każdym skrzyżowaniu.

Idź do oryginalnego materiału