Talibowie i cnoty niewieście. Jeszcze surowsze kary dla kobiet

1 tydzień temu

W sierpniu 2021 roku upadł afgański rząd wspierany przez USA. Zanim do tego doszło, mało kto zdawał sobie sprawę, jak talibowie wyobrażają sobie swoje rządy po ponownym objęciu władzy. Niektórzy zachodni dyplomaci i obserwatorzy mieli nadzieję na jakąś znaczącą zmianę w porównaniu z reżimem, który rządził Islamskim Emiratem Afganistanu w latach 90. Oczekiwali, iż tym razem ekstremizm talibów zastąpi jakaś bardziej wyrafinowana i pragmatyczna wizja rządów.

Niektórzy argumentowali wręcz, iż reszta świata ma moralny obowiązek podchodzić do nowych władz Afganistanu z ostrożnym optymizmem, a kluczem powinno być zaangażowanie w dialog. Jakiekolwiek inne podejście – zgodnie z tą argumentacją – miało grozić skazaniem kraju i jego ludności na izolację oraz trudności ekonomiczne.

Innych ta optymistyczna wizja nie przekonywała.

W czasie negocjacji, które doprowadziły do podpisania porozumienia z Dohy w lutym 2020 roku, poznaliśmy stanowisko talibów w kwestii polityki Afganistanu – było ono jednak wyjątkowo mętne. Niejasne zapewnienia pojawiały się w późniejszych rozmowach z ówczesnym afgańskim rządem. Trzy dni po przejęciu Kabulu przez siły talibów ich rzecznik Zabihullah Mujahid zapewniał na konferencji prasowej, iż nowy reżim będzie respektował prawa kobiet „w granicach norm prawa islamskiego”.

Przez kolejne trzy lata fundamentalistyczny reżim talibów przez cały czas musiał mierzyć się ze słabą legitymacją do sprawowania władzy – mimo początkowych starań o stworzenie bardziej pojednawczego wizerunku w porównaniu do surowych rządów z lat 90. Im bardziej jednak reżim nabierał pewności siebie, tym bardziej to, co niektórzy chcieli widzieć jako „Taliban 2.0”, przypominało stary, surowy i fundamentalistyczny rząd talibów.

Hibatullah Achundzada, przywódca Islamskiego Emiratu Afganistanu, zdążył wydać od 2012 roku już ponad 50 dekretów, które dotyczą większości sfer życia społecznego. Wiele praw wywalczonych z trudem za czasów byłej republiki, takich jak wolność słowa i prasy, zostało ograniczonych. Reżim wygnał, uwięził lub zamordował wielu członków byłego rządu, chociaż wcześniej ogłosił powszechną amnestię.

Kobiety są traktowane tak surowo, iż wielu dziennikarzy, akademików i aktywistów nazywa to apartheidem płciowym – mają m.in. zakaz kształcenia się po ukończeniu 12. roku życia. Wiele studentek musiało uciekać z kraju. Niedawno grupą studentek medycyny zainteresowały się media – otrzymały stypendia na wyjazd do Wielkiej Brytanii, aby tam dokończyć studia. Reżim przywrócił również publiczne egzekucje i chłosty, przywodzące na myśl praktyki z lat 90. W edykcie wydanym w marcu 2024 roku ogłoszono, iż reżim wznowi również publiczne kamienowanie.

Nowy zestaw praw, które właśnie zostały wprowadzone, dotyczy „cnót i występku”. Mają one być egzekwowane przez Ministerstwo Propagowania Cnoty i Zapobiegania Występkowi.

Dotychczas rządzenie odbywało się głównie poprzez dekrety wydawane przez przywództwo talibów. Owe dekrety wprowadzały coraz bardziej ekstremistyczne i autorytarne prawa, ale nie zawierały szczegółów dotyczących ich egzekwowania. Czasem ta luka pozostawiała lokalnym władzom pewien stopień swobody, a niekiedy pozwalała choćby na ignorowanie dekretów.

Jednak ostatnie zmiany w prawie są tego niedociągnięcia pozbawione – tym samym wzmacniają władzę policji moralnej, bo prawo musi być egzekwowane wobec wszystkich mieszkańców Afganistanu.

Plan ucisku

Nowe przepisy są szczególnie surowe wobec kobiet. Nakazują noszenie hidżabu i określają, iż materiał tego stroju musi być na tyle gruby, aby całkowicie zakrywał twarz oraz ciało kobiety. Nie może też „kusić” mężczyzn.

Dźwięk kobiecego głosu również uważany jest za źródło pokusy, dlatego kobiety nie mogą już teraz mówić poza domem rodzinnym. Śpiew kobiety, choćby we własnym domu, jest uznawany za naruszenie prawa i może być karany. Kobietom zabrania się choćby patrzenia bezpośrednio na mężczyznę, który nie jest ich mężem lub krewnym.

Egzekwować te przepisy może każdy, „kto jest do tego zdolny”. Zeznania dwóch „wiarygodnych” osób wystarczą, aby wszcząć postępowanie. Dość niepokojąca perspektywa, gdyż może łatwo prowadzić do całkiem arbitralnych oskarżeń opartych na osobistych lub politycznych zatargach.

Oficjalnie egzekwowaniem tych przepisów zajmą się osoby wyznaczone przez ministerstwo, policja moralna lub mohtaseb [urzędnik w tradycyjnych społeczeństwach muzułmańskich, który odpowiadał za nadzór nad przestrzeganiem szariatu – przyp. tłum.]. Jako zasady przewodnie w egzekwowaniu nowego prawa wskazane są „sprawiedliwość i życzliwość”, choć pojęcia te nie są zdefiniowane, a prawo pełne jest subiektywnej terminologii, która może być dowolnie interpretowana przez osoby je egzekwujące.

Jako część pakietu zostają wprowadzone nowe prawa medialne – zakazują one „nieislamskich treści” i uprawniają policję moralną do wywierania nacisku na przedstawicieli mediów w celu zapobiegania publikacji treści uznawanych za sprzeczne z szariatem.

Nowe przepisy zakazują również grania muzyki w miejscach publicznych oraz noszenia „nieislamskich” fryzur. Mężczyźni muszą zapuszczać brody o długości co najmniej jednej pięści. Niepokojące sygnały płyną też wobec zagranicznego personelu organizacji humanitarnych – prawo zakazuje zaprzyjaźniania się z „niewiernymi”, pomagania im bądź naśladowania ich.

Za łamanie nowych przepisów nakładane będą natychmiastowe grzywny przez mohtaseb lub kara więzienia na od jednego do trzech dni, a w przypadku recydywy oskarżonych czeka postępowanie sądowe. Policja moralna zyskuje również prawo zmuszania do uczestnictwa w modlitwach w meczecie, a osoby, które nie będą przestrzegać tego nakazu, mogą być ścigane prawnie – nie ma znaczenia, czy modlą się one w domu, czy nie.

Jeszcze w czerwcu przedstawiciele talibów uczestniczyli w rozmowach organizowanych przez ONZ w Dosze, podczas których rzecznik Zabihullah Mujahid wezwał do uwolnienia środków zamrożonych przez Zachód i złagodzenia sankcji nałożonych na reżim. Zbagatelizował obawy Zachodu dotyczące traktowania kobiet przez reżim talibów – zbył je sprowadzeniem problemu do „różnic kulturowych”.

Co do różnic, to nowe prawo skutecznie znosi wszelkie różnice między obecnym reżimem a tym, który pamiętamy z lat 90. – na wskroś fundamentalistycznym, który zmienił Afganistan w odizolowanego od świata wyrzutka.

**
Kambaiz Rafi jest wykładowcą w School of Government and International Affairs na Uniwersytecie Durham. Jego badania koncentrowały się na politycznej ekonomii rozwoju i instytucjach w kontekście dotkniętym konfliktem (lub po konflikcie). Uzyskał doktorat z polityki rozwojowej na UCL (University College London). Był członkiem jednostki badawczej Afghanistan Research and Evaluation Unit (think tanku z siedzibą w Kabulu), pracował jako doradca ministra gospodarki Republiki Afganistanu w zakresie Celów Zrównoważonego Rozwoju ONZ.

Artykuł opublikowany w magazynie The Conversation na licencji Creative Commons. Z angielskiego przełożył Dawid Krawczyk.

Idź do oryginalnego materiału