Tajemnicze zaginięcie turysty w Krakowie. 20-latek zdążył się wymeldować z hotelu. Rodzina apeluje

2 dni temu
Zdjęcie: Fot. Facebook - Robyn Kennedy (zrzut ekranu) /Jakub Włodek / Agencja Wyborcza.pl


Sam Kennedy zaginął w czwartek 27 czerwca. 20-latek zdążył wymeldować się z hotelu, ale nie dotarł na samolot powrotny do Wielkiej Brytanii. Służby współpracują przy poszukiwaniach, szkockie MSZ udzieliło wsparcia rodzinie, a siostra mężczyzny napisała szczegóły sprawy.
Zaginął 20-letni Sam Kennedy z Glasgow (Szkocja), który przyjechał na wakacje do Polski, a konkretnie do Krakowa. Mężczyzna miał wrócić do Wielkiej Brytanii w czwartek, ale nie dotarł na samolot powrotny. Sytuacja wywołała niepokój u jego bliskich, w związku z czym wydano apel.
REKLAMA


Zobacz wideo Tortury wobec księdza. „Składamy zawiadomienie do prokuratury"


Kraków. 20-letni Sam Kennedy zaginął po wymeldowaniu się z hotelu
"To jest mój brat Sam, miał wrócić do domu z Polski (Krakowa) w czwartek wieczorem, ale ani ja, ani moja rodzina nie mieliśmy od niego żadnych wieści. jeżeli ktoś posiada jakiekolwiek informacje, które mogłyby nam pomóc w odnalezieniu go, prosimy o informację i udostępnienie tego posta, abyśmy mogli dotrzeć do jak największej liczby osób. Każda pomoc jest dla mnie i mojej rodziny niezwykle cenna" - napisała siostra 20-latka.


Siostra zaginionego poinformowała w odpowiedzi na jeden z komentarzy, iż 20-latek zatrzymał się w hotelu położonym obok dzielnicy Kazimierz w Krakowie. W czwartek wymeldował się z obiektu, a później ślad po nim się urwał. Mężczyzna ma szczupłą budowę ciała, około 175 cm wzrostu i zielone oczy. Jak dodała jego siostra, w środę miał obchodzić swoje 21 urodziny.


Służby współpracują przy poszukiwaniach 20-latka. Krakowska policja nie dostała zawiadomienia
Według doniesień "Daily Mail" szkocka policja kontaktowała się w tej sprawie z polskimi władzami i Interpolem. Natomiast tamtejsze Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewniło, iż "wspiera rodzinę brytyjskiego obywatela zaginionego w Polsce". Zaginięcie nie zostało jednak zgłoszone do krakowskiej policji - ustalił TVN24.
Idź do oryginalnego materiału