Szwajcaria: Polak zginął z ręki sąsiada. Zmarł na oczach córki

3 tygodni temu

– Córka widziała z bliska, jak jej ojciec został zastrzelony – powiedział rzecznik prasowy policji kantonu Adrian Bieri.

Zabójstwa dokonano na korytarzu bloku przy ulicy Villmergerstrasse 9. Według mediów Polak, o którym tabloid „Blick” napisał jako o Janie K., mieszkał tam z żoną i dwojgiem dzieci, a pracował jako dozorca. W budynku do 2024 roku mieścił się hotel Freiämterhof. Pokoje hotelu nie były odnawiane, dlatego nocowało w nim coraz mniej gości. Właściciel, Blerim Bossh, zmienił więc 22 lokale w mieszkania na wynajem. W kwietniu br. zgłosił w urzędzie budowlanym wniosek o zgodę na przekształcenie w mieszkania na wynajem ostatnich ośmiu pokoi. Przy Villmergerstrasse 9 raczej nie mieszkali ludzie, których życie było usłane różami. – W ostatnich latach wynajmowaliśmy pokoje przede wszystkim klientkom i klientom urzędu socjalnego – wyznał Blerim Bossh. W budynku zdarzały się awantury i spory między lokatorami. Kilka razy wzywano choćby stróżów prawa.

Przebieg wydarzeń

18 sierpnia, krótko przed godziną 10 rano, z jednego z mieszkań rozległy się hałasy. Podobno lokator prowadził jakiś remont. Dozorca postanowił zwrócić mieszkańcowi uwagę, iż w niedzielę nie wypada tak hałasować. Poszedł więc korytarzem i zadzwonił do drzwi. Towarzyszyła mu córeczka. Przebieg wydarzeń nie jest jasny, ale doszło do kłótni. Nagle hałasujący mężczyzna sięgnął po pistolet i nacisnął spust, mierząc w bezbronnego Polaka.

– Usłyszałam dwa strzały, a po kilku sekundach jeszcze trzy. Potem słyszałam już tylko krzyki. Dzieci wzywały pomocy – relacjonowała jedna z sąsiadek. Mieszkający wyżej 40-letni Sahariar Rivu opowiadał: – Usłyszałem krzyki, myślałem, iż miał miejsce jakiś wypadek. Zbiegłem do mieszkania naszego dozorcy. Wtedy zobaczyłem, jak dozorca leży na podłodze. Obok stała jego córka. Od razu wiedziałem, iż on jest martwy. Pobiegłem do swojego mieszkania i zadzwoniłem na policję. Żona i 12-letni syn Polaka przerażeni wypadli z mieszkania. Chłopiec wybiegł na ulicę i krzyczał: – Ktoś morduje mojego ojca!

Wkrótce do budynku przybyli liczni policjanci i aresztowali podejrzanego, ubranego tylko w bokserki. Wiadomo, iż jest 40-letnim Szwajcarem, który mieszkał sam. Sąsiedzi nie potrafili o nim powiedzieć niczego. Został osadzony w zakładzie psychiatrii sądowej w Königs felden. Mundurowi znaleźli też broń, z której padły strzały. Prokuratura Muri-Bremgarten prowadzi śledztwo z podejrzeniem o umyślne zabójstwo. Nie jest to pierwsza zbrodnia, jaką w tym roku popełniono w Wohlen. W czerwcu przy ulicy Juchliweg za sztyletowany został 26-letni mężczyzna. O popełnienie tego czynu podejrzani są dwaj 16-latkowie z Włoch i z Macedonii.

Idź do oryginalnego materiału