4 czerwca około południa dyżurny biłgorajskiej komendy odebrał telefon od chłopca, który poinformował go, iż jest na spływie kajakowym, odłączył się od grupy i nie wie gdzie jest. Z jego relacji wynikało, iż razem z nim w kajaku jest jego kolega, który doznał ataku paniki. Dyżurny asp. sztab. Sławomir Pisiewicz poinstruował chłopca w jaki sposób ma mu przesłać na jego prywatny numer telefonu swoją lokalizację, którą następnie przekazał dzielnicowej. Policjant był w stałym kontakcie z chłopcem i starał się uspokoić nastolatków.Po otrzymaniu lokalizacji dzielnicowa sierż. sztab. Teresa Szul wraz ze swoim kolegą z patrolu sierż. sztab. Kamilem Pękalą udali się we wskazane miejsce, gdzie z rzeki Tanew w okolicach miejscowości Szostaki wyciągnęli na brzeg kajak z dwójką chłopców w wieku 12 i 13 lat, którym udzielili pierwszej pomocy przedmedycznej.– Starszy chłopiec miał atak paniki. Z relacji nastolatków wynikało, iż w trakcie spływu odłączyli się od grupy, w pewnym momencie starszy chłopiec w panice próbował wstać i wyjść z kajaku, w wyniku czego wpadł do wody. Chłopiec był wychłodzony i bardzo przestraszony. Policjanci na miejsce wezwali karetkę pogotowia, której załoga udzieliła pomocy nastolatkom – relacjonuje asp. Joanna Klimek, oficer prasowy biłgorajskiej policji. W tym samym czasie w rejon w którym znajdowali się policjanci z nastolatkami podpłynęli kolejni chłopcy, którym również policjanci pomogli wydostać się na brzeg. Następnie na miejsce dotarł ratownik, który jak oświadczył zamykał spływ. Wszyscy uczestnicy zdarzenia zostali przetransportowani na miejsce zbiórki.Ze wstępnych ustaleń policjantów wynika, iż w spływie kajakowym uczestniczyło 35 uczniów i 6 opiekunek z jednej ze szkół w Rzeszowie. Wszystkie opiekunki jak również organizator spływu z powiatu rzeszowskiego a także ratownik byli trzeźwi. Opiekunki oświadczyły, iż w trakcie spływu nie zauważyły nieprawidłowości ani tego, iż ktoś odłączył się od grupy. Policja ustala dokładne okoliczności zdarzenia i sprawdza czy osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo dzieci swoim zachowaniem naraziły ich na niebezpieczeństwo. Wyjaśni to prowadzone postępowanie.Warto zaznaczyć, iż przytomność umysłu, determinacja i opanowanie jakim wykazał się dyżurny asp. sztab. Sławomir Pisiewicz już nie po raz pierwszy zapobiegła potencjalnej tragedii. Pod koniec maja br. na numer alarmowy zadzwonił mężczyzna, który oznajmił, iż zgubił się w lesie. Z jego relacji wynikało, iż poprzedniego dnia około godziny 18:00 wyszedł z domu i udał się lasu. Niestety zgubił się i spędził w nim noc. Z uwagi na schorzenia na jakie cierpiał mężczyzna był z nim utrudniony kontakt. Dyżurny cierpliwie, krok po kroku instruował zaginionego w jaki sposób ma wygenerować i przesłać mu swoją lokalizację. Następnie przekazał te dane policjantom, którzy odnaleźli mężczyznę w lesie w rejonie miejscowości Borowiec. Zaginiony po przebadaniu przez załogę karetki pogotowia trafił pod opiekę rodziny.