Sprawą czterech ciał z Ursusa w Warszawie zajmuje się Prokuratura Rejonowa Warszawa–Ochota. – Zgromadzone na miejscu zdarzenia dowody i ślady oraz ich analiza dokonana po przeprowadzaniu sekcji zwłok zmarłych doprowadziły do ustalenia, iż mogła w nim brać również osoba trzecia – powiedział stołecznej "GW" Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie, który udziela mediom informacji w tej sprawie.
Nagły zwrot ws. czterech ciał w Ursusie w Warszawie
Trzy ofiary zmarły na skutek obrażeń tj. ran kutych i tłuczonych, a czwarta Zdzisław M. – przez powieszenie. W mieszkaniu był list pożegnalny, ale "Gazeta Wyborcza" nie podaje żadnych informacji o jego treści.
Jest jeszcze coś – z informacji śledczych, które przekazano gazecie, wynika, iż Zdzisław M. do morderstwa swojej żony i teściów zaangażował Igora L. Prok. Banna powiedział "Wyborczej", iż mężczyźnie "postawiono zarzuty dokonania wspólnie i w porozumieniu ze Zdzisławem M. potrójnego zabójstwa". 50-latek z Ukrainy nie przyznał się do winy. Została tymczasowo aresztowany. Grozi mu choćby dożywocie.
Zaraz po tragedii, dziennik "Fakt" rozmawiał z mieszkańcami Ursusa, gdzie były cztery ciała. – Podobno znaleźli ciała. To jest masakra. Mieszkali tu rodzice i córka z zięciem. Ci starsi mieli ok. 80 lat, a młodsi ok. 60. Z tymi drugimi czasem rozmawiałam. Mili ludzie – powiedziała wówczas gazecie jedna z sąsiadek.
Ludzie mieszkający w tym domu mieli być mili i spokojni. – Zdziwienie wielkie, bo to porządni ludzie, grzeczni, religijni. Dlatego wszyscy jesteśmy w szoku, iż tam coś takiego mogło się zdarzyć – usłyszał "Fakt".
*****************************
Doświadczasz przemocy w rodzinie? Jesteś jej świadkiem? Znasz ofiarę przemocy domowej? Tu uzyskasz pomoc: