- Wczoraj opublikowaliśmy pierwszą część wywiadu z komendantem głównym policji. Z Markiem Boroniem rozmawialiśmy m.in. o ściganiu Marcina Romanowskiego, wakatach w policji, łagodzeniu kryteriów przyjęć do tej formacji i rozliczeniach po rządach PiS
- Dziś pytamy go m.in. o interwencje na w miesięcznicach smoleńskich. — Na pewno nie jest to powrót modelu działania z poprzednich lat. My nie wygradzamy Krakowskiego Przedmieścia i pl. Piłsudskiego, tylko reagujemy na to, co się dzieje — tłumaczy
- — jeżeli dochodzi do łamania prawa, to reagujemy i pociągamy o odpowiedzialności takie osoby, bez względu na to, po której stronie stoją — dodaje
- Policjanci zapowiedzieli protesty. Walczą m.in. o podwyżki. — Inaczej powinno się zarabiać w dużych aglomeracjach, w komendzie miejskiej czy wojewódzkiej, a inaczej na komisariacie czy w komendzie powiatowej, gdzie przestępczość jest inna — uważa nadinsp. Boroń
- Komendant zabrał głos także w sprawie protestów Ostatniego Pokolenia. — Naszą rolą jest działanie adekwatne do zagrożenia i mieszczące się w granicach prawa, abyśmy nie mieli zarzutów, iż to my łamiemy prawo — zaznacza
- Pytamy również o dachowanie auta, którym jechał. — Prokuratura przeprowadziła postępowanie, które wykazało, iż nie było to przestępstwo, tylko wykroczenie. Kierowca został ukarany mandatem i zostały mu naliczone punkty karne. Czy coś jest nadzwyczajnego w tym zdarzeniu? Uważam, iż nie – tłumaczy
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
Piotr Halicki/Onet: Przedstawiciele NSZZ Policjantów ogłosili akcję protestacyjną. Już jest pierwszy jej etap – funkcjonariusze mają wypisywać tylko pouczenia zamiast mandatów za drogowe wykroczenia i rozdawać kierowcom ulotki. Główne żądania: 15-procentowe podwyżki pensji, powiązanie budżetu z PKB i zrównanie świadczeń z tymi w MON, czyli z żołnierzami. Jak pan to widzi? Jest szansa na realizację tych postulatów? Były prowadzone rozmowy na ten temat ze związkowcami, szefostwem policji oraz MSWiA i coś się zepsuło – dlaczego?
Nadinsp. Marek Boroń, komendant główny policji: Rozmowy dalej trwają. przez cały czas się spotykamy i mam nadzieję, iż będziemy to robić nadal. Pytanie jest trochę nie do mnie, bo ja budżetu nie uchwalam.
Nadinsp. Marek Boroń: musimy zróżnicować pensje w policji
Ale wnioskować i zabierać głos jako strona tego konfliktu przecież pan może.
Oczywiście im więcej środków na naszą formację, tym lepiej. Bezapelacyjnie. Ale nie wiem też, skąd akurat te 15 proc.
ZOBACZ RÓWNIEŻ PIERWSZĄ CZĘŚĆ WYWIADU: Komendant główny policji: nie mam wątpliwości, iż panu Romanowskiemu ktoś pomagał
To w jakiej wysokości podwyżki są do spełnienia?
Ja tego dzisiaj nie wiem. o ile mówimy o podwyżkach w ramach nakładów na wydatki osobowe, to chciałbym, żebyśmy jako formacja to wyliczyli. Dlatego wypracowywana jest nowa siatka płac i ścieżka kariery. Inaczej dalej będziemy spłaszczać to, co już i tak jest spłaszczone. To samo mówiłem związkom zawodowym – OK, w porządku, ale wyliczmy, ile dokładnie potrzebujemy na wydatki osobowe, bo jest to pewnym determinantem tego, o jakie pieniądze należy zawalczyć. Dzisiaj jest 15 proc., ale może powinno być 10 proc.? A może 25 proc.? Nie wiem.
Ale rozumiem, iż te 15 proc. to jest za dużo, tak?
Ja nie mówię, iż za dużo czy za mało, bo musimy najpierw w jakiś sposób to policzyć. I to szacujemy. W Komendzie Głównej Policji są zespoły, które pracują nad ścieżką kariery i siatką płac. Na pewno musimy zróżnicować pensje w policji. Inaczej powinien zarabiać funkcjonariusz pracujący w miejscu, gdzie interwencji jest mniej, a inaczej policjant, który jeździ na nie znacznie częściej. Inaczej powinno się zarabiać w dużych aglomeracjach, w komendzie miejskiej czy wojewódzkiej, a inaczej pracując na komisariacie czy w komendzie powiatowej, gdzie przestępczość jest inna, a co za tym idzie – służba jest spokojniejsza. To wszystko wymaga oceny i ustawienia we adekwatny sposób priorytetów.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Policjanci rozpoczynają akcję protestacyjną. „Ignorowano potrzeby i oczekiwania funkcjonariuszy”
Musimy skonkretyzować, czego dzisiaj oczekujemy od funkcjonariusza, jakiego policjanta chcemy mieć w danym miejscu i jak należy zmodyfikować system wynagrodzeń, by był motywujący. Żeby policjant, który pracuje dzisiaj na tzw. peryferiach czy w mniejszej miejscowości, miał motywację, by przyjść do dużego miasta, gdzie służba jest bardziej wymagająca.
Dzisiaj zróżnicowanie płac, także w odniesieniu do stopni policyjnych, to tak naprawdę iluzja. Policjanci podnoszą swoje kwalifikacje na szkoleniach podoficerskich, aspiranckich, ale to dzisiaj kilka zmienia, o ile chodzi o dodatkowe środki na ich koncie. Chcemy to zmienić, bo policja jest instytucją hierarchiczną, więc różnica w stopniu też powinna mieć odzwierciedlenie w kieszeni policjanta. o ile skończył szkolenie podoficerskie bądź aspiranckie, to już jego pensja powinna znacząco wzrosnąć. Chcemy policzyć, ile dokładnie pieniędzy na to potrzeba i czy rozłożymy to na lata, czy od razu zasilony zostanie budżet policji w tym celu.
Czy rozmawiał pan o tym ze związkami zawodowymi?
Cały czas z nimi rozmawiam. Podkreślam, iż jestem za zwiększeniem nakładów finansowych na policję, bo ta formacja była niedofinansowana przez lata. Ale właśnie dlatego, iż te deficyty są wieloletnie, nie da się ich ot tak uzupełnić.
„Nie łudźmy się, policja nie jest od tego, żeby ją kochać”
Jest szansa na jakiś kompromis?
Wolałbym operować na konkretnych liczbach. Natomiast jeżeli chodzi o postulat związków dotyczący świadczeń mieszkaniowych na wzór tych w wojsku, to wprowadzenie tego rozwiązania daje możliwość przyjmować policjantów w większych garnizonach, gdzie tak naprawdę mamy największy problem z wakatami.
A wiadomo powszechnie, iż koszty utrzymania w dużych miastach są ogromne i policjantów zwyczajnie nie stać na wynajem mieszkań. Dzisiaj te dysproporcje między policją i wojskiem są ogromne.
A tymczasem policjanci służą ramię w ramię z żołnierzami np. na granicy…
Taka nasza rola. Dlatego chciałbym, żeby to zostało poddane ocenie. Wydatki na policję powinny być większe i tutaj nie ma między mną a związkowcami różnicy zdań w tej kwestii. Nie ma jej też w ministerstwie. Wszyscy wiemy, iż na policję powinny być przeznaczone większe środki. Ale pod koniec 2023 roku otrzymaliśmy dodatkowe środki i w 2024 rok mogliśmy już wejść bez zobowiązań.
Policjanci na granicy
W 2025 rok również wchodzimy bez zaległości finansowych. Były także podwyżki w całej budżetówce, policja też je dostała. W tym roku zrealizowaliśmy wiele zakupów i zależy mi na kontynuacji tego trendu. Czekamy na nowy program modernizacji. Mam nadzieję, iż będzie satysfakcjonujący dla nas, bo policja ma ogromne potrzeby w zakresie inwestycji, remontów i zakupów.
A jakie potrzeby są najpilniejsze, priorytetowe? Trzy najważniejsze.
To nie jest tak, iż mamy jakieś priorytety, bo potrzeby mamy w wielu obszarach. Zawsze do wymiany jest tabor, bo radiowozy w codziennej służbie bardzo się zużywają. Najważniejsze oczywiście jest zabezpieczenie policjantów, więc potrzebne są kamizelki z wkładami balistycznymi. Potrzebne są kamery nasobne i inne elementy wyposażenia oraz ochrony funkcjonariusza. Bo człowiek jest najważniejszy. Możemy mieć świetne radiowozy, ale co z tego, jeżeli będzie brakować ludzi, którzy będą nimi jeździć.
Do tego infrastruktura, czyli remonty komend i nowe inwestycje, są niezbędne. Ośrodki szkolenia, hale sportowe. To wszystko trzeba odświeżyć, niektóre zbudować od podstaw. Musimy mieć zaplecze logistyczne nie tylko do tego, żeby przyjmować nowych policjantów, ale także do tego, by ich później stale szkolić i dać możliwość podnoszenia kwalifikacji.
Skoro mówi pan o motywacji, czy nie została ona ostatnio nadszarpnięta? Przez kilka ostatnich lat obserwowaliśmy upadek prestiżu tej formacji. Sprawdziłem sondaże, np. dziewięć lat temu zaufania do policji deklarowało ponad 70 proc. społeczeństwa. Rok temu było to już poniżej 50 proc. Jaki ma pan pomysł na odwrócenie tej tendencji?
Sondaże bywają różne i nie powinniśmy jako formacja do końca się na nich skupiać. Chociaż te ostatnie wskazują, iż zaufanie do policji sukcesywnie wzrasta. W ostatnich wskazano, iż policji ufa ponad 70 proc. społeczeństwa. A więc wróciliśmy do pewnego poziomu. Niemniej pozostaje 30 procent, które chcemy przekonać. Uważam jednak, iż to zaufanie możemy zdobywać wyłącznie codzienną służbą.
Oczywiście nie łudźmy się — policja nie jest od tego, żeby ją kochać. I nie wszyscy będą nas lubić, zwłaszcza ci, którzy łamią prawo i których za to pociągamy do odpowiedzialności. Ale na pewno zasługujemy na szacunek, a żeby go zdobywać, musimy się wykazywać profesjonalizmem. I tego oczekuję od każdego policjanta.
Burdy na miesięcznicach smoleńskich. „Cały czas prosimy, żeby trzymać emocje na wodzy”
Za rządu PiS i pana poprzednika krytykowane były zabezpieczenie policyjne miesięcznic smoleńskich – angażujące dużą liczbę policjantów, nieadekwatnie do sytuacji. Już nie wspominając o wysięgnikach i innych kompromitujących incydentach. Jeszcze Marcin Kierwiński jako minister spraw wewnętrznych i administracji zapowiadał, iż to się już nie powtórzy. Natomiast w ostatnich miesiącach znowu każdego 10. dnia miesiąca jest tam „gorąco”, dochodzi do przepychanek i pojawia się tam coraz więcej policjantów. Czy to nie jest powrót do sytuacji z wcześniejszych lat?
Na pewno nie jest to powrót modelu działania z poprzednich lat. My nie wygradzamy Krakowskiego Przedmieścia i pl. Piłsudskiego, tylko reagujemy na to, co się dzieje. Naszym zadaniem jest zabezpieczenie zgłoszonych zgromadzeń i zadbanie o bezpieczeństwo wszystkich uczestników. Nie wchodzimy w dyskusję, kto ma rację w tym sporze. Po pierwsze, czuwamy nad bezpieczeństwem, proszę sobie wyobrazić, co mogłoby się dziać, gdyby tam nie było policjantów? Po drugie, jeżeli dochodzi do łamania prawa, to reagujemy i pociągamy o odpowiedzialności takie osoby, bez względu na to, po której stronie stoją.
Zawsze informujemy obydwie strony, iż powinny się zachowywać zgodnie z prawem. I taka jest nasza rola. Naszym zadaniem jest zabezpieczyć te zgromadzenia, dopóki ten spór jest żywy. Myślę, iż pytania o przebieg tych wydarzeń i eskalację emocji uczestników powinny być kierowane do organizatorów tych zgromadzeń. My realizujemy obowiązki, które nakłada na nas prawo. Oczywiście zasada jest prosta, im więcej nastawionych antagonistycznie ludzi bierze udział w zgromadzeniu, tym więcej musi być policjantów.
A pan widzi jakieś rozwiązanie tego problemu? Jakieś wyjście z tej sytuacji, która coraz bardziej nabrzmiewa? Może w ogóle powinno się zakazać zgromadzeń w tym miejscu, a przynajmniej w tym newralgicznym terminie?
Te miesięcznice są formalnie zgłaszane i my nie możemy dzisiaj wchodzić w rolę sądów i zakazywać czegokolwiek. jeżeli jest zgoda miasta na dwa zgromadzenia w jednym miejscu i czasie, policja ma obowiązek je zabezpieczyć.
Nasza rola jest cały czas taka sama. Dbamy o bezpieczeństwo, wprowadzamy zespoły antykonfliktowe, rozmawiamy z jedną i drugą stroną, cały czas prosimy, żeby trzymać emocje na wodzy. Nie mamy jednak wpływu na reakcje tych osób.
A jednak obie strony mają do policji zastrzeżenia. Z jednej strony, iż nie interweniuje, kiedy niszczony jest legalnie składany wieniec. Zaś druga strona twierdzi, iż pomnik poświęcony ofiarom tragedii narodowej jest bezczeszczony, a policja na to pozwala.
Panie redaktorze, to chyba najlepiej świadczy o naszym profesjonalizmie, skoro obie strony mają do nas zastrzeżenia.
Akcje Ostatniego Pokolenia. „Naszą rolą jest działanie adekwatne do zagrożenia”
W ostatnim czasie mieszkańcom Warszawy, ale też wszystkim innym przyjeżdżającym do stolicy, życie utrudniają także aktywiści Ostatniego Pokolenia, którzy w godzinach szczytu blokują najbardziej ruchliwe arterie miasta. Ludzie stoją w wielogodzinnych korkach. Wiele osób oczekuje, żeby ich zatrzymywać i przykładnie ukarać. Co planuje komendant główny, żeby ukrócić te praktyki?
Pamiętajmy, iż ci ludzie popełniają wykroczenia. My dzisiaj analizujemy każdy taki przypadek. o ile mamy materiał dowodowy, który wskazuje na popełnienie przestępstwa, to przekazujemy go do prokuratury. Tak, jak w przypadku innych podobnych zdarzeń, reagujemy zgodnie z prawem. jeżeli natomiast aktywiści popełniają wykroczenia, to wnosimy do sądu o ich ukaranie. Ten proces cały czas trwa.
Ostatnie Pokolenie zablokowało ulicę w Warszawie. Interweniowała policja
Rozumiem, iż ich zachowanie jest uciążliwe dla mieszkańców stolicy. Staramy się komunikować z tymi wszystkimi, którzy łamią prawo i uświadamiać ich, iż swoim zachowaniem utrudniają życie innym, a walka o postulaty ma rację bytu wówczas, gdy spotyka się z akceptacją społeczną. Zdajemy też sobie sprawę, iż to jest tylko część grup działających w wielu krajach na całym świecie, które mają podobne postulaty. Niemniej naszą rolą jest działanie adekwatne do zagrożenia i mieszczące się w granicach prawa, abyśmy nie mieli zarzutów, iż to my łamiemy prawo.
Działania policjantów wyglądają zwykle tak, iż kiedy przyjeżdżają na taką blokadę najpierw przez megafon wzywają aktywistów do zachowania zgodnego z prawem, dają im jakiś czas na reakcję, potem podnoszą ich z jezdni, do której ci się przyklejają, a potem siłowo ich usuwają z drogi. To wszystko trwa, a korki rosną z każdą chwilą, podobnie jak cierpliwość kierowców. Radykalnych działań domaga się od policji już choćby premier Donald Tusk.
Ale my to robimy na co dzień. Kiedy aktywiści blokują ulice, policjanci od razu podejmują czynności w stosunku do tych osób. Funkcjonariusze wyposażeni są w odpowiednie środki, które umożliwiają odklejenie aktywistów od asfaltu w taki sposób, by nie zrobić im krzywdy. Naszym obowiązkiem jest zminimalizować straty w zdrowiu tych osób. Oczywiście każdorazowo takie osoby są legitymowane i pociągane do odpowiedzialności za naruszenie prawa.
Ale nie da się tego robić wszystkiego szybciej, żeby te utrudnienia trwały jak najkrócej?
Po pierwsze: nikt nie informuje wcześniej, gdzie nastąpi blokada. Po drugie: musimy tam dojechać i staramy się zrobić to jak najszybciej. Uważam, iż tutaj nie można mieć uwag do działania stołecznych policjantów, bo bardzo gwałtownie pojawiają się na miejscu, z reguły po kilku, kilkunastu minutach. Czynności realizowane z aktywistami także staramy się prowadzić możliwie najszybciej i nadrzędnym celem jest oczywiście niezwłoczne udrożnienie komunikacji. Wydaje mi się, iż robimy to bardzo szybko, patrząc na doświadczenia policji w innych krajach. Materiały z czynności wysyłamy oczywiście do prokuratury i sądu do oceny prawnokarnej.
Likwidacja CBA. „Policja zwalcza korupcję w tym kraju w 98 procentach”
Kilka dni temu Rada Ministrów przyjęła projekt ustawy o likwidacji CBA. Instytucja ta ma zostać zlikwidowana 1 lipca 2025 r., a jej kompetencje ma przejąć nowe Centralne Biuro Zwalczania Korupcji, które będzie podlegać policji. Czy gotowi już jesteście na to i na przyjęcie funkcjonariuszy CBA?
Trwają prace związane z utworzeniem Centralnego Biura Zwalczania Korupcji. Rzeczywiście znalazłaby się w nim część funkcjonariuszy CBA. To jest pewien proces. Musi zostać wyznaczony likwidator, musi nastąpić weryfikacja osób, które chciałyby przejść do służby w polskiej policji. Mogę zapewnić, iż będziemy gotowi na czas.
Jak rozumiem, nie czekacie na ostateczną decyzję (choć jej data była już przesuwana) tylko już przygotowujecie siedzibę nowego biura, tak?
Uczestniczymy w tym procesie już adekwatnie od blisko roku.
Czyli od razu po decyzji, na bieżąco, bez tzw. pustych przelotów, od razu zabieracie się za działania i wdrażacie nowe kompetencje związane ze zwalczaniem korupcji, które teraz w całości przejdą na policję?
Oczywiście będziemy te zadania realizować, ale warto zaznaczyć, iż policja zwalcza korupcję w tym kraju od wielu lat i robi to w 98 procentach.
Czyli CBA realizuje tylko 2 proc. spraw związanych z korupcją w Polsce?
Dokładnie tak. Policja każdego dnia realizuje zadania związane z walką z przestępczością korupcyjną. Tylko nie zawsze chwalimy się tym, iż to robimy, często nie są to tak głośne medialnie sprawy, jak te realizowane przez CBA. Nie zawsze się nimi chwalimy. W wielu przypadkach pracujemy bez rozgłosu.
To może już dawno powinno się zlikwidować CBA? A agenci tej instytucji adekwatnie nie są policji potrzebni? Może nie ma konieczności, żeby w ogóle do policji wstępowali?
Nie jest tak do końca. Jest to bowiem kwestia przejęcia spraw, które ktoś prowadził. Prokuratura jest ich dysponentem i nam je przekaże, ale są również sprawy operacyjne, które muszą przekazać zajmujący się nimi — czasami od wielu lat — agenci i mogliby je w naszych strukturach kontynuować. My jesteśmy gotowi na sformatowanie tego nowego pionu antykorupcyjnego w oparciu o policję i wiemy, jak to robić, bo walczymy z korupcją od wielu lat. Nowe biuro, które ma powstać, będzie, jak rozumiem, bardziej prestiżowo traktowane, a cały system antykorupcyjny, który dzisiaj jest w policji, zostanie inaczej umiejscowiony.
Czyli adekwatnie nie tak wiele się zmieni?
Uważam, iż nasze doświadczenia są na tyle duże, iż jesteśmy w stanie przez cały czas dobrze prowadzić sprawy antykorupcyjne.
Dachowanie auta z komendantem. „Prokuratura nie mogła podjąć innej decyzji”
Chciałem jeszcze zapytać o dachowanie policyjnego samochodu na A1 we wrześniu br., czyli o wypadek z pana udziałem.
To była kolizja. Nie wypadek.
Rozumiem, ok, rzeczywiście, kiedy nikt nie odnosi poważniejszych obrażeń, to kolizja. Szczęście, iż jechali panowie zapięci pasami. Zdarzenie to wywołało jednak duże kontrowersje. Jechali panowie do Głuchołazów w związku z powodzią, która nawiedziła południe Polski, spiesząc się na posiedzenie sztabu, więc pewnie kierowca depnął w gaz. Czy przekroczył dozwoloną prędkość? Widział pan, ile km na godzinę jechał?
Myślę, iż nie przekroczył dozwolonej prędkości. Ja nie kontroluję licznika kierowcy w trakcie jazdy, zwłaszcza z tylnego siedzenia. Nikt nie ma wątpliwości, iż były kiepskie warunki pogodowe i ewidentnie to było przyczyną poślizgu.
Prokuratura umorzyło postępowanie, nie kwalifikując tego jako przestępstwo. To adekwatna decyzja?
Prokuratura nie mogła podjąć innej decyzji z uwagi na to, iż w świetle prawa zdarzenie nie było przestępstwem. Wszyscy, czyli kierowca, osoba, która siedziała obok niego i ja, mieliśmy obrażenia poniżej siedmiu dni, dlatego zdarzenie zostało zakwalifikowane jako kolizja. Taka sama, w jakiej mógł wziąć udział każdy inny obywatel. Powiem więcej — myślę, iż każdy obywatel byłby lżej potraktowany, bo nikt by nie wszczynałby czynności procesowych w prokuraturze.
Natomiast z uwagi na to, iż ja byłem pasażerem tego samochodu, postępowanie zostało przeprowadzone. Normalnie zdarzenie zostałoby zakwalifikowane jako wykroczenie i byśmy na ten temat w ogóle dzisiaj nie rozmawiali. Prokuratura przeprowadziła postępowanie, które wykazało, iż nie było to przestępstwo, tylko wykroczenie. Kierowca został ukarany mandatem i zostały mu naliczone punkty karne. Czy coś jest nadzwyczajnego w tym zdarzeniu? Uważam, iż nie.
Marek Boroń podczas sztabu kryzysowego w związku z powodzią
Samochód jest do kasacji czy da się go jeszcze naprawić?
Jest do kasacji. Ale to jest po prostu narzędzie do realizacji służbowych zadań.
Ale kto za to poniesie koszty? To pójdzie z budżetu policji po prostu?
Kierowca ponosi odpowiedzialność materialną do wysokości trzech pensji. I to dotyczy każdego policjanta, który dysponuje powierzonym mieniem służbowym. jeżeli je zniszczy czy uszkodzi, ponosi koszty do wysokości potrójnego wynagrodzenia.
Można by teraz powoływać biegłych, tylko to nie zmienia postaci rzeczy, iż to nie było przestępstwo. Gdybyśmy przeanalizowali wszystko, powołali ekspertów z zakresu wypadków drogowych, to i tak otrzymalibyśmy opinię, iż do kolizji doszło z uwagi na występujące na tej drodze nierówności i obfitość padającego wówczas deszczu. Nie mam tutaj żadnych wątpliwości. Ale oczywiście rozumiem, iż z uwagi na moją osobę to urosło do kontrowersyjnego zdarzenia.
Wszak było to pierwsze takie zdarzenie z pana udziałem…
No tak, ale w samym zdarzeniu nie było nic nadzwyczajnego. Postępowanie zostało przeprowadzone, kierowca ukarany, wszystko zgodnie z literą prawa. Nikt jakoś szczególnie nie został tutaj potraktowany.
„Musimy przygotować się do tego, co będzie po wojnie na Ukrainie”
Jakie ma pan plany wobec policji na przyszły rok? W trzech żołnierskich słowach.
Na pewno rozwój formacji. Zmniejszenie liczby wakatów, dobre wyszkolenie policjantów i coraz lepsze wyposażenie. Oczywiście w oparciu o możliwości rynkowe. Dobrze wiemy, iż dziś kamizelki balistyczne i broń przekazywane są za wschodnią granicę. Musimy też położyć nacisk na przygotowanie się do tego, co będzie po wojnie na Ukrainie. Ważna jest świadomość, iż im szybciej zaczniemy się do tego przygotowywać, tym to zagrożenie, które jest przed nami, będzie dla nas łatwiejsze do podjęcia adekwatnych działań i adekwatnej reakcji.
Czyli do czego konkretnie ma się przygotowywać policja? Co pan ma na myśli?
Świadomość tego, co się wydarzyło po wojnie na Bałkanach, powinna nas już dzisiaj uwrażliwić na to, w jaki sposób powinniśmy formatować działania policji. I to robimy. Policjant powinien być dobrze zabezpieczony i lepiej wyposażony. Doświadczenia pokazują, iż już można przyjąć, iż przestępczość w naszym kraju może wzrosnąć. Część osób, które dzisiaj walczą na froncie, przyjedzie do Polski, bo tutaj są ich rodziny. A interwencje wobec osób, które walczyły na wojnie, to już nie są zwykłe interwencje. Mamy świadomość tego, iż będą one obarczone większym ryzykiem.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Marcin Romanowski ścigany. Były „łowca cieni”: nie ma ludzi niewidzialnych
Ponadto znajdzie się prawdopodobnie nisza dla grup przestępczych, zajmujących się np. przemytem broni. Już wzrosła przestępczość narkotykowa, bo sama policja zabezpieczyła w tym roku ponad 32 tony różnych nielegalnych środków odurzających. Takich ilości od wielu lat nie było w naszym kraju. Przestępczość narkotykowa najwidoczniej się rozrasta. My już dzisiaj zakładamy sobie cele związane z rozpoznaniem grup, które prawdopodobnie zwiększą swoją aktywność po wojnie. Już dziś musimy przygotować do tego odpowiednie piony. Dlatego zarzuty, iż obniżamy kryteria przyjęć do policji, są abstrakcyjne, my po prostu potrzebujemy dzisiaj różnych profili policjantów. I takich, którzy poradzą sobie na ulicy, i tych prowadzących rozpoznanie np. w cyberprzestrzeni.
Dziękuję za rozmowę.