Spędził 38 lat w więzieniu za morderstwo. Został uniewinniony

4 godzin temu
Zdjęcie: Zdjęcie Petera Sullivana/Merseyside Police


Sąd apelacyjny w Londynie uznał za niewinnego 68-letniego Petera Sullivana, który spędził 38 lat w więzieniu za morderstwo 21-letniej Diane Sindall – podała stacja BBC. Sprawę skierowano do ponownego rozpatrzenia po tym, jak pojawiły się nowe dowody DNA poddające w wątpliwość udział mężczyzny w zdarzeniu.


Według brytyjskich mediów jest to najdłuższej trwająca pomyłka sądowa w historii Wielkiej Brytanii dotycząca żyjącego więźnia.

"Bestia z Birkenhead"

Właścicielka kwiaciarni i barmanka Sindall została napadnięta, zgwałcona i pobita na śmierć 1 sierpnia 1986 r., w drodze powrotnej z pracy w mieście Bebington w hrabstwie Merseyside. Sullivan, wówczas bezrobotny robotnik z pobliskiego Birkenhead, został aresztowany, choć jak mówił, w chwili morderstwa grał w rzutki w lokalnym pubie i mocno pił.

Podczas procesu brytyjska prasa nazwała go "bestią z Birkenhead" i "wilkołakiem". Mężczyzna w 1987 r. został skazany na dożywocie. Nigdy nie przyznał się do winy. Jego prawnicy dwukrotnie próbowali doprowadzić do uchylenia wyroku skazującego.

Badania z udziałem ponad 260 mężczyzn

Ponownie śledztwo w sprawie zabójstwa Sindall zostało wznowione w 2023 r. Nowe testy zlecone przez Komisję ds. Przeglądu Spraw Karnych (CCRC) wykazały, że w próbkach zachowanych z miejsca morderstwa nie było DNA Sullivana. Policja poinformowała, iż w ramach śledztwa przeprowadzono badania z udziałem ponad 260 mężczyzn.

Uchylając wyrok skazujący, sędzia Timothy Holroyde stwierdził, iż wraz z pozostałymi dwoma sędziami "nie mają wątpliwości, iż przyjęcie nowych dowodów DNA jest zarówno konieczne, jak i celowe w interesie wymiaru sprawiedliwości". "W świetle tych dowodów nie można uznać wyroku skazującego wobec oskarżonego za adekwatny" – dodał.

Sullivan, który uczestniczył w rozprawie za pośrednictwem łącza wideo z więzienia w Wakefield, podczas ogłaszania wyroku miał płakać.

Mężczyzna spędził za kratkami 14 113 dni.

PAP

Idź do oryginalnego materiału