ŻYJĘ, ALE CO TO ZA ŻYCIE BEZ FILMÓW/SERIALI? To nie życie, a więc zapraszam Was na recenzję paździerzówki.
BUHAHAHAHAHAHAHAHA
* * *
Zacznijmy od tego, iż „Somewhere Between” (Gdzieś pomiędzy) tak długo oglądałam, iż ledwo jestem w stanie sobie przypomnieć, od czego się zaczęło . Ale tak w wielkim skrócie: pewnego dnia super-dziennikarka Laura Price (Paula Patton) dowiaduje się, iż ktoś porwał jej córkę i brutalnie zamordował. Zostaje to wykorzystane przeciwko gościowi, który jest oskarżony o zamordowanie jakiejś fajnej babeczki, ale – władze zastanawiają się, czy przywrócić karę śmierci, czy nie. W momencie, gdy córeczka Laury ginie, zostaje ogłoszony dzień stracenia biedaka. Brat biedaka – Nico – (Devon Sawa) w momencie, w którym ma być wykonana egzekucja sam wpada w łapy jakiś zwyroli i zabity przez nich.
Tymczasem zrozpaczona matka próbuje samobójstwa…
A iż ona i on znaleźli się w tym samym czasie, w tym samym miejscu, to magicznie zostali przeniesieni tydzień przed tą zawieruchą. Spotkawszy się, próbują udaremnić morderstwa.
W połowie serialu mózg mnie zaczął boleć, ale to prawdopodobnie dlatego, iż paździerzy nie ogląda się w znakomitym humorze i przy znakomitej pracy mózgu. Bo widzicie, Moi Kochani – jeżeli weźmiecie się za „Somewhere Between” w momencie pauzy pracy mózgu, to możecie się nieźle bawić, gdyż TU ABSOLUTNIE NIE WARTO MYŚLEĆ.
To jest taki seans, gdzie mózg ma odpocząć od wszelkich filozofii.
Nie znaczy to, iż jest wartościowy.
Otóż – nie jest. Moje życie się nie zmieniło od tego serialu, a po drodze nie łapałam logiki pewnych wydarzeń, a już kompletnie chciało mi się płakać ze śmiechu, gdy Laura uciekała z psychiatryka XD. Mało tego, nie wiem jakim cudem, ale za każdą wpadką miałam wrażenie, iż TERMINATOR 2 zrobił wszystko o wiele lepiej, iż tam jest jakaś logika. A i no – przeniesienie się w czasie jest wyjaśnione. Tu ni kija.
No i dodać należy, iż potencjał był. Na początku wydawało się, iż mąż Laury, Tom (JR Bourne) jest niezłym zwyrolem ukrywającym się pod płaszczykiem prokuratora. Prawie jak w Dexterze. I niestety… ale nie. Sorry memory, ma tu być sztampowo do entej potęgi, a więc widz z łatwością przewidzi co niektóre kroki.
Gra aktorska też nie poraża – na szczęście nie idzie w którąkolwiek stronę, chociaż z początku wydawało mi się, iż Patton zagrała niesamowicie realistycznie rolę zrozpaczonej matki. Nie mniej potem się okazało, iż charakteryzacja zrobiła bardzo wiele (takie jakby mokre włosy), a ona gra jedną miną w zasadzie, bez większego wysiłku.
No więc nie, nie oglądajcie. Chyba iż chcecie oglądać średnio-słaby serial, ale robicie to na własną odpowiedzialność.
Dobranoc.