Nowe informacje
Magdalena Woźna w rozmowie z Polsatem News opowiedziała o kulisach swojego zatrzymania.- Przyszła policja, powiedzieli, iż mam do odbycia karę, iż jestem w ogóle poszukiwana, czego choćby nie wiedziałam. Stwierdzili, iż muszę iść z nimi. Przyszli też państwo z opieki i powiedzieli, iż zabierają dzieci, ponieważ nie ma kto się nimi zająć. Tłumaczyłam, iż jest moja mama, która może przyjechać z pracy, jest prababcia, która ma na tyle siły, iż pomagała mi też wcześniej zajmować się dziećmi. Jednak oni powiedzieli, iż muszą zabrać, iż jedynie ojciec. Poinformowałam ich, iż ojciec dzieci jest poszukiwany, więc stwierdzili, iż na pewno nie zostawią dzieci pod jego opieką, iż nie mogą - powiedziała.
REKLAMA
Kobieta apeluje o oddanie jej córki
Kobieta powiedziała, iż odsiadywała wyrok za oszustwo - wystawiała w sieci przedmioty, otrzymywała za nie pieniądze, ale nie trafiały one do kupujących. Początkowo zasądzono prace społeczne, ale kobieta ich nie wykonała. - Nie mogłam odrobić tych godzin, ponieważ byłam w ciąży - podkreśliła kobieta. Jak opisuje Polsat, kara więzienia wobec pani Magdaleny została zmieniona na dozór elektroniczny. Kobieta złożyła wniosek również o wydanie trzyletniej Leny, która przebywa w rodzinnym domu dziecka. - Po wyjściu z aresztu nie widziałam się jeszcze z Leną i nie wiadomo, kiedy to nastąpi. Nie powiedzieli mi choćby dokładnie, gdzie przebywa. Czekamy na nią. Apeluję o to, żeby mi oddano córkę jak najszybciej, żeby się z nią nie stała taka krzywda, jak z moim synem i żeby osoby, które są odpowiedzialne za to, co się stało Oskarowi, odpowiedziały za to - powiedziała kobieta.
Śmierć czteromiesięcznego Oskara
W połowie maja stołeczna policja zatrzymała poszukiwaną do odbycia kary więzienia kobietę. Miała tam odbyć karę czterech miesięcy więzienia za niezapłacone mandaty, Służba Więzienna potem poinformowała, iż za oszustwo. Jednocześnie przebywające w mieszkaniu dzieci, trzyletnią Lenę i czteromiesięcznego Oskara, przekazano pracownikom Warszawskiego Centrum Pomocy Rodzinie. Po kilku dniach chłopiec zmarł. Prokuratura w związku ze sprawą wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci. Osadzoną matkę przywieziono na jego pogrzeb w więziennym uniformie i w kajdankach. Dyrektorka generalna Służby Więziennej płk Renata Niziołek przekazała we wtorek, iż zlecona przez nią kontrola "wykazała nieprawidłowości w zakresie realizacji czynności konwojowych". Oceniono, iż zastosowanie wobec Magdaleny W. kajdanek zespolonych oraz zobowiązanie do noszenia stroju przeznaczonego dla osadzonych podczas pogrzebu jej syna "było nieproporcjonalne do rzeczywistego stopnia zagrożenia".
Zobacz wideo 27-latek z maczetą zatrzymany przez płockich policjantów
Więcej informacji na ten temat znajdziesz w artykule: "Matka czteromiesięcznego Oskara opuszcza więzienie. 'Kara w systemie dozoru'".
Źródło:Polsat News