Śledczy chcą ich skazać surowiej. Sprawa humanitarnej pomocy staje się procesem karnym

4 godzin temu

Proces, który toczy się przed białostockim sądem, budzi ogromne emocje i wywołuje falę komentarzy. Sprawa dotyczy działań podejmowanych przy granicy polsko-białoruskiej i dotyka jednego z najbardziej wrażliwych tematów ostatnich lat. Teraz nastąpił w niej nieoczekiwany zwrot.

Fot. Warszawa w Pigułce

Zwrot w procesie aktywistów z Hajnówki. Prokurator chce ostrzejszych zarzutów

W białostockim sądzie trwa głośny proces piątki aktywistów, którzy pomagali migrantom przy granicy z Białorusią. Sprawa, która od początku budzi emocje i podzieliła opinię publiczną, właśnie weszła w nową fazę. Prokuratura chce zmiany kwalifikacji czynu – na poważniejszy.

Nowe dowody, nowy zarzut

Dotychczas aktywiści byli oskarżeni o ułatwianie nielegalnego pobytu cudzoziemców w Polsce. Teraz prokuratura żąda surowszego potraktowania. Według najnowszego wniosku chodzi już nie tylko o pomoc migrantom, ale o zorganizowane działanie na rzecz nielegalnego przekroczenia granicy – wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami, których tożsamości jeszcze nie ustalono.

Zmiana zarzutu to nie tylko formalność – oznacza znacznie wyższy wymiar kary. Dotychczas groziło im do 5 lat więzienia. Teraz – choćby do 8.

Dowody z telefonu i działania prokuratury krajowej

Jak wynika z informacji ujawnionych podczas środowej rozprawy, nowe materiały dowodowe pochodzą z telefonu znalezionego w aucie, którym podróżowała dwójka oskarżonych. Prokurator Magdalena Rutyna poinformowała wcześniej, iż chodzi m.in. o screeny wiadomości i nagrania z komunikatorów internetowych. Dowody miały zostać zabezpieczone przez lubelski wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej.

W związku z tym śledczy domagają się też powołania biegłych, którzy mają przeanalizować zgromadzone dane.

Obrona: to była pomoc humanitarna

Aktywistów broni Helsińska Fundacja Praw Człowieka. Ich przedstawiciel, mecenas Jarosław Jagura, przypomina, iż oskarżeni działali z odruchu serca – próbowali ratować 10-osobową rodzinę z siedmiorgiem dzieci przed wypchnięciem z powrotem za granicę. Według jego relacji, chodziło o zapewnienie migrantom bezpieczeństwa i podstawowej pomocy – przed głodem, zimnem i wycieńczeniem.

Wcześniej sąd nie zgodził się na tymczasowe aresztowanie oskarżonych. Obrońcy wskazują, iż intencją ich działań nie było łamanie prawa, ale ochrona życia i zdrowia konkretnych osób.

Proces trwa. W kolejnych tygodniach sąd ma rozpatrzyć wniosek prokuratury i zdecydować, czy zmiana kwalifikacji czynu jest zasadna.

Idź do oryginalnego materiału