
- Trwa śledztwo w sprawie czterech zabójstw starszych kobiet w Warszawie. Policjanci zatrzymali na razie dwie osoby – 45-letniego Polaka i 33-letniego Ukraińca
- Ciała starszych pań, które prawdopodobnie zostały uduszone, znalezione zostały w ich mieszkaniach na Ochocie, Ursynowie i w Śródmieściu
- Rozmawialiśmy z ich sąsiadami i okolicznymi mieszkańcami. – To przerażające, iż coś takiego mogło się wydarzyć tuż obok nas – usłyszeliśmy od większości z nich
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu
— A słyszała pani o tych zabójstwach? Co to się porobiło. Jaką trzeba być bestią, żeby mordować tylko starsze, samotne kobiety, które same nie mogą się bronić? – słyszę rozmowę dwóch kobiet w autobusie miejskim, gdy dojeżdżam na osiedle, na którym doszło do jednej ze zbrodni.
– Musieli je wcześniej obserwować, sprawdzać. Przecież nie weszli do nich przypadkiem. Mogli pójść i zarobić, a nie kraść, mają przecież sprawne ręce, skoro zabili. Coś nieprawdopodobnego. Aż człowiek sam zaczyna się bać, bo przecież te ofiary zginęły w swoich domach – odpowiada jej znajoma, ciężko wzdychając.
„Kiedy weszłam do jej mieszkania, teściowa już nie żyła”
Osiedle Rakowiec na warszawskiej Ochocie. Tworzę je kilkudziesięcioletnie „płytowce” i „pudełka”, czyli bloki pobudowane jeszcze w czasach PRL, poprzetykane zieleńcami i placami zabaw. Kiedyś synonim nowoczesności, dziś straciły już swoją świetność, choć niektóre próbują ratować się kolorowym otynkowaniem. To w jednym z takich bloków w niedzielę, 23 lutego, odkryto zwłoki 89-letniej kobiety. Ciało pani Heleny znalazła jej synowa.
— Od jakiegoś czasu nie mogliśmy się do niej dodzwonić. Zaniepokojona postanowiłam więc odwiedzić ją osobiście. Kiedy weszłam do jej mieszkania, teściowa już nie żyła. Leżała na podłodze, a wszystko wokół było powywracane i splądrowane. Od razu zadzwoniłam na policję. Dotknęłam jej, ciało było zimne. Nie oddychała. Na ratunek było już za późno – opowiada w rozmowie z Onetem pani Monika, synowa 89-latki.
— To była dobra i pozytywna kobieta, pełna życia, mimo słusznego już wieku. Nie rozumiem, jakim trzeba być człowiekiem, żeby coś takiego zrobić. Do tej pory jestem w szoku i trudno mi o tym rozmawiać – dodaje.

Blok przy Trojdena
Pani Helena mieszkała na parterze. Tak, jak pan Mirosław, który był jej sąsiadem od kilkudziesięciu lat. Niestety, nie słyszał żadnych niepokojących dźwięków albo odgłosów szamotaniny z jej mieszkania. Inaczej na pewno by zareagował. Z nieoficjalnych informacji wynika, iż 89-latka została uduszona.
„Chodziły tu jakieś dwa podejrzane typy i zaglądały przez okna”
– Słyszałem od sąsiadów, iż w ostatnich dniach chodziły tu jakieś dwa podejrzane typy i zaglądały przez okna do środka mieszkań. Pani Helena miała żaluzje, często nie zasłaniała okien, widać więc było, co robi i co jest w środku. Ponoć łupem zabójcy lub zabójców padły obrazy, które wisiały u niej na ścianie. Komuś mogło się wydawać, iż są drogocenne, ale to były takie dzieła, które można kupić na targowisku lub od domokrążców. Ona też nie była raczej jakoś szczególnie majętna. Zawsze miała tam jakieś parę złotych przy sobie, ale przecież emeryturę dostaje się teraz na konto, nie do domu – mówi pan Mirosław.
— Pani Helena była miła i otwarta na ludzi. Możliwe, iż to ją zgubiło, bo prawdopodobnie sama wpuściła swoich oprawców, ponieważ nie ma śladów włamania. Być może to ci sami, którzy w ostatnich dniach podawali się za hydraulików i dzwonili domofonami. Do mnie też dzwonili, ale chyba się pomylili, bo wycofali się, jak usłyszeli męski głos. Do sąsiada z innej klatki choćby weszli, tłumacząc, iż jest awaria. Władowali się do łazienki, odkręcili wodę, niby coś sprawdzając, ale gwałtownie wyszli, bo zorientowali się, iż w domu jest więcej osób, więc trudno będzie go okraść – dodaje.
Na tablicy ogłoszeń na klatce schodowej naszą uwagę zwraca kartka z napisem „Uwaga na złodziei!”. I dalej: „Uprzejmie prosimy mieszkańców o zachowanie czujności przed złodziejami, mogącymi znakować mieszkania. Znaki są dwa, zrobione długopisem. Pierwszy przypomina pętlę, drugi elipsę lub oko z linią. Pierwszy może oznaczać mieszkanie z łatwym dostępem. Alternatywnie może sugerować obserwację mieszkania. Drugi może wskazywać, iż mieszkańcy są zwykle nieobecni w konkretnych godzinach. W niektórych przypadkach symbol tego typu oznacza mieszkanie, które już było sprawdzane przez złodziei” – ostrzega Warszawska Spółdzielnia Mieszkaniowa Rakowiec, bo to jej pieczątka widnieje na kartce, sugerując, by w przypadku zauważania takiego znaku zgłosić to na policję i poprosić sąsiadów o wzmożoną czujność.

Tablica ogłoszeń w klatce w bloku przy Trojdena
— Widzi pan, to jest właśnie problem, iż ludzie coraz mniej ze sobą rozmawiają. Wprowadzają się nowi lokatorzy, którzy nie szukają z nikim kontaktu, więc te sąsiedzkie stosunki są coraz słabsze – słyszę od pana Zbigniewa, byłego ochroniarza, którzy również mieszka w bloku przy Trojdena. – Jednego w tej sprawie nie rozumiem: dlaczego ktoś od razu tę kobietę zamordował? Przecież to starsza pani, nie stanowiła zagrożenia, pewnie wystarczyło ją obezwładnić. To jakieś kompletne zdziczenie – dodaje.
„Widywałam ją, jak wychodziła wieczorem na spacery”
Trzypiętrowy blok przy ul. Franciszkańskiej na obrzeżach Starego Miasta w Warszawie wyróżnia się różowym kolorem tynku. Choć po nim również widać, iż zbudowano go dobre kilkadziesiąt lat temu. To tu, w mieszkaniu na pierwszym piętrze, 16 lutego, znaleziono ciało innej kobiety. 80-letniej. Ona również prawdopodobnie została uduszona.
Jak informowało TVN Warszawa, na jej ciele znaleziono zadrapania świadczące o walce, a sprawca próbował zacierać ślady przy pomocy środków czystości, których pozostałości znaleziono na poduszce i podłodze. Z jej mieszkania również zniknęły obrazy, a także laptopy, telefony, biżuteria oraz karty bankomatowe, z których wypłacono później pieniądze.
— Słabo ją znałam, tak tylko na „dzień dobry”. Widywałam ją adekwatnie tylko, jak wychodziła wieczorem na spacery. Zapamiętałam ją jako miłą panią – słyszę od kobiety z dzieckiem w wózku, która przed chwilą wyszła z jednej klatek bloku.

Blok przy Franciszkańskiej
— Rzeczywiście, teraz jest inaczej niż kiedyś. Sąsiedzi się już nie znają. Nie to, co ponad 20 lat temu, kiedy tu zamieszkałem. A już w ogóle ludzie starsi nikogo nie interesują – mówi z kolei pan Zbigniew, gdy zatrzymuję go maszerującego z kijkami do nordic walking.
— Ja również pamiętam ją z wieczornych spacerów. Choć z racji swojej funkcji, bo jestem przedstawicielką rady mieszkańców w spółdzielni, zaglądałam czasem do niej też w sprawach urzędowych. Bardzo miła kobieta. Ale nie mieszkała tu zbyt długo, może od jakichś pięciu lat – słyszę od kolejnej mieszkanki bloku. – Nie pojmuję, jak można kogoś zabić, by ukraść obrazy. Jestem przerażona tym, co się wydarzyło. Podobnie jak inni mieszkańcy. Już rozmawialiśmy, iż będziemy się zastanawiać nad zainstalowaniem monitoringu w naszym bloku – dodaje.
„Nie śpię już drugi dzień. Modlę się za nią”
Trzecie zabójstwo miało miejsce przy ul. Wąwozowej 19 na warszawskim Ursynowie. Ciało 73-letniej kobiety odkryto tu we wtorek, 25 lutego, w nocy. To jednak zupełnie inny blok niż poprzednie. Zbudowany góra kilkanaście lat temu. Ma od pięciu do siedmiu pięter, zależnie od segmentu. Na parterze mieszczą się m.in. piekarnia, fryzjer, gabinet kosmetyczny czy kwiaciarnia.
Jego mieszkańcy są też mniej chętni do rozmowy. – Nie ma co się dziwić, ludzie się po prostu boją. Zwłaszcza, iż nie znają się dobrze z sąsiadami. Poza tym jest tu dużo przyjezdnych, którzy wynajmują mieszkania i często się zmieniają – słyszę od jednej z mieszkanek bloku, która wraca do domu wraz z dwójką dzieci.
— Jestem przerażona. Nie śpię już drugi dzień. Zwłaszcza, iż pamiętam tę panią. Była jedną z moich klientek, gdy prowadziłam butik odzieżowy. Zapamiętałam ją jako bardzo elegancką kobietę. Modlę się za nią – mówi nam inna kobieta mieszkająca w tej okolicy.
— Nie wiem, co się z nami dzieje. Jak do tego doszliśmy, jako społeczeństwo, iż ktoś morduje tyle osób. Musimy się jakoś nawzajem wspierać i prosić Boga o opiekę – dodaje.
Związał ją i kazał jej dzwonić do banku
Tu scenariusz przestępstwa był nieco inny. Jak ustalił lokalny portal Halo Ursynów, sprawca związał kobietę, kazał jej zadzwonić do banku i zmienić dostęp do systemu bankowego, aby mógł ukraść pieniądze z konta. To właśnie pracownik banku zorientował się, iż coś jest nie tak i wezwał 112. Na miejsce przyjechali policjanci, ale w mieszkaniu znaleźli już uduszoną kobietę.

Blok przy Wąwozowej
Jak się jednak okazało, tuż przed ich przyjazdem sprawca uciekł przez okno. Dostał się na sąsiedni balkon i tam ukrywał się kilka godzin, kiedy na miejscu trwały policyjne czynności. Funkcjonariusze jednak zauważyli go i zatrzymali. To 45-letni Polak. Do sprawy zatrzymany został także 33-letni obywatel Ukrainy. Śledczy ustalają, jakie mieli role w tym przestępstwie.
Dziś okazało się, iż prawdopodobnie ten sam sprawca ma jeszcze jedno zabójstwo na swoim koncie. Policjanci powiązali bowiem ze śledztwem ciało kobiety znalezione w mieszkaniu przy ul. Pruszkowskiej na Ochocie. Tam znaleziono około 80-letnią kobietę. Tam również w grę wchodzi motyw rabunkowy.
Policjanci i prokuratura jak do tej pory nie przedstawili oficjalnie żadnych szczegółów tego śledztwa. Mają to zrobić wkrótce.