Po tym, jak Kamyk pogryzł co najmniej dwie turystki na plaży w okolicach Międzyzdrojów, obława na niepokornego wilka, który uciekł na wolność, na pewno się zacieśni.
Wilk Kamyk bez łapy tęsknił za wolnością
O wilku Kamyku "Wyborcza" pisała już kilka razy. Kiedy w październiku 2020 r. znaleziono go w przydrożnym rowie między Rekowem a Dobropolem, miał tylko kilka miesięcy. Najprawdopodobniej potrącił go samochód. Wilka, który był ciężko ranny udało się uratować, ale stracił władzę w prawej łapie. Trzeba było zrobić amputację, bo sam zaczął ją sobie odgryzać. To jednak oznaczało koniec jego wolności. Odtąd żył pod opieką ludzi. Najpierw w Dzikiej Ostoi, a potem, od jesieni 2021 r. w Wolińskim Parku Narodowym. Wielokrotnie próbował stamtąd uciec, np. "rozkręcając" siatkę ogrodzenia i kopiąc pod nim przejścia. 15 kwietnia 2023 r. wykopał dostatecznie głęboki tunel i uciekł do lasu.