Do późnych godzin nocnych z poniedziałku na wtorek trwały działania po tym, jak na zalewie w Roszkowie w powiecie jarocińskim zauważono rozłożone sieci rybackie. Początkowo nikt się nie spodziewał, iż to kłusownictwo na taką skalę. To pierwszy tak duży udokumentowany przypadek, od spiętrzenia zalewu pod koniec ubiegłego stulecia. Niepokojącą sytuację zauważył jeden z wędkarzy. Natychmiast zaalarmował służby.
Portal jarocinska.pl podał te informacje jako pierwszy.
Po południu na miejsce zadysponowano strażaków z łodziami z Ochotniczych Straży Pożarnych w Wilkowyi, Potarzycy i Jarocina. Akcję wspierali także strażacy z PSP w Jarocinie i przedstawiciele koła PZW Jarocin Miasto.
- Wyjęliśmy już ponad 1,3 km metrów sieci. Ryby podejmowane są żywe, następnie wyhaczane z sieci i wrzucane z powrotem do wody. To są setki ryb - sandacze, szczupaki, sumy i tzw. białoryb. Wszystko jest dokumentowane - relacjononował z miejsca akcji Jacek Szczepaniak, komendant Społecznej Straży Rybackiej Powiatu Jarocińskiego.
Kłusownicy schwytali ryby za 30.000 zł
Z raportu wynika, iż z sieci wyjęto kilkaset ryb, również dużych okazów. Między innymi 122 sandacze w przedziale od 60 cm, największy miał 120 cm, cztery sumy, gdzie największy miał 180 cm, a także 27 szczupaków (w przedziale od 60 do 100 cm). Kłusownicy schywatali też 2 bolenie, 12 karpi, karasie i niewielkie ilości leszczy. Ryby uwolniono. Członkowie PZW oszacowali, iż ich wartość mogła sięgać na wolnym rynku choćby 30.000 zł.
Teraz, przed świętami, na pewno gwałtownie znalazłyby kupców - oceniają rozmówcy portalu.
Z wody wyjęto ponad 1300 metrów sieci.
Członkowie PZW przyznają, iż rozłożenie takiej ilości trałów wymaga użycia specjalistycznego sprzętu, w tym pontonu. Jak to się stało, iż kłusownicy zostali niezauważeni? Zalew w Roszkowie sąsiaduje z zabudowaniami, niedaleko jest parking, gdzie stoją przyczepy kempingowe, jest też stanica. Prawie non stop ktoś kręci się na zaporze, przyjeżdżają wędkarze.
- Tak, to trzeba minimum wypłynąć łodzią, pontonem, ale jeżeli jesteś specjalistą w tej dziedzinie, to złożenie takiej ilości sieci, nie jest problemem, wystarczy półtorej godziny, nie więcej - ocenia Jacek Szczepaniak. - To są zorganizowane grupy, które tak naprawdę z tego żyją, zwłaszcza teraz w okresie przedświątecznym. W innych częściach Wielkopolski były w ostatnim czasie wzmożone kontrole, to przenieśli się do nas.
https://zwielkopolski24.pl/wiadomosci/5-najbardziej-niezdrowych-ryby-nie-kupuj-ich-to-rybny-koszmar/mcQ4ySyg1X8GweQvrJTaTo są zorganizowane grupy. Nierzadko wracają z bronią
Po naszej publikacji gwałtownie pojawiły się komentarze, iż zamiast alarmować, wyjmować sieci, wędkarze mogli poczekać na kłusowników i nakryć ich na gorącym uczynku, gdy wrócą po ryby.
Co na to strażnicy?
- Proszę pamiętać, iż jeżeli to jest grupa zorganizowana, to oni nierzadko już jeżdżą z bronią i potrafią zastraszyć wędkarza, świadka, a choćby nas - jako społeczną straż. To są ludzie bardzo zdeterminowani w takich sytuacjach. Tutaj nie można podejmować takiego ryzyka - dodaje komendant Szczepaniak.
Zawiadomienie w sprawie jeszcze wczoraj trafiło do funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Jarocinie.
- Na tę chwilę moge powiedzieć, iż prowadzimy czynności pod kątem nielegalnego rozstawiania sieci, wstępnie zakwalifikowano to jako kłusownictwo - mówi asp. szt. Agnieszka Zaworska, rzecznik KPP w Jarocinie. - Z zawiadomienia wynika, iż na akwenie w Roszkowie rozstawiono nielegalnie 1300 metrów sieci rybackich.
Członkowie straży są zdania, iż sieci rozłożono w ostatnich dniach. W większości takich wypadków kłusowników nie udaje się niestety namierzyć. Ale organy ścigania mają też sukcesy w tej materii. Na początku roku policjanci udaremnili nielegalny połów na dużą skalę w sąsiednim powiecie średzkim.
https://zwielkopolski24.pl/z-regionu/bmw-przez-cztery-dni-lezalo-na-dnie-jeziora-znalazl-go-przypadkowo-operator-drona/Vd3lNGdAbK3KBT7VR7ZH









English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·