Rutkowski błyskawicznie odzyskuje rusztowania. Gruziński biznesmen i sprzęt za 71 tys. zł zniknęli jak kamień w wodę

1 dzień temu

Pół roku niepewności, nerwów i bezskutecznych prób odzyskania sprzętu – tyle trwała walka pana Adama, przedsiębiorcy z Warszawy, który wypożyczył rusztowania i szalunki o wartości 71 tys. zł. Zaufanie okazało się kosztowne – tym razem zawiodło w relacji z obywatelem Gruzji, z którym pan Adam współpracował od lat. Aż do chwili, gdy „solidny partner” zniknął bez śladu – razem ze sprzętem.

– Kto by pomyślał, iż padnę ofiarą wyłudzenia „na ostatnią fakturę” – komentuje pan Adam. – Wziął sprzęt, obiecał rozliczenie, a potem jakby zapadł się pod ziemię…

Przez długie miesiące pan Adam nie mógł ruszyć sprawy z miejsca. Zawiadomienia, poszukiwania, pytania – wszystko kończyło się ścianą. Aż wreszcie, w akcie desperacji, zdecydował się skontaktować z Biurem Rutkowski. I wtedy zaczęła się akcja, jak z filmu sensacyjnego.

W ciągu zaledwie 24 godzin zespół Rutkowskiego – działając ramię w ramię z warszawską policją – namierzył skradziony sprzęt nieopodal elektrociepłowni Siekierki. Sprzęt był oznakowany, zidentyfikowany, a pan Adam nie krył wzruszenia.

– To moje rusztowania! Moje szalunki! Nie wierzyłem, iż jeszcze je zobaczę – mówił, nie kryjąc emocji.

Ale historia jeszcze się nie kończy. Choć sprzęt wrócił, z konta pana Adama wciąż brakuje 71 tysięcy złotych, które miał otrzymać jako wynagrodzenie. Dodatkowo część sprzętu została zniszczona. Sprawa ma więc swój dalszy ciąg – nie tylko cywilny, ale możliwe, iż i karny.

– W Polsce obowiązuje prawo i każdy, kto próbuje je obchodzić, musi się liczyć z konsekwencjami – zaznacza pan Adam. – Mam nadzieję, iż mój kontrahent to zrozumie. A ja? Jestem gotów usiąść do rozmów, ale na uczciwych warunkach.

Nie da się ukryć – skuteczność Rutkowskiego w tej sprawie robi wrażenie. I pokazuje, iż tam, gdzie państwowy aparat bywa bezradny, prywatna determinacja może zdziałać cuda.

Idź do oryginalnego materiału