Ze względu na intymne szczegóły pożycia małżeńskiego sąd postanowił częściowo wyłączyć jawność postępowania w sprawie Andrzeja B. z Legnicy. Mężczyzna zabił swą żonę, by zaoszczędzić jej zmartwień z powodu rodzinnych problemów. Zdaniem biegłych, w chwili zbrodni miał ograniczoną w znacznym stopniu zdolność rozpoznania czynu i pokierowania swoim zachowaniem. Do zabójstwa doszło tuż przed ostatnim Bożym Narodzeniem w jednym z domów jednorodzinnych w Legnicy. 70-letni Andrzej B. był w kryzysie, zdruzgotany sytuacją w rodzinie i problemami związanymi z działalnością gospodarczą. 22 grudnia 2024 roku o piątej rano zszedł do salonu, gdzie żona spała na wersalce. Przyłożył jej poduszkę do twarzy. Docisnął. Kobieta broniła się, więc dalej dusił ją już gołymi rękami. Andrzej B. ściskał jej szyję z taką mocą, iż doprowadził do obustronnego złamania chrząstki tarczowatej i nagłej, gwałtownej śmierci w wyniku zadławienia. Gdy było po wszystkim ubrał się w odzież wyjściową i zadzwonił po policję. Od razu przyznał się do zabicia żony. W prokuraturze tłumaczył, iż ją kochał. Nie chciał, by zamartwiała się jego problemami. Bardzo żałował tego, co zrobił.
Sąd powołał na świadków bliskich oskarżonego: jego syna, córkę, siostrę, synową i byłego zięcia. Jako członkowie najbliższej rodziny, mieli prawo odmówić skł