Rozpad Rosji – totalna fikcja czy może jednak coraz bardziej prawdopodobny scenariusz?

1 rok temu

Od czasu nieudanej próby zajęcia Kijowa i zainstalowania tam marionetkowego rządu już w pierwszych dniach wojny, porażka Kremla na Ukrainie wydaje się coraz bardziej prawdopodobna. Po prawie roku wojny zdumiewa więc niemal całkowity brak dyskusji wśród polityków, decydentów, analityków i dziennikarzy na temat konsekwencji porażki dla Rosji. Jest to niebezpieczny brak wyobraźni, biorąc pod uwagę konsekwencje upadku i dezintegracji Federacji Rosyjskiej.

W rzeczywistości połączenie nieudanej wojny toczonej za granicą i kruchego, napiętego systemu władzy wewnątrzkrajowej z każdym dniem zwiększa prawdopodobieństwo jakiejś implozji. Niezależnie od tego, czy będzie to dobre czy złe dla Zachodu, decydenci powinni się na to przygotować.

Istnieją różne scenariusze tego, co może się stać w Rosji po tym jak klęska na Ukrainie stanie się jeszcze bardziej wyraźna. Najbardziej prawdopodobne jest odejście prezydenta Rosji Władimira Putina z urzędu, po czym nastąpi zaciekła walka o władzę między skrajnie prawicowymi nacjonalistami, którzy chcą kontynuować działania wojenne i zniszczyć istniejącą hierarchię polityczną, autorytarnymi konserwatystami, którzy mają interes utrzymaniu istniejącego systemu, oraz odradzającym się ruchem demokratycznym, który dąży do zakończenia wojny i zreformowania Rosji. Nie wiemy kto wygra, ale możemy śmiało przewidzieć, iż walka o władzę osłabi reżim i odciągnie Rosję od tego co pozostało z jej wojennych planów. Z kolei osłabiony reżim, w połączeniu z wadliwie funkcjonującą gospodarką, zachęci niezadowolonych Rosjan do wyjścia na ulice, być może choćby z bronią, i zachęci niektóre nierosyjskie jednostki polityczne wchodzące w skład Federacji Rosyjskiej do opowiedzenia się za większą samodzielnością; czołowi kandydaci to Tatarstan, Baszkortostan, Czeczenia, Dagestan i Jakucja. jeżeli Rosja przetrwa to zamieszanie, prawdopodobnie stanie się słabym państwem klienckim Chin. jeżeli nie, mapa Eurazji może wyglądać zupełnie inaczej.

Biorąc pod uwagę rozległe terytorium Rosji, długą i niespokojną historię jej regionów i dużą liczbę nierosyjskich grup etnicznych – wszystko to jest wynikiem wielowiekowego podboju imperialnego – scenariuszem, który zasługuje na większą uwagę, jest rozpad scentralizowanej kontroli i rozpad federacji. Istnieje bogata historia upadku państw w następstwie wojen, rewolucji, załamania systemu, kryzysów gospodarczych i innych epokowych wydarzeń. Imperium Napoleona upadło po jego katastrofalnym marszu na Moskwę i późniejszej klęsce w bitwie pod Lipskiem. W 1918 roku imperium osmańskie, austro-węgierskie, niemieckie i rosyjskie upadło w wyniku klęski militarnej. Oczywiście ludzie, decyzje i polityka odegrały pewną rolę, ale ostatecznie to wojna i towarzyszący jej kryzys ekonomiczny i społeczny popchnęły te państwa na krawędź politycznego chaosu i często erupcji przemocy.

Weźmy również pod uwagę rozpad Związku Radzieckiego, który dla wielu Rosjan był niepożądany i wręcz niewyobrażalny w momencie gdy Michaił Gorbaczow objął władzę jako przywódca Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego w 1985 roku. Jeszcze na początku 1991 roku większość obywateli radzieckich głosowała w referendum za utrzymaniem swojego państwa. To prawda, iż wszystkie republiki, w tym Rosja, ogłosiły suwerenność w 1990 roku i wszystkie, z wyjątkiem Rosji, ogłosiły pełną niepodległość po nieudanym zamachu stanu w 1991 roku. Ale system upadł przede wszystkim dlatego, iż Gorbaczow zdecydował się odmłodzić Związek Radziecki poprzez demontaż jego podstawowych cech, totalitaryzmu i centralnego planowania, uruchamiając w ten sposób siły polityczne, społeczne i gospodarcze, które ostatecznie zmusiły większość republik do szukania schronienia przed chaosem w autonomii i przyjęciu niepodległości. To właśnie pierestrojka, czyli charakterystyczna dla Gorbaczowa polityka restrukturyzacji gospodarczej i politycznej, nieumyślnie zabiła Związek Radziecki.

Jeśli dzisiejsza Rosja podąży w kierunku upadku, nie będzie to miało wiele wspólnego z wolą rosyjskich elit czy polityką Zachodu. Działają tu większe siły strukturalne. Rosja Putina cierpi z powodu szeregu wzajemnie wzmacniających się napięć, które doprowadziły do powstania państwa o wiele bardziej wrażliwego niż wynikałoby to z jego propagandy. Obejmują one militarną, moralną i ekonomiczną porażkę w wojnie na Ukrainie – ale także kruchość i nieskuteczność hiper-centralizowanego systemu politycznego Putina; upadek kultu jednostki w obliczu porażki, choroby i widocznego wieku; rażące niewłaściwe zarządzanie rosyjską gospodarką opartą na petro-przemyśle; nieokiełznaną korupcję, która przenika wszystkie poziomy społeczeństwa; oraz rozległe etniczne i regionalne rozłamy. To wszystko w ostatnim na świecie, nieodbudowanym imperium. Choć dziś mało kto chce rozpadu Rosji, nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym rosnąca niestabilność polityczna, gospodarcza i społeczna zmusi w pewnym momencie jednostki składowe Rosji do poszukiwania bezpieczeństwa w niezależności.

Szef ukraińskiego wywiadu Kyrylo Budanov świętował na początku tego tygodnia swoje urodziny tortem urodzinowym przedstawiającym Rosję pokrojoną na kilka kawałków, co było oczywiście epickim aktem trollingu. Ale idea stojąca za obrazem namalowanym na lukrowej polewie nie wydaje się wcale taka odległa.

W dzisiejszych warunkach może wystarczyć jedna mała iskierka by popchnąć ten system w kierunku załamania. Nieudana wojna z Ukrainą, która obnażyła słabość Putina i jego państwa, może być zapalnikiem który podpali postrzępiony rosyjski instytucjonalizm. Oczywiście iskry są nieprzewidywalne, a Rosja może przetrwać obecny kryzys, i to przetrwać go w obecnej formie, czy to pod rządami Putina czy jego następcy. Ale choćby jeżeli tak się stanie, będzie ona poważnie osłabiona jako państwo, a wszystkie napięcia strukturalne pozostaną. Putin może to choćby podejrzewać. W swoim noworocznym przemówieniu w 2023 roku przywołał potencjalne zagrożenie dla niepodległości Rosji ze strony wojny – czego wcześniej otwarcie nie mówił.

Ale jeżeli iskra się pojawi, czy prawdopodobny upadek Rosji będzie destabilizujący i gwałtowny, być może z wojną domową włącznie? Historyk Marlene Laruelle, dyrektor Instytutu Studiów Europejskich, Rosyjskich i Euroazjatyckich na George Washington University, uważa, iż tak. “Upadek wygenerowałby kilka wojen domowych”, powiedziała, ponieważ “nowe twory walczyłyby ze sobą o granice i aktywa gospodarcze”. Tymczasem moskiewskie elity “zareagowałyby przemocą na każdą próbę secesji”.

Podobnie, były sekretarz stanu USA Henry Kissinger argumentował, iż “rozwiązanie Rosji lub zniszczenie jej umiejętności prowadzenia polityki strategicznej mogłoby zamienić jej terytorium, obejmujące 11 stref czasowych, w sporną próżnię.” Rosyjskie frakcje mogłyby zwrócić się przeciwko sobie i użyć przemocy, podczas gdy zewnętrzne potęgi mogłyby użyć siły do realizacji swoich roszczeń. “Wszystkie te niebezpieczeństwa zostałyby spotęgowane przez obecność tysięcy głowic jądrowych” – pisał Kissinger. Najlepszym sposobem postępowania, radził, byłoby uniknięcie uczynienia Rosji “bezsilną w skutek wojny”, zamiast tego włączając Rosję w “proces pokojowy”, którego szczegóły i możliwość egzekwowania pozostają w tej chwili mgliste.

Przepowiednie Laruelle’a i Kissingera to najgorsze scenariusze, które należy przyjmować z dystansem. Historia pokazuje nam, iż gdy upadek imperialny jest często chaotyczny dla państw upadających, wynik upadku dla ich sąsiadów lub reszty świata nie zawsze musi być zły. Upadek Napoleona zapoczątkował erę względnego pokoju w Europie. Po rozpadzie Austro-Węgier doszło do kilku początkowych walk, w tym między Polakami i Ukraińcami, ale po kilku latach warunki się ustabilizowały. choćby upadek Związku Radzieckiego przebiegał nadzwyczaj spokojnie – najprawdopodobniej dlatego, iż nowo niepodległe byłe republiki radzieckie i nowo suwerenne europejskie kraje satelickie miały uznane granice, funkcjonującą administrację i własne elity gotowe do budowy państwowości.

Jednak z drugiej strony, upadek Imperium Osmańskiego doprowadził do straszliwych walk między Turkami i Grekami; upadek Imperium Rosyjskiego wywołał konflikty od Morza Bałtyckiego po Ocean Spokojny; a upadek Cesarstwa Niemieckiego w 1918 roku prawdopodobnie doprowadził bezpośrednio do II wojny światowej.

Która z tych trajektorii mogłaby mieć zastosowanie gdyby Rosja upadła? Nikt – łącznie z Laruelle’em i Kissingerem – nie wie, a historia imperiów pokazuje, iż możliwe są zarówno przewroty względnie pokojowe jak i gwałtowne pożary.

Pesymiści wskażą na prawdopodobieństwo, iż rozpadająca się Rosja będzie toczyć wojny ze wszystkimi secesjonistami. Optymiści odpowiadają, iż siły rosyjskie będą po porażce na Ukrainie zdezintegrowane i nie będą w stanie walczyć na wielu frontach. Pesymiści mogą twierdzić, iż nowe, nierosyjskie państewka na Kaukazie Północnym lub w innych miejscach skończą walcząc ze sobą, podczas gdy optymiści powiedzą, iż nierosyjskie państwa posiadają granice administracyjne, istniejące rządy regionalne i duże zasoby gospodarcze (obecnie drenowane przez Moskwę), które pozwolą im uniknąć konfliktu z sąsiadami. W końcu można przecież stwierdzić, iż nie może być już nic gorszego niż ludobójcza wojna którą Rosja w tej chwili prowadzi. Pesymiści odpowiedzieliby, iż może być znacznie gorzej i wskazali na arsenał nuklearny Rosji. Jedynym punktem porozumienia między pesymistami i optymistami jest to, iż Rosja byłaby prawdopodobnym kandydatem do wojny domowej, nie tylko z powodu istnienia dużych i dobrze uzbrojonych prywatnych armii.

Wniosek jest taki, iż nie ma znaczenia czy jest się optymistą czy pesymistą – możemy jedynie obserwować rozwijający się dramat prawdopodobnego upadku Rosji. Ani polityka Zachodu, ani rosyjska władza nie mogą zrobić wiele aby go powstrzymać. Dzieje się tak dlatego, iż Rosja już teraz boryka się z głęboko zakorzenionymi kryzysami instytucjonalnymi, znacznie pogłębionymi przez człowieka który uczynił Rosję kruchą i niestabilną, oraz wygenerował iskrę która prawdopodobnie doprowadzi do jej upadku: Putina.

Nie oznacza to, iż Zachód powinien siedzieć z założonymi rękami i przyglądać się degradacji Rosji. Konieczne jest przygotowanie się na ewentualny rozpad. Mało prawdopodobne najgorsze scenariusze Laruelle’a i Kissingera powinny być dla decydentów źródłem informacji, ponieważ mając nadzieję na najlepsze należy również spodziewać się najgorszego. Powinni oni unikać powtarzania błędów z przeszłości, takich jak próba pomocy w przetrwaniu wyraźnie umierającego Związku Radzieckiego i przedkładanie interesów Rosji nad interesy jej sąsiadów. Kraje graniczące z Rosją – od państw bałtyckich po Azję Środkową – będą, jeżeli uda im się zachować stabilność i stworzyć kordon sanitarny, najważniejsze dla powstrzymania wszelkiej niestabilności wewnątrz Rosji. Będą one również najważniejsze dla pomocy nowo powstałym niepodległym państwom-sukcesorom Federacji Rosyjskiej w ich stabilizacji. W tym świetle wydaje się, iż dalsze silne wsparcie Zachodu dla Ukrainy, a w końcu także dla wolnej Białorusi i innych kluczowych krajów, takich jak Kazachstan, jest najlepszą gwarancją zminimalizowania wstrząsów wtórnych gdy w końcu imperium Putina dokona żywota.

Alexander J. Motyl (foreignpolicy.com)

tłumaczył MR

Idź do oryginalnego materiału