Przyjaźń czy brak przyjaźni?

5 godzin temu

Tato, no co się tak wykręcasz jak dziecko?! Nie każę ci przecież zapisywać się do Ministerstwa Głupich Pomysłów, tylko do Starych Kumatych już od czterdziestu minut Kuba bezskutecznie próbował zeskanować ojca i wypuścić go jak cyfrową rybkę w bezkresny ocean mediów społecznościowych. Ale ojciec stawiał opór.

Nic mi nie trzeba! tata chował swoją starą komórkę, na którą przyszło już dziesiąte SMS-owe potwierdzenie. Możecie się tam w tych waszych sieciach pluskać jak karpie, ale mnie zostawcie. Mam i tak wystarczająco uzależnień po co mi jeszcze jedno?

Żebyś miał z kim pogadać, tato. Znajdziesz swoich dawnych kolegów z klasy, ze służby, z wojska

O, Boże broń! przerażony ojciec wyrzucił telefon przez okno. Na szczęście się nie rozbił mieszkali na parterze. Połowa z nich już dawno na tamtym świecie! Jeszcze zdążę się z nimi nagadać.

No ale druga połowa żyje. Więc z nimi możesz rozmawiać. Bo teraz to poza mną i Basią tylko oszuści telefoniczni do ciebie dzwonią.

A w przeciwieństwie do was, oni mnie słuchają! Wczoraj gadałem trzy godziny z panią Krysią z zakładu karnego w Sztumie. Wiesz, jak im ciężko oferować klientom dodatkowe usługi po ciszy nocnej?

Tato, może chociaż spróbujesz? Tydzień. Obiecuję, jeżeli ci się nie spodoba, odpuszczę.

Dobrze. Ale w takim razie pójdziesz ze mną w maju na mecz postawił warunek ojciec.

Mówiłem ci już, iż wtedy będę w pracy w Gdańsku te słowa Kuba wypowiadał już na zewnątrz, przeszukując krzaki pod blokiem.

Powiedziałeś, iż może jednak nie pojedziesz wychylił się przez okno ojciec.

Może i nie pojadę. Dam ci znać. Dobra, daj mi pięć minut, wszystko załatwię. Będziesz jak normalny człowiek rozmawiał z całym światem.

Syn wrócił z telefonem i usiadł przy starym komputerze.

Nie potrzebuję ja tego waszego świata

Coś powiedziałeś?

No rejestruj już, dealerze cyfrowy.

Pomysł ze Starymi Kumplami od dawna forsowała żona Kuby, której teść uwielbiał dzwonić w najmniej odpowiednich momentach i zaczynać półgodzinne monologi. Po pierwsze, niech innym opowiada swoje nudne historyjki po sto razy dziennie. Po drugie, może będzie rzadziej wychodził z domu. Bo tych dziadków zawsze ciągnie gdzieś w siną dal. Wyjdzie po chleb na promocji i szukaj go potem po całym województwie z psami.

Przecież mówisz o moim ojcu przypominał Kuba.

No to na swoim się wzoruję odparowywała żona.

Na tym zwykle się kończyło.

Kuba, jakiś nieznany typ chce się ze mną zaprzyjaźnić zadzwonił tego samego wieczoru zaniepokojony ojciec.

No i super! Dodaj go, będziecie gadać.

Kuba, pierwszy raz w życie widzę tę gębę. Skąd on w ogóle wie o moim istnieniu? Przecież choćby nie chodziłem po tych waszych sieciach. Co to za bezczelność wchodzić tak bez zaproszenia na czyjąś stronę?

No przecież wspólnie wypełnialiśmy dane: szkoła, praca, wojsko, zainteresowania. Może razem chodziliście do podstawówki

Kuba, kiedy to było? W epoce lodowcowej?

No to może mamuta razem w jaskini ćwiartowaliście. Spróbuj, pogadajcie. Może znajdziecie wspólne tematy. Dobra, tato, muszę pracować.

Ojej, Kuba, nazbierałeś mi kłopotów

Następny telefon od taty odezwał się dopiero po czterech dniach:

Kuba, mógłbyś mnie odebrać z dworca?

Z dworca? Co ty tam robisz o tej porze? spytał syn, spoglądając na zegarek. Widać żona miała rację ojciec zmienia się w typowego wędrownego staruszka.

Czekam już czterdzieści minut na ten przeklęty autobus. Wolałbym iść pieszo, ale złamało mi się kółko w walizce.

Nie ruszaj się, zaraz będę!

No jasne, iż nie ruszam, skoro już się dodzwoniłem do prywatnego szofera na chińskim wozie.

Ojca Kuba znalazł na ławce przed dworcem. Mężczyzna wyglądał niezwykle schludnie: ogolony, wyprasowany, w nowych butach.

Skąd taki elegancki? spytał Kuba, ładując walizkę do bagażnika.

U Darka Majchrzaka byłem. Mieszka w Poznaniu burknął zmęczony ojciec.

Byłeś w Poznaniu? Przecież to pięć godzin jazdy! I kto to w ogóle ten Darek Majchrzak? Pierwsze słyszę.

Kuba zapiął pas, potem pomógł ojcu i ruszył.

Mój kolega. Z tych twoich Starych Kumatych ojciec patrzył przez okno, intensywnie o czymś myśląc. Chociaż przyjaźń to u nas jeszcze pod znakiem zapytania. On kibicuje Lechowi, a wiesz, co ja o tej drużynie myślę

Czekaj syn zwolnił, przejeżdżając przez próg zwalniający. Dopiero się poznaliście, a ty od razu do niego pojechałeś?

No przecież! ojciec zdziwił się pytaniu. Nie dodaję byle kogo do znajomych. Trzeba sprawdzić, jaki to człowiek: porozmawiać, spojrzeć w oczy, dowiedzieć się, czym oddycha, jak żyje, na kogo głosuje.

Tato, przyjaźń w sieci nie wymaga tego wszystkiego. Możecie się poznać zdalnie. Na tym to polega.

A dzieci teraz też zdalnie się robi?

Co to ma do rzeczy?

Wszystko, Kuba! Nie nawiązuję relacji z kimś, kogo nie widziałem na oczy. Otaczam się tylko sprawdzonymi ludźmi. Kropka.

Dobra, dobra, uspokój się! Kuba zrozumiał, iż swoimi pytaniami może ojca zniechęcić i ten znów się odgrodzi. Ale następnym razem daj mi znać, jeżeli gdzieś jedziesz. Muszę wiedzieć, gdzie cię szukać.

Rozkaz przyjęty! ojciec na niby przyłożył rękę do czoła, a potem poprosił syna o wstęp do sklepu po nowy telefon z internetem.

Następny telefon przyszedł w sobotę, gdy Kuba był w delegacji:

Lecę do Szczecina, wrócę w poniedziałek.

Tato, u mnie słaby zasięg. Słyszałem dobrze, iż lecisz do Szczecina?

Zasięg masz w porządku. Właśnie tam lecę. Znalazłem nowego znajomego. A adekwatnie dwóch. Okazało się, żeKuba westchnął głęboko i otworzył aplikację do kupowania biletów lotniczych, zrozumiał, iż właśnie stracił ojca na rzecz świata, którego sam nigdy nie poznał naprawdę.

Idź do oryginalnego materiału