
Należy dokładnie przeanalizować, czy są podstawy do przekazania Wołodymyra Z. podejrzanego o wysadzenie Nord Stream służbom niemieckim – stwierdził szef prezydenckiego Biura Polityki Międzynarodowej Marcin Przydacz. Podkreślił, iż powinno się wziąć pod uwagę cele jego działalności.
Wołodymyr Z., podejrzewany przez Niemcy o wysadzenie rurociągu Nord Stream, został we wtorek zatrzymany w podwarszawskim Pruszkowie. Dzień później sąd uwzględnił wniosek prokuratury o tymczasowe aresztowanie mężczyzny na 7 dni. Wołodymyr Z. był poszukiwany europejskim nakazem aresztowania, wydanym przez Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe, w związku z podejrzeniem sabotażu konstytucyjnego, zniszczeniem mienia oraz zniszczeniem rurociągu Nord Stream 2.
Przydacz zaznaczył w czwartek (2 października) w Radiu Wnet, iż w tej sprawie Polska ma obowiązki wynikające z europejskiego nakazu aresztowania, jednak – dodał – państwo polskie nie jest zupełnie bezwolne w tej decyzji.
Dalsza część tekstu pod polecanym artykułem
Może należy rzeczywiście prześledzić, czy przekazanie tego pana służbom niemieckim jest po pierwsze zgodne z wszystkimi procedurami, po drugie zgodne z interesem państwa polskiego i interesem całej wspólnoty euroatlantyckiej, a po trzecie trzeba też patrzeć na skutki polityczne takiej decyzji
– ocenił prezydencki minister.
Wskazał, iż na miejscu prokuratury badałby bardzo dokładnie, czy są podstawy do przekazania mężczyzny służbom niemieckim.
Jeśli jest rzeczywiście tak, iż ten człowiek wykazał się daleko idącą odwagą i daleko idącą determinacją do tego, aby Europa była bezpieczniejsza, to na pewno trzeba brać także pod uwagę cele jego działalności przemawiające na jego korzyść
– uważa Przydacz.
Jego zdaniem, przekazanie podejrzanego może mieć wpływ na relacje pomiędzy polskim a ukraińskim rządem.
Jestem sobie w stanie wyobrazić, iż rząd z Kijowa upomni się o swojego obywatela. No i pytanie oczywiście, jak zachowa się polski rząd. Bo to wcale się nie musi przełożyć na relacje czysto państwowe. Natomiast być może Kijów odnotuje fakt, iż państwo rządzone przez Donalda Tuska nie zawsze prowadzi politykę zgodną z interesem regionalnym, a zbyt często wsłuchuje się w głosy płynące z Berlina
– stwierdził Przydacz.
O ewentualnym wydaniu Niemcom mężczyzny będzie decydował sąd, który wcześniej musi zapoznać się z dokumentacją. Ma na to 100 dni.
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po rozpoczęciu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Bałtyku.
Według niemieckiej prokuratury osoby odpowiedzialne za zniszczenie gazociągu skorzystały z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.